Lekarz nie chciał zbadać dziecka
Dyżurujący na oddziale ratunkowym lekarz odesłał dziecko z podejrzeniem urazu głowy. Kazał zgłosić się następnego dnia w poradni chirurgicznej - pisze "Głos Szczeciński".
11.02.2006 | aktual.: 11.02.2006 07:44
Mama pięcioletniej Małgosi jest oburzona. - Wiadomo, że gdy chodzi o głowę, to sprawy nie można bagatelizować - mówi pani Joanna. - Przecież na zewnątrz nic nie musi być widać, a w środku mogło dojść do poważnego urazu.
Incydent wydarzył się w czwartek, około godz. 18.30. Dziewczynka skarżyła się na silne bóle głowy. Kiedy te bóle nasilały się matka przypomniała sobie, że cztery dni wcześniej córka spadła ze schodów. Dlatego pomyślała, że może to być jakiś wewnętrzny uraz, który dopiero teraz dał o sobie znać.
- Najpierw zgłosiłam się do lekarza rodzinnego - opowiada pani Joanna. - Lekarz ten wystawił mi skierowanie do poradni chirurgicznej, która działa przy szpitalu na ul. Wojciecha w Szczecinie. Córka coraz bardziej skarżyła się na ból głowy, więc uznałam, że trzeba jechać do szpitala. Zanim pani Joanna wybrała się do szpitala, zadzwoniła na oddział ratunkowy, czy może przyjechać. Usłyszała, że tak. Na miejscu okazało się, że lekarz nie chce zbadać dziecka.
Maria Matusiak, rzecznik praw pacjenta w Zachodniopomorskim Oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia w Szczecinie uważa, że lekarz powinien zbadać dziecko. Chociażby po to, aby uspokoić matkę. Wyjaśnienie sprawy zapowiedziała też dyrektor szpitala przy ul. Wojciecha, Ingeborga Staroniewska. (PAP)