Liczba zakażeń cały czas rośnie. Dr Dzieciątkowski: "Jesienią nałożą się dwa wirusy i będziemy walczyć z superinfekcją"
Koronawirus w Polsce. - Liczba zakażeń rośnie, ale prawdziwe wyzwanie zacznie się w listopadzie. Jeżeli u jednego pacjenta spotka się grypa i koronawirus SARS-CoV-2, to dojdzie do tak zwanej superinfekcji, czyli nałożenia się dwóch zakażeń na siebie w tym samym czasie. To niebezpieczne zarówno dla organizmu, jak i służby zdrowia - mówi WP wirusolog dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w sobotę o 843 nowych i potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Od kilku dni liczba dziennych zakażeń rośnie, jeszcze wczoraj COVID-19 zdiagnozowano u ponad 800 chorych.
Najwięcej przypadków w sobotę w Polsce Ministerstwo Zdrowia odnotowało w województwach śląskim (208), mazowieckim (131), małopolskim (124) i wielkopolskim (54). Z powodu koronawirusa zmarło 13 osób.
"Dzieci wrócą do szkół. Po dwóch tygodniach szkoły trzeba będzie znowu zamknąć"
- Od kilku dni liczba dziennych zakażeń rośnie, dlatego nie możemy mówić o jakimkolwiek wypłaszczaniu się krzywej - mówi w rozmowie z WP dr hab. nauk medycznych Tomasz Dzieciątkowski. Jak tłumaczy, nie można powiedzieć nawet, że to druga fala koronawirusa, bo pierwsza się nigdy nie skończyła. - A także nie można mówić, że SARS-CoV-2 cechuje sezonowość zachorowań, bo według opinii WHO tak nie jest - mówi Dzieciątkowski.
Jak tłumaczy, teraz najważniejsze jest to, co wydarzy się we wrześniu. - Nie wykluczam niestety scenariusza, że dzieci wrócą do szkół, ale nie miną dwa tygodnie i placówki będą musiały ponownie zostać zamknięte ze względu na wzrost liczby zakażeń - mówi dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
- Prawdziwe wyzwanie zacznie się jednak w listopadzie, kiedy nadejdzie sezon zakażeń wirusem grypy, bo wtedy będziemy mieć możliwość, że nałożą się na siebie zakażenia dwoma wirusami jednocześnie - zapowiada ekspert.
Superinfekcja, czyli dwa wirusy nakładają się na siebie
Na podstawie samych objawów klinicznych - jak wyjaśnia wirusolog - lekarzom będzie wtedy trudno ocenić, na co choruje kaszlący i gorączkujący pacjent. Najtrudniejsza będzie diagnoza i stwierdzenie, czy to ciężkie przeziębienie, "zwykła" grypa, czy COVID-19.
- Jeżeli u jednego pacjenta spotka się grypa i koronawirus SARS-CoV-2, to dojdzie do tak zwanej superinfekcji, czyli nałożenia się dwóch zakażeń na siebie w tym samym czasie. To bardzo niebezpieczne, organizm będzie miał trudność w pokonaniu choroby i będzie musiał wybrać, z czym walczyć na początku - tłumaczy dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
Jak twierdzi, zakażenie wirusem grypy zazwyczaj osłabia odporność, co może przyczynić się do ciężkiego przebiegu zakażenia koronawirusem. - A jeżeli ktoś będzie miał koronawirusa i zakazi się chociażby paciorkowcami wywołującymi anginę, to i jej objawy mogą się nasilić. To duże wyzwanie zarówno dla organizmu, jak i systemu opieki zdrowotnej, który będzie się zmagał z hospitalizacją wielu pacjentów z ciężkimi postaciami zakażeń.
Koronawirus w Polsce. Polska podzielona na strefy
Rekordowa liczba dziennych przypadków zakażenia koronawirusem skłoniła władzę do podjęcia nowych kroków. W piątek wieczorem w Dzienniku Ustaw pojawiło się rozporządzenie ws. "ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii". Zmiany już obowiązują.
Ministerstwo Zdrowia "podzieliło" Polskę, wyznaczyło "czerwone", "żółte" i "zielone" strefy. Pierwsze z nich to powiaty, w których obowiązują największe restrykcje.
Koronawirus z Polsce i na świecie. Zobacz mapę. Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Czytaj też: Koronawirus. Raport z frontu, dzień piąty. Po omacku
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl