Spacerował po jeziorze. Nagle rozegrał się dramat
Niebezpieczna sytuacja miała miejsce na Mazurach. Dorosły łoś wpadł do jeziora i nie był w stanie samodzielnie wydostać się z zimnej wody. Z pomocą przyszli mu strażacy, którym udało się wydostać zwierzę ze śmiertelnej pułapki.
To była trudna i niebezpieczna akcja dla strażaków z Giżycka, która ponadto wymagała od nich dużej pomysłowości. Problemem była waga zwierzęcia. Dorosły łoś - a taki znajdował się w zbiorniku wodnym - potrafi ważyć nawet pół tony.
Lód pękł pod kopytami
Łosie na Mazurach nie są rzadkim widokiem. Jeden z nich postanowił przespacerować się po lodzie pokrywającym Jezioro Ryńskie. Niestety, mniej więcej na środku zbiornika tafla okazała się zbyt cienka i pękła pod ciężarem leśnego zwierzęcia. Łoś wpadł do zimnej wody i nie był w stanie samodzielnie się z niej wydostać. Przednimi łapami próbował łapać się lodu, ale ten ciągle pękał. W pewnym momencie zwierzę nie miało już siły dłużej walczyć o przetrwanie. Mógł już tylko głośno i rozpaczliwie ryczeć, dzięki temu zaalarmowano strażaków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strażacy w akcji
Na ratunek łosiowi przybyli strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Giżycku. Akcja była trudna i niebezpieczna, ale ostatecznie zakończyła się pomyślnie. Aby wydobyć z wody zwierzę o tak znacznych gabarytach, strażacy wykazali się nie lada sprytem, tworząc naprędce specjalną uprząż. Wykonali ją z lin i węży strażackich. Dzięki niej udało się przeciągnąć przerażone i bardzo osłabione zwierzę na brzeg.
- Najważniejsze, że łoś jest już bezpieczny. Spokojnie odpoczywa sobie w trzcinach - cytuje portal Fakt.pl słowa st. kpt. Mateusza Pupka z giżyckiej straży pożarnej.