Lepper miał kontakty z gangsterami i ukrywał informacje
Kontakty z gangsterami, otaczanie się oszustami, a nawet ukrywanie informacji o planowanym porwaniu. Takie sensacyjne fakty o Andrzeju Lepperze wychodzą na jaw przy okazji śledztw, jakie toczą się obecnie w prokuraturach – dowiedział się "Wprost".
"Wprost" dysponuje zarejestrowaną na taśmie relacją współpracującego niegdyś z Lepperem biznesmena Andrzeja Pastwy. Pastwa to znany oszust, przebywający obecnie w zamojskim więzieniu. Jednak jego relacje (a także nagrane przez niego potajemnie rozmowy z posłem Stanisławem Łyżwińskim) zostały uznane przez organy ścigania za w pełni wiarygodne i stały się podstawą wniosku o uchylenie Łyżwińskiemu immunitetu. Czy teraz pogrążą także Leppera?
W opublikowanym w poprzednim wydaniu "Wprost" artykule "Poseł non grata" "Wprost" ujawnił szczegóły planowanego przez Łyżwińskiego porwania Zbigniewa B. Polityk domagał się od niego zwrotu rzekomego długu, pochodzącego z czasów, gdy Łyżwiński i B. robili wspólne interesy na produkcji kostki brukowej.
Według prokuratury, najbliższy współpracownik Leppera zlecił w 2000 r. Pastwie porwanie B. Z nagranej relacji Pastwy, którą dysponuje "Wprost", jasno wynika, że o planowanym porwaniu wiedział Andrzej Lepper oraz jego najbliżsi współpracownicy.
Pastwa zapewnia, że o przestępczym zleceniu natychmiast poinformował Genowefę Wiśniowską, obecnie wicemarszałek Sejmu. – Mówiła, że trzeba porozmawiać z przewodniczącym – relacjonuje Pastwa. Następnie doszło do spotkania w większym gronie, podczas którego, jak zapewnia Pastwa, Lepper został poinformowany o kryminalnych planach Łyżwińskiego.
- Do rozmowy o porwaniu doszło w remizie strażackiej koło Kartuz. Uczestniczyli w niej Lepper, Filipek, Danka Hojarska, sam Łyżwiński i ja – mówi "Wprost" Pastwa. Jak twierdzi, podczas spotkania ujawnił plany Łyżwińskiego, a przebieg rozmowy nagrał na magnetofon, żeby mieć alibi. – Chciałem mieć wentyl bezpieczeństwa, bo oni mnie próbowali wrobić. Przecież jeszcze w ubiegłym roku prokurator chciał mi stawiać zarzuty za usiłowanie porwania – relacjonuje Pastwa.
Mimo posiadanych informacji o planowanym przez swego najbliższego współpracownika porwaniu, Lepper miał zignorować sprawę. – Przewodniczący zareagował, jak zareagował. Zwołał konferencję prasową w Lublinie i ogłosił publicznie, że mnie nie zna – twierdzi Pastwa.
Na ile relacje Pastwy będą dla prokuratury wiarygodne? - Jeżeli mamy nagrania i dokumenty, to nie mamy powodu, aby ich nie uwzględniać – mówi Robert Bednarczyk, szef lubelskiej prokuratury apelacyjnej, która pierwsza prowadziła śledztwo dotyczące zlecenia porwania przez Łyżwińskiego. - W_ tym zakresie Andrzej Pastwa jest dla nas wiarygodny_ – dodaje prokurator Bednarczyk.
Jak ustalił "Wprost" śledczy zbierają też dowody na kontakty Andrzeja Leppera z gangsterami. W 2006 r. przy okazji śledztwa w sprawie gangu wołomińskiego prokuratura natrafiła na ślady współpracy jednego z gangsterów z Samoobroną. W czasie przeszukania domu Jarosława C., ps. Długi, zamieszanego m.in. w handel narkotykami i przestępstwa gospodarcze, policjanci odnaleźli wystawioną na jego nazwisko partyjną legitymację Samoobrony.
Okazało się, że Długi wielokrotnie bywał w Sejmie i kontaktował się z przewodniczącym Samoobrony Andrzejem Lepperem. - C. miał ośrodek wczasowy w Białym Borze w Zachodniopomorskiem, w okręgu wyborczym Leppera, stąd jego dobra znajomość z przewodniczącym – mówi nasz informator. Długi przebywa obecnie w areszcie, a jego sprawę prowadzi wydział ds. przestępczości zorganizowanej białostockiej prokuratury. - W naszym śledztwie pojawia się wątek Samoobrony – potwierdza „Wprost” prokurator Sławomir Luks, szef białostockiej prokuratury apelacyjnej.
Za pośrednictwem Janusza Maksymiuka Andrzej Lepper poznał inną nieciekawą postać – Piotra P. To on skontaktował szefa Samoobrony z ukraińskim popem Mykołą Hinajło. Ten duchowny to były sowiecki oficer, którego kontakty z polskimi politykami bada obecnie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Lepper przyznał, że Hinajło mu doradzał, podobnie zresztą jak Piotr P. Ten ostatni miał kontakty z gangiem pruszkowskim oraz mafią ukraińską. W latach 90. groził też pobiciem warszawskiemu adwokatowi. Sąd uznał go za winnego, ale warunkowo umorzył postępowanie. Obecnie Piotr P. jest oskarżony o gwałt i pobicie.
- Lepper i Maksymiuk doskonale wiedzieli o przeszłości Piotra P. Mimo to przewodniczący wziął go na swojego doradcę, a później chciał go nawet zrobić podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa albo załatwić mu posadę konsula na Ukrainie– mówi "Wprost" jeden z posłów Samoobrony.
Mimo starań „Wprost” Andrzej Lepper nie znalazł czasu na rozmowę o wychodzących teraz na jaw faktach.
Dorota Kania