Ludzie Tuska hejtują Sterczewskiego, KO podzielona. "Boją się postawić Donaldowi"
Wbrew zapowiedziom klubu KO, poseł Franciszek Sterczewski został jednak ukarany za nieobecność w Sejmie z powodu wyprawy do Strefy Gazy. Czołowi ministrowie i współpracownicy premiera uderzają w klubowego kolegę, a młodsi posłowie KO - nawet jeśli myślą inaczej - boją się postawić. - Tusk ma o Sterczewskim złe zdanie, inaczej jego ludzie zostawiliby Franka w spokoju- słyszymy.
Klub parlamentarny Koalicji Obywatelskiej jest podzielony w ocenie działań propalestyńskich własnego posła Franciszka Sterczewskiego. Młody polityk i aktywista półtora miesiąca temu zdecydował się wziąć udział w bardzo ryzykownej i niebezpiecznej misji do Strefy Gazy, za co dziś czołowi ministrowie rządu Donalda Tuska i najbliżsi jego współpracownicy krytykują go w mediach.
Natomiast młodsi politycy tej formacji boją się zabierać głos w tej sprawie - usłyszeliśmy nieoficjalnie. Powód? Z jednej strony po cichu popierają Sterczewskiego i sprzeciwiają się atakowaniu go przez starszych kolegów, a z drugiej - nie chcą narazić się wpływowym ministrom (spraw zagranicznych czy koordynatorowi służ specjalnych) i samemu premierowi.
- Siemoniak czy Grabiec mówią to, co myśli o Sterczewskim Tusk. On Franka nieszczególnie ceni, to nie jest dla niego poważny gość - twierdzi jeden z partyjnych działaczy.
Ale nie wyklucza jednocześnie, że - co ma być typowe dla Tuska - jeśli lider KO uzna, iż atakowanie Sterczewskiego może zaszkodzić wizerunkowo jego partii, to (podobnie jak to było w przypadku alkoholowej ciszy nocnej w Warszawie) zmieni zdanie i… stanie w obronie młodego polityka i aktywisty.
Przypomnijmy: polscy uczestnicy flotylli humanitarnej do Strefy Gazy - Omar Faris, Nina Ptak, Franciszek Sterczewski i brytyjska dziennikarka polskiego pochodzenia Ewa Jasiewicz - wylądowali w środę na lotnisku Chopina w Warszawie. Znajdowali się oni w grupie ponad 470 osób z 47 państw biorących udział w Globalnej Flotylli Sumud (GSF).
Morski konwój humanitarny został przechwycony w ubiegłym tygodniu na wodach międzynarodowych przez izraelską marynarkę wojenną. Przejęto 42 statki, a ich załogi sprowadzono do Izraela, zatrzymano i deportowano.
W końcu jednak posłowi Sterczewskiemu - przy wsparciu władz - udało się wydostać z Izraela i wrócić do Polski. - Pan Sterczewski pojechał tam na własnym paszporcie, myśmy go ostrzegali, żeby tego nie robił, mówiliśmy, z jakimi konsekwencjami może się to wiązać. Ale on i jego koleżanki i koledzy, to zignorowali - wskazuje nasz rozmówca z MSZ.
Dodaje: - Oni mogli wrócić do Polski już w piątek. Ale odmówili dobrowolnej deportacji. Zrobiliśmy, co mogliśmy, by wyciągnąć ich szybciej.
Sytuacją miał być zirytowany sam Sikorski, który nie chce krytykować Izraela. W mediach społecznościowych uderzał w Sterczewskiego i wykpiwał jego działania. Sugerował, że poseł KO będzie musiał zwrócić polskiemu państwu koszty swojej ewakuacji.
Te wypowiedzi - jak pisaliśmy w WP - wywołały mieszane uczucia w KO. Jedna z posłanek KO, w przeszłości również związana ze środowiskami aktywistów, powiedziała nam: - MSZ nie powinno tak podchodzić do sprawy. Radek Sikorski niepotrzebnie Franka tak paternalistyczne oceniał w mediach społecznościowych. To nie było poważne.
Inna rozmówczyni wskazywała na podział w ocenie Sterczewskiego w klubie KO: - Ilu ludzi, tyle zdań. Miał prawo podjąć taką decyzję. Pojechał tam w szczytnym celu. Niektórzy to doceniają, ale są u nas posłowie, którzy bardzo negatywnie oceniają to, co zrobił. Przecież mógł wybrać inne metody, posłowie mają różne sposoby działania. A on nikogo nie informował, sporo ryzykował.
Kara mimo wszystko
Co więcej, w kolegium klubu KO usłyszeliśmy, że mimo iż Sterczewski miał nie informować o swoich planach kierownictwa klubu (on sam twierdzi inaczej), to miał uniknąć kary. - Nie ma dziś woli, by go karać - przekazała nam w czwartek rzeczniczka klubu KO Dorota Łoboda. Niedługo po tym, Sterczewski dostał jednak karę za nieobecność.
