"Zwariowali". Lawina reakcji po pomyśle Kaczyńskiego
Jarosław Kaczyński wywołał ogromne emocje swoim pomysłem na temat referendum ws. nowego paktu migracyjnego. Politycy opozycji i eksperci wskazują, że taka forma nic nie wniesie. Podejrzewają prezesa PiS o "desperację" i grę migrantami przed nadchodzącymi wyborami.
15.06.2023 | aktual.: 15.06.2023 19:34
- To jest kpina z Polski, to jest dyskryminacja wyjątkowo bezczelna. Dlatego my się na to nie zgodzimy i nie zgadza się na to także naród polski. To musi być przedmiotem referendum, ta sprawa musi być przedmiotem referendum. I my to referendum zorganizujemy, pamiętajcie o tym. Polacy muszą się w tej sprawie wypowiedzieć - oświadczył prezes PiS-u ws. paktu migracyjnego.
Słowa Jarosława Kaczyńskiego spotkały się z reakcją czołowych polityków opozycji oraz dziennikarzy. Grę migrantami określają oni jako "ostatnią deskę ratunku dla PiS".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Są reakcje na słowa Kaczyńskiego
Prezes PiS rozgrzał opinię publiczną swoją propozycją w sprawie przeprowadzenia referendum dot. nowego paktu migracyjnego. Każdy z krajów UE zgodnie z nowymi zasadami powinien dzielić się liczbą napływających migrantów, za co otrzyma ekwiwalent 20 tys euro za relokację.
Jarosław Kaczyński określił ten pomysł mianem "kpiny z Polaków". Polska i Węgry były jedynymi krajami w Unii Europejskiej, które opowiedziały się przeciwko nowym regulacjom.
Ekspert ds. migracji, Maciej Duszczyk, który jest członkiem Rady Naukowej Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego w zwięzły sposób podsumował pomysł Kaczyńskiego:
"Mój jedyny komentarz na teraz. ZWARIOWALI! Musi być straszny strach przed utratą władzy. O czym ma być to referendum?" - przekazał Duszczyk.
"Relokacja migrantów i pomysł referendum w tej sprawie, zdają się być traktowane w PiS jako jedna z ostatnich desek ratunku dla kampanii obozu władzy" - czytamy z kolei we wpisie dziennikarza Konrada Piaseckiego.
"Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego ws. referendum dotyczącego nielegalnych imigrantów to próba przykrycia skrajnie proimigracyjnej polityki rządu PiS. Rząd legalnie wpuścił do Polski dziesiątki razy więcej imigrantów z innych kontynentów, niż chciała do nas przysłać UE. Gra pozorów" - napisał na Twitterze Krzysztof Bosak z Konfederacji.
W podobnym tonie napisał Jan Grabiec, poseł Koalicji Obywatelskiej. Zwrócił uwagę na kwestię "podziemnego" sprowadzania migrantów przez PiS w celu załatania dziur w branżach, w których brakuje fachowców.
"Relokacja imigrantów trwa: Pod Płockiem PiS buduje 13 tys. miasteczko dla imigrantów z państw islamskich (Indii, Malezji, Pakistanu, Turcji i Turkmenistanu), którzy mają rozbudowywać rafinerię Orlenu. Pierwsi pracownicy właśnie są zasiedlani. Jednocześnie Kaczyński ogłasza referendum w sprawie relokacji 1,8 tys. osób. Notowania słabe, a pomysły na kampanię się skończyły" - oświadczył Jan Grabiec.
W sprawie wypowiedziała się także Małgorzata Tracz, wiceprzewodnicząca Partii Zieloni:
"Referendum w kwestii uchodźców już raz przeprowadzono - na Węgrzech w 2016 roku. Kaczyński kolejny raz korzysta ze ścieżki wydeptanej przez Orbana!" - napisała na Twitterze Małgorzata Tracz.
Analityk prawny FOR Patryk Wachowiec zauważył, że referendum w sprawie paktu migracyjnego nie zmieni niczego w kwestii obowiązywania przyjętych zasad. Wachowiec zauważył, że referendum może odbyć się wyłącznie w sprawie wyjścia kraju z Unii Europejskiej.
Prezesa PiS-u poparł poseł tej partii Łukasz Schreiber, który określił wystąpienie Kaczyńskiego jako "ważne" i przypomniał o "otwartych sercach Polaków" podczas pierwszej fali pomocy obywatelom Ukrainy.
Porozumienie ws. paktu migracyjnego. Co zawiera?
Ministrowie spraw wewnętrznych w ubiegłym przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE.
Oznacza to de facto, jak tłumaczył Polskiej Agencji Prasowej wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
Czytaj także: