Lockdown, nowe obostrzenia czy luzowanie? Rząd coraz bliżej decyzji
Zaostrzenia obowiązujących aktualnie obostrzeń gospodarczych i społecznych na razie nie będzie. Ale nie można także spodziewać się znaczącego poluzowania restrykcji. Możliwe jest stopniowe otwieranie handlu. Taki stan rzeczy wyłania się z rozmów z członkami administracji rządowej, które w ostatnich dniach przeprowadziła Wirtualna Polska.
Od 28 grudnia ubiegłego roku do 17 stycznia 2021 r. zostały wprowadzone dodatkowe obostrzenia w związku z epidemią koronawirusa. Rząd m.in. zamknął hotele, ograniczył działalność galerii handlowych i stoków narciarskich. Obostrzenia zostały przedłużone do 30 stycznia.
Plany na luty rząd przedstawi na początku tygodnia. Przed tym - jak słyszymy - zbierze się Rada Medyczna przy premierze Mateuszu Morawieckim, która wyda ostateczne opinie, które zdecydują o dalszych obostrzeniach w związku z pandemią COVID-19.
Lockdown czy luzowanie obostrzeń? Przełomu na razie nie będzie
Wiele wskazuje na to, że możemy spodziewać się otwarcia sklepów w galeriach handlowych. - Jestem zwolennikiem stopniowego rozmrażania gospodarki w specjalnych reżimach sanitarnych. W moim przekonaniu nie ma uzasadnionych podstaw do tego, by po 31 stycznia utrzymywać zamknięcie sklepów wielkopowierzchniowych. Taka jest moja rekomendacja - powiedział w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wicepremier i minister rozwoju i pracy Jarosław Gowin.
Jednocześnie polityk zaznaczył, że wszystko będzie zależeć od ostatecznej opinii lekarzy i specjalistów w tej sprawie. Jak wynika jednak z naszych rozmów z innymi politykami rządu PiS, obóz rządzący faktycznie przewiduje, że otworzy handel w galeriach.
Czy można spodziewać się luzowania obostrzeń również w innych gałęziach gospodarki? Tu rządzący dają jednoznaczną odpowiedź: na razie nie ma na to szans. Jak zaznaczają nasi rozmówcy - najwyżsi rangą rządowi politycy - przedwczesne mówienie o tym, że luzowanie obostrzeń będzie miało miejsce, byłoby "nie w porządku wobec przedsiębiorców".
I tak zamknięte dla turystów mają pozostać hotele. Siłownie, kluby fitness? Tu także - jak twierdzą nasi rozmówcy - sytuacja jest jednoznaczna. I niezmienna. Restauracje, kluby muzyczne? O ich otwarciu można na razie zapomnieć. Do kiedy? Nie wiadomo.
Z rządu trudno uzyskać także informacje na temat ewentualnego otwarcia szkół dla kolejnych roczników. W nadchodzącym tygodniu możemy nie poznać żadnych szczegółów w tej sprawie.
Lockdown i bunt przedsiębiorców. "Raczej marginalny niż powszechny"
Otwarcia najbardziej poszkodowanych branż w reżimie sanitarnym domaga się część opozycji. Najbardziej stanowczo w tej sprawie wypowiadają się liderzy PSL. Ale równie stanowczo odpowiadają im rządzący. - Bardzo chętnie zaproszę Władysława Kosiniaka-Kamysza na spotkanie z politykami niemieckimi. Tam i generalnie w Europie Zachodniej obostrzenia wobec świata biznesu są zdecydowanie większe - powiedział w programie "Tłit" wicepremier Gowin.
Szef resortu rozwoju, pracy i technologii odniósł się także do protestów przedsiębiorców. - One faktycznie odbijają się bardzo szerokim echem, ale w mediach - stwierdził, nie dostrzegając większego sprzeciwu na ulicach wobec rządowych obostrzeń.
