Panie ministrze, to jeszcze jedna rzecz. Mam nadzieję, że czytał pan wczoraj wstrząsający tekst Szymona Jadczaka w Wirtualnej
Polsce, w którym pokazał jak wyglądają procedury związane z lotem prezydenckim, procedury,
które są łamane, a później są tuszowane przez kilkanaście osób, w tym
osoby z rządu. Ja tutaj wymianie między innymi ministra Marcina Horałę, wiceministra Macieja Małeckiego, ówczesnego
dyrektora biura prasowego Kancelarii Prezydenta pana Marcina Kędryne, szefa
LOT-u czy szefa Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Te osoby powinny podać się do dymisji po tym tekście?
Pan przedstawia tezę tego tekstu jako fakty. Tutaj zawsze należy
spojrzeć z dwóch stron. Stanowisko Kancelarii Prezydenta w tej sprawie jest odmienne od tez zaprezentowanych, czy
można powiedzieć, insynuacji w artykule. I nie mam powodów, by tezą z tych informacji przekazywanych
przez Kancelarię Prezydenta nie ufać.
Sądzę, że oczywiście prezydent ma rację, że
ma swoje stanowisko, tylko że fakty mówią co innego. Znaczy tam jest cała korespondencja pomiędzy tymi przedstawicielami, którzy
mówią wprost. Mówią jak zatuszować to, przyznają, że do złamania procedur doszło i zastanawiają się, co zrobić, żeby
sprawa nie wyszła na jaw. Na dodatek osoba, która początkowo jest zawieszona, później
nagle w dziwny sposób dostaje pewnego rodzaju premię - mówimy tutaj o pani kapitan,
która podjęła się tego lotu. Ba, są tam nagrania, które mówią wyraźnie, że były naciski ze
strony kogoś od prezydenta, aby ten lot się odbył. No może śledztwo trzeba jakieś wszcząć
w związku z tym?
Przede wszystkim w pierwszej kolejności odpowiednie organy dotyczących bezpieczeństwa lotnictwa powinny się wypowiedzieć.
Tylko że mamy ten problem, że to właśnie organy ze strony lotnictwa brały udział w tuszowaniu tej sprawy. Więc
chyba ktoś inny powinien się tym zająć.
Nie jestem ekspertem od procedur lotniczych, a
nawet jeśli doszło do jakichś naruszeń - tego nie jestem w stanie stwierdzić, nawet w lekturze artykułu,
bo z tego co wiem pan redaktor Jadczak również ekspertem od procedur lotniczych nie jest, więc jego rola jest, można powiedzieć,
ogranicza się do roli reporterskiej. Niemniej uważam,
że wyjaśnienia, które przedstawiła Kancelaria Prezydenta w zakresie tego, iż nie ingerowała
w to, jak przebiega zamówione przez nią lot, uznaję
za wiarygodne.
Dobrze.
I w takim wypadku, mimo że są wyraźne dowody, bo to są print screeny i całe stenogramy
rozmów tych panów, pan uważa, że żadnego śledztwa nie trzeba, nie trzeba wyjaśnić dlaczego 11 lat po Smoleńsku,
wtedy 10 po Smoleńsku, nadal procedury są łamane, a później są na dodatek tuszowane i to przez takie
osoby. To pana zdaniem nie jest problemem żadnym?
Nie, uważam, że z tego co wiem, to postępowanie wyjaśniające w ramach procedur lotniczych zostało zainicjowane,
są prowadzone badania. I jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, czy rzeczywiście doszło do
naruszenia prawa karnego - ja nie jestem w stanie tego stwierdzić na podstawie tego artykułu, ponieważ też to jest artykuł prasowy, on może mieć
pewne luki, może mieć pewne niedomówienia, jestem stwierdzić, czy naruszono prawo karne. Natomiast gdyby
ktokolwiek uznał, że do tego doszło, złożyłby zawiadomienie do prokuratury. I sprawa jest znana
od wielu, wielu miesięcy jako taka, że
było wątpliwości wokół tego startu w lipcu zeszłego roku. Jeśli żaden
z odbiorców tego tekstu, tych tekstów z lipca nie złożył zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie, to oznacza,
że nie znalazła się osoba, która...
Wie pan, te osoby, które powinny zgłosić zawiadomienie do prokuratury, są bohaterami tego tekstu
i tuszowały tę aferę. Rozumiem.
Panie redaktorze, chciałem zwrócić uwagę na fakt, że sprawa jest publicznie znana w
zakresie tego, że doszło do tego incydentu, niezależnie jak go oceniać, od wielu miesięcy.
Powołuję się na to, że gdyby było zawiadomienie do prokuratury, to po prostu prokuratora musiałaby wnikliwie sprawę
zbadać. I wtedy to już prokuratura odpowiedziałaby na pytanie, czy doszło do naruszenia prawa karnego.
To prokuratura podlega pod Ministerstwu Sprawiedliwości, dlatego chciałem podpytać ministra sprawiedliwości de facto, w ten
sposób.
Podlega pod Ministerstwo Sprawiedliwości, to jest jedna osoba, a zadania są realizowane przez dwie
odrębne instytucje, jakim jest Ministerstwo Sprawiedliwości...
Ale zawsze mi się wydawało, że jeśli dochodzi do takiego, próby ukrywania
tego typu kalibru, mówimy o samolocie prezydenckim - wie pan, jak czy przylatuje do Polski prezydent Stanów Zjednoczonych to wszyscy mówimy i Air Force One,
mówimy o bestii, o jego samochodzie, opisujemy te szczegóły. A u nas można złamać wszystkie procedury, a później osoby, które
działają z tym, to ukrywają.