"Lepper zaoferował dwóm kobietom pracę za seks"
Były radny Samoobrony zeznał: Lepper
oferował dwóm kobietom karierę za seks. Prokuratura jest w
kontakcie z tymi kobietami - pisze "Gazeta Wyborcza".
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g )
Bohaterowie seksafery
"GW" publikuje rozmowę swych dziennikarzy Marcina Kwintkiewicza i Marcina Kąckiego z Konradem Rękasem, b. radnym Samoobrony w Lublinie:
Dziennikarze:Zeznał Pan wczoraj, że Andrzej Lepper molestował kobiety.
Konrad Rękas:To było latem 2002 r. w ośrodku szkoleniowym Samoobrony w Lublinie. Lepper przyjechał na zjazd rady wojewódzkiej partii, a potem urządzono grilla w ogrodzie.
Był alkohol?
- Tak, ale Lepper dbał o swój wizerunek i partii, dlatego na stołach nie stały butelki, tylko szklanki pełne wódki. Młode działaczki dolewały alkohol do szklanek w budynku i biegały z nimi na ogród. Problem Leppera polega na tym, że ma słabą głowę. I po dwóch szklankach zrobił się mało towarzyski.
Co to znaczy?
- Że należało go odprowadzić na górę do pokoju. Ale on nie chciał, a żaden z działaczy nie miał odwagi zrobić tego siłą. Więc poprosiliśmy dwie młode działaczki, aby odprowadziły go na górę.
Co się wydarzyło?
- Po kilku godzinach otrzymałem od nich informację, że pijany Lepper chciał je zaciągnąć do łóżka. Mówił im: no jak to? Z wodzem nie zostaniecie? Karierę zrobicie. Turlał się po łóżku i chwytał je za nogi. Dziewczyny uciekły.
Czy zdaniem kobiet to były żarty?
- Kobiety odczuły to bardzo wyraźnie, jako czytelną propozycję seksualną, "a ja wam tu wszystko załatwię".
Pan zna dobrze jedną z tych kobiet. Dlaczego Pan wtedy nie zareagował? Dlaczego inni nic nie zrobili?
- Dowiedziałem się o tym molestowaniu po kilku godzinach. Poza tym baliśmy się, że nasza kariera w partii by się skończyła. I uważaliśmy, że sam kontekst jest śmieszny: wielki i znany Lepper turla się po łóżku i zaciąga dziewczyny do łóżka. Wtedy mogliśmy traktować jego zachowanie jako wstydliwe. A teraz - jak mówiłem w prokuraturze - warto o tym powiedzieć, bo nie był to jednostkowy przypadek, ale działanie systemowe. Bo dochodzi przecież Łyżwiński. A Lepper doskonale wiedział o jego wyczynach wobec kobiet.
Lepper prawdopodobnie powie tak: Nie miał Pan wtedy odwagi, a teraz się Pan mści. Co mu Pan odpowie?
- Jeśli robię coś złego, ujawniając zachowanie Leppera, to jak nazwać to, co on wtedy robił?
Nie działa Pan już w Samoobronie, ale Pana dawni koledzy twierdzą, że obciążają Pana zarzuty fałszerstwa.
- To grzechy młodości związane z wpisami do indeksu podczas studiów. Ale gdy byłem działaczem partii, to Lepper o tym wiedział i wcale mu to nie przeszkadzało. Więc teraz też nie powinien robić z tego argumentu. Ale - co ważne - nigdy nie byłem karany za składanie fałszywych zeznań.
- To fikcja! Podobnie było z posłem Bondą [b. parlamentarzysta Samoobrony zamieszany w manipulacje rezerwami zbożowymi]. Lepper go wyrzucił, bo Bonda miał na głowie prokuraturę. A potem w Sejmie było ważne głosowanie, więc szukano posłów. I Filipek wziął za telefon: kazał Bondzie natychmiast przyjść na salę, a ten potulnie poleciał. Po co? Skoro nie było go już w partii. Z Łyżwińskim widzę ten sam mechanizm. (PAP)