Tajemnicze źródło donosi o zdrowiu Putina. Prawda może być inna
Wszystko, co pochodzi z wewnątrz Kremla, jest najchętniej konsumowane przez odbiorców wiadomości ze wschodu. Stąd zapewne popularność kanału na Telegramie "Generał SWR", który sprawia wrażenie, że dużo wie o Putinie. - Kanał, który wprowadza takie treści, wpisuje się w rosyjską strategię. To na rękę Kremlowi - mówi WP dr Wojciech Siegień.
Na Telegramie dużą aktywnością charakteryzuje się konto "Generał SWR". Przez niektórych jest on brany - ze względu na nazwę - za jednego z byłych dowódców Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. Autorzy kanału publikują liczne wpisy dotyczące "wewnętrznych informacji" z Kremla, a jego nazwa ma sugerować, że wiedzą, o czym mówią.
Na kanale pojawiają się treści, m.in. o tym, że Putin ciężko odchorowuje uroczystości rocznicy zakończenia bitwy o Wołgograd. Wygłosił tam przemówienie, w którym przekonywał, że Rosji znów grożą niemieckie czołgi "z krzyżami" na pancerzach, ale - jak dodał - Rosja "ma czym odpowiedzieć". Jak czytaliśmy we wpisie, Putin miał być bardzo zmęczony i słaby - tak bardzo, że wezwano do niego lekarzy. "Jeszcze nie doszedł do formy i jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle do niej dojdzie" - pisał na początku lutego "Generał SWR". Ponadto Putin podobno "puchnie i drżą mu kończyny". Stale są obok niego lekarze i podają bardzo duże dawki leków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrofensywy nie będzie? Generał wyjaśnia dlaczego
Inną wiadomością, o której informowało wspomniane konto, był niefortunny upadek Władimira Putina ze schodów w jego rezydencji. Informację o upadku dyktatora kanał podał 1 grudnia. Pisano, że poprzedni dzień był dla Putina "niełatwy" i zakończył się "dość dramatycznie". Jak przekazało konto "Generał SWR", schodząc po schodach Putin miał upaść na kość ogonową i przewrócić się na bok, zsuwając się kilka stopni w dół. Do incydentu miało dojść na oczach ochroniarzy, którzy mieli udzielić mu pomocy i wezwać lekarzy.
"Skupia wokół siebie środowisko osób wyznających teorie spiskowe"
Kanał "Generał SWR" na Telegramie jest całkowicie anonimowy. Zdaniem dr. Wojciecha Siegienia, eksperta ds. Rosji z Uniwersytetu w Białymstoku, nikt nie ma rzetelnych informacji na temat tego, kto go może prowadzić i w jakim celu. Ekspert podkreśla, że "najbardziej rozpowszechnionym domysłem jest to, że prowadzi go prof. Walerij Sołowiej, znany z tego, że jest zwolennikiem i kolporterem teorii spiskowych dotyczących władzy, chorób Władimira Putina". - To, co publikuje "Generał SWR" jest często cytowane przez Sołowieja. Mamy zamknięte koło, stąd przypisywanie tego autorstwa - ocenia.
Dr Wojciech Siegień uważa, że gdyby kanał był prowadzony z wewnątrz, z całą pewnością władze rosyjskie byłyby w stanie namierzyć, kto jest jego autorem. Wiele osób - jak zauważa - siedzi w rosyjskim więzieniu lub jest w trakcie procesu za publikowanie treści na Telegramie. - A tu mamy do czynienia z takim kanałem, bez konsekwencji. Jest więc prawdopodobnie prowadzony z zewnątrz albo jest kontrolowany przez władzę - ocenia ekspert.
Siegień zauważa, że ten kanał ma bardzo ważną funkcję. - Skupia wokół siebie środowisko osób wyznających teorie spiskowe. Można przez niego dotrzeć do podobnych środowisk w Rosji. A należy pamiętać, że "konspirologia" jest jedną z głównych cech, jakimi Rosjanie kierują się w ocenach życia społecznego i politycznego - mówi. - Z tego punktu widzenia nie ma znaczenia, kto prowadzi kanał. Ważne, że takie treści się tam znajdują - dodaje.
Dr Siegień podkreśla, że w Rosji powszechna jest strategia chaosu, która daje dużo możliwości lawirowania, podejmowania decyzji tu i teraz. - Dobrze wiemy, że w Rosji nie ma długofalowych planów, są tylko plany krótkie. Kreml najlepiej czuje się w chaosie, kiedy może podejmować taktyczne decyzje. Kanał, który wprowadza takie treści jak "Generał SWR", wpisuje się w tę strategię. To, co dzieje się wokół kanału, jest na rękę Kremlowi - ocenia.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski