Lech Wałęsa triumfuje. "Hokus-pokus i przyznali mi rację"
Były lider "Solidarności" jest zadowolony z umorzenia śledztwa ws. podrobienia jego podpisów przez Służbę Bezpieczeństwa. Jego zdaniem w ten sposób IPN przyznał mu rację w sporze o rzekomą agenturalną przeszłość. Sęk w tym, że było odwrotnie.
Lech Wałęsa twierdzi, że do umorzenia postępowania przyczynił się... list, który niedawno wysłał do wokalisty The Rolling Stones, Micka Jaggera.
"Po tym, jak napisałem list do Micka Jaggera, który komentowano na całym świecie, hokus-pokus i pojawia się komunikat IPN o umorzeniu śledztwa" - czytamy na Twitterze Wałęsy.
Były prezydent zapewnia, że umorzenie sprawy jest jego sukcesem. Zapowiada, że na tym nie koniec i wciąż będzie "walczył o dobre imię".
"Przyznano mi rację, że esbecy podrabiali mój podpis i dokumenty, żeby mnie zniszczyć. Będę dalej walczył o moje i mojej rodziny dobre imię" - napisał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zobacz także: Radosław Sikorski: mam wątpliwości, co do geniuszu negocjacyjnego Donalda Trumpa
Według Lecha Wałęsy, umorzenie postępowania oznacza oczyszczenie go z zarzutu o współpracę z SB, jednak z komunikatu IPN wynika co innego. Jak podaje Instytut, 53 dokumenty, w tym zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy i doniesienia agenturalne, znalezione w teczce personalnej tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek" są autentyczne.
Natomiast 6 innych dokumentów w teczce TW "Bolek" zostało przerobionych przez funkcjonariuszy SB. Również dwa inne dokumenty znajdujące się w teczce pracy zostały podrobione. Jak informuje IPN, śledztwo w tym zakresie zostało umorzone, bo upłynął termin karalności czynów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl