Lidia i Bogdan mieszkają w samochodach w centrum Poznania
None
Od 1,5 roku mieszkają w autach w centrum miasta
Ich dom to od półtora roku dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu przy jednym z nowo powstałych poznańskich apartamentowców. Lidia i Bogdan zostali eksmitowani przez komornika z zajętego nielegalnie pustostanu. Nie dostali też lokalu zastępczego.
Mogli iść do noclegowni, ale nie chcieli, bo tam trudno byłoby im być razem. Jedynym dla nich rozwiązaniem okazało się więc zamieszkanie w samochodach. Początkowo na tym samym podwórku, przy którym zajęli wcześniej lokal. Później - na parking położony niedaleko rzeki Warty na poznańskim Chwaliszewie.
- Płaciłem rachunki za media, wyremontowałem całe mieszkanie, a miasto mnie z niego eksmitowało po to by stało puste i niszczało - mówi pan Bogdan. Nie ukrywa, że cała sytuacja jest w jego odczuciu wstydem dla miasta, bo w Poznaniu jest wiele pustostanów, które niszczeją i generują tylko koszty.
(WP.PL/meg)
Ich dom to dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu
Lidia i Bogdan są po rozwodach. Mężczyzna po rozstaniu z żoną nie miał dokąd pójść, więc zajął pustostan. Odnowił go, płacił za media. W międzyczasie wprowadziła się do niego Lidia. Niestety, bardzo szybko Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych wystąpił o eksmisję niechcianych lokatorów. W ten sposób zostali bez dachu nad głową.
Ich dom to dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu
Zarówno pan Bogdan jak i jego partnerka nie rozumieją postępowania urzędników w tej sprawie. Eksmitowano ich z lokalu, który cały czas stoi pusty i niszczeje. Wnioski pisane przez Bogdana do miasta o przyznanie mieszkania komunalnego, nie przyniosły żadnego efektu. Miasto argumentuje, że w pierwszej kolejności mieszkania takie dostają rodziny z dziećmi, a Bogdan i Lidia dzieci nie mają.
Ich dom to dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu
Co więc pozostało? Dwa auta: opel i tata, ustawione na bezpłatnym parkingu. A w nich całe, konieczne do najprostszego życia wyposażenie - pościel, ubrania na zmianę, jedzenie. Jak Bogdan i Lidia radzą sobie w takich warunkach?
Ich dom to dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu
Jak mówią, pomagają im sąsiedzi. Do jednych chodzą po gorącą wodę na herbatę, inni pozwalają im zrobić pranie. Kąpią się w natryskach, dostępnych niedaleko pobliskiej katedry na Ostrowie Tumskim. Niewielką zapomogę daje też pomoc społeczna, a ciepłe posiłki bezdomnych wydaje Caritas, więc gotować na parkingu nie trzeba.
Ich dom to dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu
Jak tłumaczy Pani Lidia - gotowanie na parkingu byłoby raczej niebezpieczne, bo jest to miejsce, w którym zaprószenie ognia mogłoby się źle skończyć.
Poza tym wokół samochodów utrzymany jest porządek, a przed wejściem do aut leży nawet wycieraczka.
Ich dom to dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu
A co z podstawowymi rzeczami, takimi jak np. spanie? - Każdy z nas ma już swoją metodę na spanie w samochodzie. Ja śpię na siedząco, bo w ten sposób mam wyprostowane nogi - tłumaczy Pani Lidia i dodaje, że jak tylko grunt nad Wartą się osuszy, to po prostu pójdą spać nad rzekę.
Ich dom to dwa samochody i kilkanaście metrów parkingu
Mimo zaadaptowania aut na "domy", pan Bogdan nie ustaje w wysiłkach i wciąż pisze wnioski o przyznanie mieszkania. Jego szanse nie są jednak duże, ponieważ nie ma stałych zarobków (utrzymuje się ze zbierania puszek i butelek). Tymczasem Lidia otrzymała ostatnio propozycję pracy przy sprzątaniu parkingu od budującego obok inwestora, z której skorzystała bez wahania.
Jak mówią zgodnie, w tej trudnej sytuacji pomoc sąsiadów i obcych osób jest ważna, ale największą siłą w walce o byt jest przede wszystkim dobre słowo, zagrzewające ich do działania.
Lidia i Bogdan nie ukrywają przy tym, że gdyby nie zainteresowanie mediów, do tej pory nikt nie zauważyłby problemu. A i tak od zauważenia do rozwiązania droga jest daleka.