Obiekt żartów
Sowiecki przywódca, zwłaszcza w ostatnich latach życia, był bohaterem wielu żartów i anegdot. Gdy jeden z wysokich działaczy ostrzegł go, że na jego temat powstaje coraz więcej dowcipów politycznych, Breżniew tylko wzruszył ramionami i odpowiedział: - Jeśli ze mnie żartują, to znaczy że mnie lubią.
Pod koniec jego rządów szczególnym obiektem dowcipów stał się słaby stan zdrowia i niewyraźny sposób mówienia, który powodował wiele zabawnych nieporozumień. Na przykład żartowano sobie, że za Breżniewa rządziło półtora człowieka - wiecznie żywy Lenin i prawie żywy Breżniew. Albo że żyje tylko dzięki elektrycznemu wspomaganiu i gdy już umarł pochowano go na stojąco, żeby nie wylał mu się kwas z akumulatorów.
Inny dowcip z epoki:
Asystent Breżniewa wpada zdyszany do kancelarii.
- Panie sekretarzu, USA wylądowały na Księżycu!
- Nie szkodzi, my polecimy na Słońce.
- Ale tam są olbrzymie temperatury!
- Nie szkodzi, my polecimy nocą.
Na zdjęciu: Leonid Breżniew, Fidel Castro i Konstantin Czernienko w Moskwie. Luty, 1981.