Jak wynika z naszych informacji, rządzący faktycznie spodziewali się bardziej spektakularnych protestów. - Zapowiadany przez media ogólnopolski "bunt" okazał się raczej marginalny, lokalny - mówi jeden z wiceministrów.
Przedłużenie obostrzeń czy luzowanie? Różne koncepcje w rządzie
Nie oznacza to, że rządzący nie mają świadomości powagi sytuacji: mimo że sytuacja pandemiczna nie jest tak zła, jak jesienią, a w Polsce ruszyły powszechne zapisy na szczepienia, to wiadomo, że za rogiem czai się tzw. trzecia fala pandemii. Idzie okres grypowy, a sytuacja w Europie pokazuje, że przedwczesny optymizm szybko tłumiony jest przez kolejne mutacje koronawirusa. To realne zagrożenie, które spędza sen z oczu ludziom z rządu odpowiedzialnym za walkę z pandemią.
Dlatego też - jak wynika z naszych rozmów - koalicją rządzącą targają dylematy: co w tej sytuacji zrobić? I jak zareagować na koniec zimy i wczesną wiosną, gdy z jednej strony coraz więcej osób będzie zaszczepionych, a z drugiej - mogą rozwinąć się w Polsce kolejne mutacje koronawirusa. - Dziś nie wiadomo. Plan nie sięga dalej niż dwa tygodnie do przodu - słyszymy z rządu.
Pojawiają się różne koncepcje: wspomniany już wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin chce, by kolejne branże stopniowo i w odpowiednim reżimie sanitarnym wracały do normalnego funkcjonowania od początku lutego. - Chcielibyśmy powoli wracać do zdejmowania obostrzeń, ale musimy się przede wszystkim kierować zaleceniami Ministerstwa Zdrowia - powiedział nam szef gabinetu wicepremiera Gowina w KPRM Jan Strzeżek.
O innej koncepcji także głośno mówi się w rządzie: to czarny scenariusz, zakładający utrzymanie lockdownu do kwietnia - podobnie, jak robią to niektóre kraje UE (zaostrzone przepisy zostały w piątek choćby we Francji, gdzie funkcjonuje godzina policyjna). - O przedłużeniu obostrzeń o kolejny miesiąc-dwa przebąkują urzędnicy z resortu zdrowia, sam minister Niedzielski poważnie zakłada taki scenariusz - mówi nasz informator, bywalec korytarzy budynku przy ulicy Miodowej w Warszawie.
- Jeżeli uda nam się skutecznie w pierwszym kwartale zaszczepić osoby najbardziej narażone na ryzyko najgorszych konsekwencji COVIDU-u, możemy wykonywać odważniejsze kroki. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że te obostrzenia po pierwszym kwartale będziemy znosili - zapowiedział minister zdrowia Adam Niedzielski w programie "Tłit".
Z kolei prof. Andrzej Horban - główny doradca premiera ds. pandemii - publicznie przyznał niedawno: "jeżeli w ciągu tygodnia, dwóch, nie będzie wzrostu zakażeń, zaproponujemy luzowanie obostrzeń".
Ale - jak zwracają uwagę nasi rozmówcy - jest to na razie przedwczesny optymizm. - Nie ma na razie na to zgody ministra zdrowia, a prof. Horban zbyt często mówi w mediach rzeczy, których nie powinien. Raczej staramy się obniżać oczekiwania niż rozbudzać nadzieje - przekonuje polityk z rządu.
Tyle że podobną koncepcję przedstawił w programie "Money To się Liczy" minister finansów Tadeusz Kościński. Przyznał, że "już za dwa-trzy tygodnie obostrzenia mogą być już trochę mniejsze", a "za dwa-trzy miesiące możemy powoli myśleć, że wracamy do normalności". Zapowiedzi te brzmią jednak tyle optymistycznie, co mgliście.
- Do żadnych koncepcji dziś bym się nie przywiązywał - studzi oczekiwania jeden z polityków z administracji rządowej.