Kwaśniewski zeznawał w prokuraturze
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który
ponad sześć lat temu podpisał akt ułaskawienia skazanego za
morderstwo Petera Vogla, zeznawał jako świadek w
katowickiej Prokuraturze Apelacyjnej, badającej okoliczności tego
ułaskawienia. Były prezydent uważa, że tryb ułaskawienia był
prawidłowy, a łączenie sprawy z lewicą jest nieuzasadnione.
Przesłuchanie Kwaśniewskiego trwało niespełna godzinę i - jak powiedział dziennikarzom prok. Zbigniew Pustelnik z katowickiej prokuratury - nie ujawniło nowych okoliczności, które nie byłyby wcześniej znane prokuraturze. Badanie sprawy ułaskawienia Vogla może potrwać jeszcze kilka miesięcy. Przesłuchano już 24 osoby; były prezydent nie był ostatnim świadkiem. Nikomu nie postawiono zarzutów.
Po przesłuchaniu Aleksander Kwaśniewski chwalił profesjonalizm prokuratorów i powiedział, że przekazał im całą swoją wiedzę na temat ułaskawienia Vogla. Zapewnił, że w Kancelarii Prezydenta nie było w tej sprawie żadnych nieprawidłowości. Kwaśniewski powiedział, że nie ma też żadnych podstaw, aby podejrzewać korupcyjne tło całej sprawy oraz łączyć ją z politykami lewicy.
Łączenie tej sprawy z lewicą wydaje mi się całkowicie nieuzasadnione, bo w 1999 roku rządził Polską rząd AWS, rząd Jerzego Buzka i to był czas największej chwały tego rządu, największej siły. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z lewicy miał jakikolwiek wpływ na rząd Jerzego Buzka - powiedział dziennikarzom były prezydent przed wejściem do prokuratury.
Nie mam żadnego powodu, żeby sądzić, iż cokolwiek w procedurze w Kancelarii Prezydenta było niewłaściwe. Moim zdaniem wszystko było całkowicie normalne, zgodnie z zasadami, które obowiązywały. Natomiast drugie, trzecie czy czwarte dno to kwestia panów prokuratorów, oni pracują nad tym. Nic nie mogę tu ani komentować, ani nawet nie mam powodu domyślać się czegokolwiek - dodał po przesłuchaniu, pytany o możliwe korupcyjne tło tej sprawy.
O ułaskawieniu Vogla kilka miesięcy temu pisała prasa, nazywając go "kasjerem lewicy". Miał on w szwajcarskim banku Coutts obsługiwać konta - jak podawano - "czołowych polityków lewicy", powiązanych z podejrzanym o korupcję lobbystą Markiem D. Prokurator Pustelnik zaznaczył, że ewentualne powiązania Vogla z politykami lewicy nie są przedmiotem postępowania, w którym świadkiem był Kwaśniewski, są natomiast badane w śledztwach dotyczących Marka D.
Prokurator powiedział, że w sprawie ułaskawienia Vogla badany jest cały przekrój procedury ułaskawieniowej, począwszy od lat 70. i 80., poprzez wyjazd Vogla za granicę w 1983 r., po ułaskawienie z 1999 r. Postępowanie ma ustalić ewentualnych winnych utrudnienia postępowania wykonawczego sądu (art. 239 kodeksu karnego) oraz wyjaśnić mechanizm, prowadzący do decyzji o ułaskawieniu.
W rozmowie z dziennikarzami Kwaśniewski przypomniał, że postępowanie w sprawie ułaskawienia Vogla wszczął z urzędu latem 1999 r. prokurator generalny, który otrzymał dwie pozytywne opinie na ten temat z warszawskich sądów: okręgowego i najwyższego. Potem, zgodnie z procedurą, sprawa trafiła do Kancelarii Prezydenta, gdzie była rozpatrywana - jak mówił - w rutynowym trybie. Ostateczna decyzja zapadła w lutym 2000 roku.
