Lekarz LPR oślepiany laserem. Nowe informacje o stanie zdrowia
- Rozmawiałam dziś z lekarzem Mioduskim. Obrzęk siatkówki się zmniejszył, ale jego wzrok nie jest w dobrym stanie. Bardzo źle widzi na lewe oko - mówi WP Kinga Czerwińska, rzecznik prasowa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. I dodaje, że to osobista tragedia lekarza, ale również całego LPR. Środowisko ratowników jest zdarzeniem oburzone.
23.09.2019 | aktual.: 23.09.2019 15:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Warszawie ktoś oślepiał zieloną wiązką światła załogę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Trafił prosto w lekarza Mariusza Mioduskiego, który był na pokładzie. Mężczyzna ma uszkodzoną siatkówkę, problemy ze wzrokiem i musi chodzić w ciemnych okularach.
Lekarz Mariusz Mioduski musiał zawiesić swoją działalność w LPR. - Dzisiaj rozmawiałam z doktorem i powiedział, że obrzęk siatkówki się zmniejszył, ale jego wzrok nie jest w dobrym stanie. Bardzo źle widzi na lewe oko. Jego dyżury muszą być koniecznie zawieszone, nie może wykonywać procedur medycznych - mówi Wirtualnej Polsce rzeczniczka LPR Kinga Czerwińska. I dodaje, że jest to jego osobistą tragedią. - Ale dla nas również - przyznaje.
Nie wiadomo, kiedy Mioduski wróci do pracy. - Jest w trakcie diagnostyki, zobaczymy, jak to będzie. Trudno teraz powiedzieć, czy jakaś operacja będzie wchodzić w grę - wyjaśnia Czerwińska.
LPR. Utrudnianie pracy lekarzom i ratownikom
Z danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego wynika, że tylko w jednym tygodniu września doszło do pięciu takich incydentów. Ale w warszawskim LPR była to pierwsza tego typu sytuacja w tym roku. I pierwsza w ogóle z tak tragicznym skutkiem.
- Zdarzenia zgłaszaliśmy to do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Ale nigdy nie kończyły się tak tragicznie - mówi rzeczniczka LPR.
Mowa o zdarzeniu z ubiegłego roku. Wówczas ktoś również próbował oślepić załogę. Zdarzenie miało miejsce podczas startu z jednego z warszawskich lądowisk przyszpitalnych. Pilot skierował swój wzrok tak, aby nie być narażonym na działanie lasera i szybko wykonał manewr pozwalający “uciec” ze strefy zagrożenia.
- Są też inne sytuacje, które utrudniają pracę ratownikom i lekarzom LPR. To szczególnie gapie, którzy podchodzą do śmigłowca, ale też utrudniają samą akcję medyczną. To niestety dosyć częste sytuacje. Jeśli chodzi o śmigłowiec to nie można do niego w ogóle podchodzić a ludzie to robią - przypomina Czerwińska.
Zobacz także
Namierzyć sprawcę, który oślepiał lekarza LPR
Środowisko ratownicze jest wstrząśnięte tym, co się wydarzyło. - To lekarz, specjalista, a po drugie dodatkowo lotnik, czyli już bardzo wykwalifikowana osoba. I nie może wykonywać swojego zawodu. Jest burza, bo ktoś użył sobie z głupoty tego lasera i nic nie można zrobić, bo nie da się go nawet namierzyć - mówi nam ratownik z Warszawy.
Przyznaje, że jest wiele takich sytuacji, w których lekarzom i ratownikom pogotowia utrudnia się pracę. I naraża ich zdrowie i życie. - Przykład: kiedyś na wyjeździe na Pradze Północ była sytuacja, że ktoś poluzował załodze karetki szpilki od kół - wspomina ratownik.
Sprawa oślepiania laserem lekarza Marcina Mioduskiego została zgłoszona policji. Prowadzi ją Komenda Powiatowa Policji w Starych Babicach. - Zawiadomienie wpłynęło do nas 21 września od poszkodowanego lekarza. Na tę chwilę prowadzimy czynności w tej sprawie zmierzające do ustalenia sprawcy tego czynu. Będą jeszcze przesłuchiwane osoby podróżujące śmigłowcem - mówi WP asp. Marta Dymek, zastępca rzecznika prasowego.
Prawo lotnicze zabrania emitowania wiązki lasera w kierunku statku powietrznego. Za oślepienie załogi i sprowadzenie zagrożenia w ruchu powietrznym grozi grzywna i kara więzienia od roku do 10 lat, a w szczególnych przypadkach nawet do 12 lat więzienia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl