Ludobójstwo w Rwandzie: w sto dni zginęło milion ludzi
Zabijali ludzi od 9.30 do 16.00, szli jak do "zwykłej" pracy
Rzeź, której przyglądał się świat
Zabijali od 9.30 do 16.00. Uzbrojeni w maczety i kije - kul nie "marnowano" - wychodzili jak do pracy, ale polegała ona na odbieraniu życia. Mordowali mężczyzn, starców, kobiety, dzieci, kto akurat wpadł im pod rękę, kto był zbyt wolny i słaby, by uciec. Wydawało się, że te krwawe żniwa nie będą mieć końca. Tylko nieliczni przeżyli.
To właśnie oni, Tutsi, którzy ocaleli z rzezi w pełnym wzgórz i bagien regionie Bugesera, w południowo-wschodniej Rwandzie, opowiedzieli Jeanowi Hatzfeldowi, autorowi książki "Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy", czego doświadczyli. W ciągu miesiąca bojówkarze interhamwe i Hutu wymordowali tylko w jednym powiecie 50 tys. Tutsich.
W całej Rwandzie ludobójstwo trwało sto dni. Zginęło milion osób. A wszystko zaczęło się 6 kwietnia 1994 r.
Czytaj więcej: Zabili milion osób w 100 dni.
(WP.PL, J. Hatzfeld, "Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy" / mp)