W moim przekonaniu cały tryb ułaskawienia pana Vogla był prawidłowy, a inicjatywa wyszła od prokuratura generalnego, ponieważ on z urzędu wystąpił w tej sprawie - powiedział Kwaśniewski, zaznaczając, że nigdy nie spotkał Petera Vogla i z nikim nie rozmawiał na temat jego ułaskawienia. Odpowiadając na pytania dziennikarzy były prezydent podkreślił, że nie wiedział, iż w prokurator referujący sprawę Vogla w postępowaniu wewnątrz prokuratury i resortu sprawiedliwości był przeciwny ułaskawieniu.
To co dla mnie jest najważniejsze, to sprawdzenie i przekonanie, że to, co dotyczyło Kancelarii Prezydenta, czyli moich urzędników, ministrów, którzy ze mną współpracowali, i mnie, jest całkowicie zgodne z przepisami, czyste. I tu nie ma żadnych wątpliwości - zapewnił Kwaśniewski.
Były prezydent nazwał insynuacjami informacje prasowe, że sprawę ułaskawienia Vogla łączy z Kancelarią Prezydenta osoba adwokata Andrzeja Sandomierskiego, który reprezentował byłego prezydenta w sporze z redakcją "Życia", a jednocześnie był reprezentantem Vogla.
Adwokaci mają to do siebie, że pracują w różnych sprawach. Trudno żądać, żeby adwokat zajmował się tylko jednym rodzajem spraw. Nigdy z moim adwokatem, panem Sandomierskim, na temat pana Vogla nie rozmawiałem; z nikim na temat pana Vogla nie rozmawiałem, te dokumenty trafiły do mnie na biurko w normalnym trybie - zapewnił były prezydent. Śledztwo w sprawie ułaskawienia Vogla prowadzone jest w Katowicach od grudnia 2005 r. Skierowała je tam Prokuratura Krajowa po tym, gdy w listopadzie Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa, uznając, że doszło do przedawnienia. Dotychczas przesłuchano m.in. urzędników resortu sprawiedliwości (w tym byłą minister Hannę Suchocką)
, Kancelarii Prezydenta i innych instytucji w czasach, gdy trwały procedury związane z ułaskawieniem. Osoby z kancelarii i ministerstwa będą jeszcze przesłuchiwane.
Kwaśniewski miał zeznawać w sprawie Vogla 18 kwietnia, jednak był wówczas w Stanach Zjednoczonych. W czwartek przesłuchiwało go dwóch prokuratorów, w zwykłym pokoju przesłuchań. Były prezydent przypomniał, że także jako głowa państwa odpowiadał na pytania prokuratorów w różnych sprawach, jednak wówczas to oni przychodzili do niego. Bycie świadkiem Kwaśniewski nazwał obywatelskim obowiązkiem.
Vogel, który w latach 70. nazywał się Piotr Filipowski vel Filipczyński, jako 17-letni chłopak brutalnie zamordował 75-letnią kobietę w celach rabunkowych. Skazano go na 25 lat więzienia. W 1979 r. miał przerwę w odbywaniu kary, a w 1983 r. w niewyjaśnionych okolicznościach dostał paszport i wyjechał do Szwajcarii. Według prasy, miał być zwerbowany przez służby specjalne PRL, które umożliwiły mu wyjazd. Podjął pracę w bankach szwajcarskich.
W 1998 r. polski wymiar sprawiedliwości uruchomił procedurę ekstradycyjną. Vogel został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany Polsce dla odbycia reszty kary. Trafił do aresztu; jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie. W grudniu ubiegłego roku "Życie Warszawy" podało, że prokurator z biura ułaskawień resortu sprawiedliwości wydał negatywną opinię w tej sprawie, jednak ówczesny zastępca prokuratora generalnego Stefan Śnieżko miał pozytywnie zaopiniować wniosek do prezydenta o ułaskawienie i nakazał zwolnienie Vogla z aresztu. W lipcu 1999 r. Vogel wrócił do Szwajcarii.