Kuriozalne premie w rządzie. Podwładna Beaty Szydło zarabiała prawie jak... Beata Szydło
Wydawałoby się, że temat nagród jest skończony, kiedy Morawiecki nakazał ich zwrot. Ale pojawiają się kolejne, interesujące wątki. Przykładowo - Elżbieta Witek, po doliczeniu premii, dostawała wypłatę w wysokości 18,5 tys. zł brutto.
23.03.2018 | aktual.: 23.03.2018 09:23
"Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność, a przede wszystkim - słuchanie obywateli. To są zasady, którymi będziemy się kierować" - grzmiała podczas swojego expose Beata Szydło.
Najwidoczniej "umiar" wypadł gdzieś w ciągu dwóch lat pracy na stanowisku premiera.
Najpierw wypłynęła sprawa nagrody premier Szydło dla minister... Szydło. Teraz okazuje się, że wysokie nagrody zgarniała także szefowa jej gabinetu politycznego.
Na bogato. Zarabiała jak premier
Elżbieta Witek miała dostać w ciągu 2 lat aż 95 tys. zł nagród - donosi "Super Express". Udało mu się dotrzeć do pisma podpisanego przez Pawła Szrota, obecnego zastępcy szefa Kancelarii Premiera. Wynika z niego, że tylko w 2016 roku otrzymała ona łącznie 30,5 tys. zł brutto nagród.
"W 2017 r. pani minister otrzymała nagrody w łącznej wysokości 65,1 tys. zł brutto" - przekazał Szrot. A miesięczne wynagrodzenie Witek wynosiło łącznie 14 709,16 zł brutto. Składało się z wynagrodzenia zasadniczego - 10 020, 80 zł, dodatku funkcyjnego - 2684,20 zł oraz dodatku stażowego w wysokości 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego.
Łącznie daje to prawie 18,5 tys. zł brutto, czyli pensję porównywalną z wynagrodzeniem premier Szydło.
"Te pieniądze się im po prostu należały"
Co na to była szefowa rządzu. W czwartek w Sejmie mówiła tak: "ministrowie i wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę".
- Te pieniądze się im po prostu należały. Biorę odpowiedzialność za rząd, którym miałam zaszczyt kierować przez dwa lata. Biorę odpowiedzialność za sukcesy i niedociągnięcia - mówiła Szydło.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl