Łódź. Porzucone szczeniaki i pobita matka. Sprawca poszukiwany

Gdy ją znaleziono, wychudzoną i okaleczoną, nie szczekała. Nie miała nawet sił, by warcząc bronić swoich maluchów. Ale wciąż próbowała je wykarmić. Historia znalezienia przez łódzkich strażników suki i jej siedmiu szczeniąt chwyta za serce.

Łódź. Porzucone szczeniaki i pobita matka. Sprawca poszukiwany
Źródło zdjęć: © Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi
Mateusz Patyk

04.12.2019 | aktual.: 04.12.2019 17:16

"Stwierdzone na głowie blizny to najprawdopodobniej okaleczenia powstałe po użyciu tępego narzędzia" - tak brzmiała wstępna opinia lekarza, gdy zobaczył potwornie okaleczonego labradora. Niektóre z ran zdążyły się już zagoić, pozostawiając trwałe ślady. Cierpiące zwierzę, będące na skraju wyczerpania wraz z małymi, znalazła pewna kobieta. Wieczorem 1 grudnia spacerowała ulicą Joanny, gdy coś ją zaniepokoiło.

"Przechodząc obok nieogrodzonej, porośniętej wysoką trawą działki, usłyszała coś, co przypominało płacz. Była przekonana, że słyszy płacz dziecka. Nie zwracając uwagi na panujące wokół ciemności i dość mocno porośnięty trawą teren, udała się w kierunku dźwięku. Kiedy dotarła na miejsce, jej oczom ukazało się siedem małych szczeniaków" - czytamy w poście Animal Patrolu.

Dopiero po chwili kobieta zauważyła przeraźliwie wychudzoną suczkę labradora. Zwierzę nie przestraszyło się człowieka i zaczęło lizać ratującą ją mieszkankę Łodzi po rękach. "Najprawdopodobniej była wdzięczna, że ktoś ją znalazł i w końcu pomoże. Pod opieką swojej wybawicielki wraz ze szczeniaczkami była już bezpieczna" - opisują strażnicy tamto spotkanie.

Wezwany na miejsce Animal Patrol zabrał szczenięta wraz z ich matką do kliniki weterynaryjnej. Tam czworonogami zajęli się specjaliści. Funkcjonariusze byli pod wrażeniem matczynego instynktu dzielnej suczki. Ta, mimo skrajnego wychudzenia, próbowała nakarmić skomlące maleństwa. W chwili oddania zwierzęcia pod opiekę lekarzy okazało się, że waży jedynie 16 kilogramów.

Labrador miał na głowie stare, zabliźnione rany. "Ktoś suni zrobił ogromną krzywdę, a pomimo tego zaufała i z wdzięcznością przyjęła pomoc od drugiego człowieka. Pomimo nieszczęścia jakie ją spotkało, nadal lgnie do ludzi" - dziwili się pracownicy Animal Patrolu w mediach społecznościowych.

Niecałe trzy dni wystarczyły, by dzięki sile internetu i tysiącom udostępnień apelu strażników o pomoc w poszukiwaniu właściciela znalezionych psów, natrafić na trop sprawcy. "Funkcjonariusze Animal Patrol, którzy realizowali interwencję dotyczącą suni, już po kilku godzinach posiadali informację na temat prawdopodobnego właściciela" - ogłoszono w najnowszym komunikacie dotyczącym poszkodowanych pupili.

"Wszystkie zebrane przez funkcjonariuszy informacje przekazane zostały na VII KP KMP w Łodzi" - czytamy. Oprócz ustalania tożsamości właściciela psów trwają jednocześnie poszukiwania nowych domów dla szczeniąt.

Źródło: Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi / tvn24.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)