Inna z rozmówczyń z klubu przyznała w rozmowie z WP: - Wszyscy się martwili w klubie o Franka, nawet jak uznawali, że to, co zrobił, było po prostu nie do końca mądre. Ale karać go za to? Już sama rozmowa o tym byłaby dalece kłopotliwa. Przecież jeszcze kilka dni temu jego życie mogło być zagrożone. Mógł nie wrócić w jednym kawałku i naprawdę - przyznam szczerze - brano to u nas pod uwagę.
Mimo to - wbrew zapowiedziom - Sterczewski otrzymał z klubu KO karę finansową. Oficjalnie: za nieusprawiedliwioną nieobecność na posiedzeniu Sejmu. - Zgody na urlop nie uzyskał, wyjazd nie był konsultowany, to była jego własna inicjatywa - przekazał Wirtualnej Polsce szef klubu parlamentarnego KO Zbigniew Konwiński.
W kolejnych godzinach młodego posła atakowali i wykpiwali jego "koledzy" z KO - najbardziej wpływowi ministrowie. - To nie była misja humanitarna, tylko autopromocja - stwierdził w programie "Jeden na jeden" w TVN24 minister-koordynator ds. służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Udział Sterczewskiego we flotylli, która płynęła do Strefy Gazy, nazwał "lansowaniem się".
Jeszcze ostrzej wypowiedział się szef kancelarii premiera Jan Grabiec. - Nie nazywam tego misją, jak oglądaliśmy zdjęcia z łódek w Barcelonie, to bardziej przypominało wakacje niż misję - stwierdził również na antenie TVN24. Wyraził tym samym - jak twierdzą nieoficjalnie rozmówcy z KO - opinię swojego przełożonego, Donalda Tuska na ten temat.
Sterczewski zarzuty odrzuca. - Takie komentarze to przepis na przegranie wyborów. Być może wtedy ich autorzy mieliby czas na spełnienie swojej fantazji o wakacjach w Barcelonie - skomentował słowa Grabca na antenie Wirtualnej Polski. Jak dodał: "jeśli wakacje, to wakacje z dronami". - A jeśli chodzi o zdjęcia - mogę pokazać, jak wygląda żagiel czy łódka po wybuchu granatu hukowego nad naszymi głowami - przyznał.
Słowa krytyki pod adresem Sterczewskiego zaskoczyły nawet dziennikarzy TVN24. Prowadząca rozmowę z Grabcem Anita Werner stwierdziła po jego słowach, że ją "zatkało", a Monika Olejnik przyznała, że "zmroziły ją" te słowa. Katarzyna Kolenda-Zalewska napisała na portalu X: "Wspaniały sygnał wysłała dziś Koalicja Obywatelska do swoich wyborców, zwłaszcza młodych. Nie warto być idealistą. Nie warto walczyć o swoje ideały. Zostaniecie napiętnowani i ukarani".
Jeden z polityków KO wskazuje: - Jeśli Tusk wyczuje, że temat się rozlał i szkodzi, to stanie w obronie Franka.
Na razie jednak premier głosu w tej sprawie nie zabrał.
W czasie trwania misji flotylli minister Sikorski na portalu X opublikował sondę, w której zapytał odbiorców, czy "jeśli obywatel RP, nawet poseł, wielokrotnie ostrzegany, udaje się w rejon wojny", to państwo polskie powinno pokryć koszty ewakuacji, czy odzyskać koszty ewakuacji. Sikorski nawiązywał w ten sposób do udziału Sterczewskiego w inicjatywie.
Sterczewski odpowiedział wówczas Sikorskiemu wpisem na X: "Jako poseł mam obowiązek być tam, gdzie łamane są prawa człowieka. Ty też Radku prywatnie pomagałeś Ukrainie i chwała Ci za to. Polacy są solidarni z Palestyną. Liczę, że rząd RP także stanie po stronie tych, którzy chcą zakończyć to ludobójstwo, zamiast wystawiać im rachunki".
Wojna w Strefie Gazy trwa od 7 października 2023 r., gdy rządzący tym terytorium Hamas napadł na południe Izraela, zabijając około 1200 osób i porywając 251. W Strefie Gazy pozostaje obecnie 47 izraelskich zakładników. Według armii co najmniej 20 z nich wciąż żyje. Według kontrolowanych przez Hamas władz w izraelskim odwecie zginęło ponad ok. 67 tys. Palestyńczyków - zdecydowana większość to niewinni i bezbronni cywile.
Izraelskie siły zbrojne ogłosiły, że od południa w piątek (godz. 11 czasu polskiego) w Strefie Gazy obowiązuje zawieszenie broni, a wojska zostały wycofane do ustalonej linii znajdującej się wewnątrz tego terytorium. Hamas ma teraz 72 godziny na uwolnienie wszystkich izraelskich zakładników.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski