Lekarz LPR był oślepiany laserem. Śledztwo umorzono. Będzie wniosek do Zbigniewa Ziobry
Nieznany sprawca wymierzył wiązkę laserową w lecący z załogą medyczną śmigłowiec LPR. Niemal oślepił lekarza Mariusza Mioduskiego. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Lekarz w rozmowie z Wirtualną Polską wyznaje, że czuje się lepiej, ale do pracy w LPR już nie wróci. Jego pełnomocniczka zwróci się do Zbigniewa Ziobry z prośbą o przyjrzenie się jego sprawie.
05.03.2020 | aktual.: 05.03.2020 16:54
W połowie września nieznany sprawca oślepiał zieloną wiązką światła załogę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ta trafiła prosto w lekarza Mariusza Mioduskiego, który był na pokładzie śmigłowca. Mężczyzna do dziś ma uszkodzoną siatkówkę i problemy ze wzrokiem. Sprawą zajmowała się policja, swoje odrębne dochodzenie prowadzili też detektywi.
Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone pod koniec grudnia ubiegłego roku z powodu braku możliwości wykrycia sprawcy.
"Jest mi po ludzku przykro"
Mariusz Mioduski mówi w rozmowie z Wirtualną Polską: - Jest mi po ludzku przykro z tego powodu.
- My jako służby zawsze współpracujemy. Jak jesteśmy na miejscu wypadku to i z policją, i ze strażą pożarną jesteśmy jedną drużyną. Tu postępowania nie podjęto z urzędu, musiałem zgłaszać sprawę mailem. Jest dużo nieprawidłowości i mam żal, że te służby za nami się nie ujęły - mówi nam Mioduski.
Pytany o stan swojego zdrowia odpowiada, że cały czas bierze leki, jest pod opieką okulisty. Musiał zmienić nie tylko swoje życie zawodowe, ale także prywatne. - Ponadto z ubezpieczenia nie otrzymałem nic, podobno nie przysługuje. Zgłosiłem do ZUS informację, ale nie oczekuję na jakąś porażającą kwotę. Trzeba się uśmiechać, iść dalej, ale ja też miałem trudne momenty - wyznaje lekarz.
- Zostałem wyeliminowany z pracy w LPR. Ten laser mnie z niej wyeliminował. Mimo tego, co się stało, chciałem jak najszybciej wrócić do pracy. Teraz pracuję jako specjalista anestezjolog intensywnej terapii medycyny ratunkowej. Pracuje i na SOR i na Oddziale Intensywnej Terapii - zdradza Mioduski.
"Bagatelizacja"
Na decyzję o umorzeniu sprawy Mariusza Mioduskiego zażalenie złożyła pełnomocniczka pokrzywdzonego, adwokat Katarzyna Wysokińska. - W zażaleniu podnosimy, że postępowanie przygotowawcze zostało przeprowadzone w sposób nieprawidłowy - mówi w rozmowie z WP Wysokińska.
Policjanci podejmowali pierwsze czynności po zgłoszeniu zdarzenia pod adresem, z którego mogła pochodzić wiązka laserowa. - Funkcjonariusze policji powinni przeprowadzić czynności niecierpiące zwłoki, takie jak przeszukanie pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych pod kątem urządzenia emitującego silną wiązkę laserową, oraz wylegitymować osoby przebywające pod tym adresem, które winny być przeszukane i przesłuchane - nie zrobili tego. Po drugie policja nieprawidłowo przeprowadziła czynności związane z eksperymentem procesowym. Nie ustalono również, jakim urządzeniem laserowym oślepiano załogę LPR - wymienia pełnomocniczka lekarza.
- W ocenie pełnomocnika pokrzywdzonego policja od początku zbagatelizowała powagę czynu karalnego i na kolejnym etapie prowadzonego nieudolnie śledztwa popełniała błędy w jego prowadzeniu, co udaremniło wykrycie sprawcy oraz ustalenie przedmiotu lasera, który mógł zostać użyty. Wiele wątków i czynności w sprawie nie zostało wyjaśnionych i przeprowadzonych, a ich prawidłowe przeprowadzenie przy użyciu biegłych z zakresu kryminalistyki, którzy w tak istotnej sprawie nie zostali powołani, w ocenie pełnomocnika pokrzywdzonego doprowadzić może jeszcze na tym etapie do ustalenia sprawcy przestępstwa - dodała.
Pismo do Zbigniewa Ziobry
Prokurator nie przychylił się do zażalenia, przekazał je wraz z aktami do Sądu Rejonowego w Pruszkowie. Sąd również nie uwzględnił zażalenia pełnomocniczki Mariusza Mioduskiego. Utrzymano w mocy postanowienie o umorzeniu śledztwa. W uzasadnieniu tej decyzji czytamy: "W ocenie sądu postępowanie przygotowawcze przeprowadzone zostało w sposób możliwie pełny. Podjęto szereg czynności, zebrana została obszerna dokumentacja, a także wyczerpano osobowe źródła dowodowe". Podkreślono jednocześnie że "organy procesowe winny w dalszym ciągu obejmować swoim zainteresowaniem niniejszą sprawę (...). W wypadku ujawnienia nowych okoliczności, postępowanie należy bezwzględnie podjąć".
- Wszystkie drogi odwoławcze zostały zamknięte. W związku z tym zwrócimy się do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry, by przyjrzał się tej sprawie - zapowiada adwokatka. W ciągu najbliższych dni pismo zostanie wysłane do Zbigniewa Ziobry.
- To już nie chodzi o to, żebym otrzymał jakieś odszkodowanie. Tylko żeby to była przestroga, żeby ten człowiek nikogo więcej swoim działaniem nie skrzywdził. I żeby dać reprymendę dla innych, którzy potencjalnie mogą takim laserem zrobić krzywdę. Laser to nie zabawka - podsumowuje Mioduski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl