Ich dom to dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu
Mimo zaadaptowania aut na "domy", pan Bogdan nie ustaje w wysiłkach i wciąż pisze wnioski o przyznanie mieszkania. Jego szanse nie są jednak duże, ponieważ nie ma stałych zarobków (utrzymuje się ze zbierania puszek i butelek). Tymczasem Lidia otrzymała ostatnio propozycję pracy przy sprzątaniu parkingu od budującego obok inwestora, z której skorzystała bez wahania.
Jak mówią zgodnie, w tej trudnej sytuacji pomoc sąsiadów i obcych osób jest ważna, ale największą siłą w walce o byt jest przede wszystkim dobre słowo, zagrzewające ich do działania.
Lidia i Bogdan nie ukrywają przy tym, że gdyby nie zainteresowanie mediów, do tej pory nikt nie zauważyłby problemu. A i tak od zauważenia do rozwiązania droga jest daleka.