PublicystykaKto najwięcej stracił na strajku nauczycieli? Dotarliśmy do wewnętrznych badań PiS-u

Kto najwięcej stracił na strajku nauczycieli? Dotarliśmy do wewnętrznych badań PiS‑u

Choć strajk nauczycieli został zawieszony do września i udało się uniknąć sugerowanego przez przewodniczącego Związku Nauczycielska Polskiego opóźnienia w przeprowadzeniu matur, polityczne konsekwencje protestu nie przestają rezonować społecznie. Ujawniamy wewnętrzne badania PiS-u na temat politycznych konsekwencji protestu.

Kto najwięcej stracił na strajku nauczycieli? Dotarliśmy do wewnętrznych badań PiS-u
Źródło zdjęć: © East News | PIOTR MOLECKI
Marcin Makowski

07.05.2019 | aktual.: 07.05.2019 14:12

Jak wynika z sondażu, do którego dotarła Wirtualna Polska, przeprowadzonego na użytek wewnętrzny Zjednoczonej Prawicy przez znaną pracownię badawczą, stosunek do strajku nie tylko podkreślił coraz większe różnice między elektoratem miejskim i wiejskim, ale w dużej mierze odbił się negatywnie na wizerunku opozycji oraz samych pedagogów, którzy nieadekwatnie ocenili skalę poparcia dla formy walki o postulaty podwyżkowe.

”Brak uwzględnienia realiów”

Badania jakościowe realizowane metodą zogniskowanych wywiadów grupowych z którymi zapoznała się Wirtualna Polska, przeprowadzono w połowie kwietnia. Przepytywano mieszkańców Siedlec, Olsztyna, Wrocławia i Warszawy. Według ankietowanych, w konsekwencji przeciągającego się protestu, Platforma Obywatelska straciła ”niepodważalny status jedynego recenzenta polityki Prawa i Sprawiedliwości”. Popierając ”niepopularny” wśród znacznej części ankietowanych strajk nauczycieli, opozycja znalazła się w spektrum krytyki, szczególnie bez zaprezentowania planu wyjścia ze strajku, które nie byłoby odebrane jako jego niepowodzenie.

Ankietowani zwracali uwagę np. na ”brak uwzględnienia realiów” strajku. Stosunkowo często w rozmowach pojawiały się głosy podobne do cytatu jednej kobiet, który podkreślono w raporcie: ”Nie wzięli pod uwagę, że nie zawsze jest z kim dziecko zostawić, ja zapłacę za ten strajk z własnej kieszeni, bo musiałam zrezygnować z pracy i zostać z dziećmi w domu”. Jako jeden z głównych powodów niechęci do nauczycieli, podkreślano natomiast jego niefortunny termin. ”Ten strajk powinien się odbyć w momencie, w którym PiS wprowadził reformę edukacji, a na pewno nie wtedy, gdy odbywają się egzaminy” - miał zadeklarować jeden z uczestników badań, którego argument powtarzano we wszystkich grupach fokusowych.

Emocje bez względu na elektorat

Co umknęło wielu politykom a warte jest dzisiaj podkreślenia, strajk nauczycieli wygenerował negatywne emocje bez względu na podziały elektoratu - zarówno u wyborców PiS jak i PO. Szczególnie wiele z nich zdiagnozowano na prowincji, gdzie dyskredytowano główny postulat strajku i podważano prawo nauczycieli do pobierania wyższych wynagrodzeń. Strajk nauczycieli w jaskrawy sposób unaocznił jak trudno jest zyskać poparcie w przypadku walki o postulaty płacowe, które diametralnie różnie ocenia się z perspektywy mediany zarobków na wsiach czy małych miastach, w kontrze do życie w dużych ośrodkach miejskich.

Zwłaszcza na prowincji, wśród badanych pojawiały się głosy, że nauczyciele nie tylko mają ”zbyt niskie pensum”, ale również czerpią zyski z dodatkowego źródła dochodów w postaci korepetycji. Tylko w nielicznych przypadkach, jako zarzut w stronę środowiska pedagogicznego mówiono o ”relatywnie niskiej jakości oferty edukacyjnej i wychowawczej”.

To pensje były główną osią, wokół której skupiały się emocje ankietowanych. Smutnym wnioskiem było również zauważenie, że strajk nauczycieli nie cieszył się realną akceptacją społeczną, był natomiast popierany głównie na poziomie deklaracji. ”Nauczyciele powinni lepiej zarabiać, ale oni walczą o swoje kosztem naszych dzieci” - mówiła jedna z przepytanych osób. Formy protestów krytykowano szczególnie mocno na prowincji. ”Nie powinno się to odbywać kosztem dzieci, uczniowie i tak podczas egzaminów mają zbyt dużo nerwów” - brzmiał głos respondenta spoza Warszawy.

Strajk nauczycieli: miasta kontra prowincja

W dużych miastach relatywnie częściej krytykowano zbyt wąską i partykularną definicję celów strajku (”Na sztandarach wywiesili tylko kwestie płacowe i nic innego. A to nie poprawi jakości nauczania”). Niechęć i resentyment w stosunku do nauczycieli przybierał też w wywiadach formę donosu. Respondenci twierdzili, że znane są im przypadki informowania przez rodziców Urzędów Skarbowych o przyjmowaniu przez nauczycieli nieopodatkowanego wynagrodzenia za korepetycje.

Jak wynika z badań jednej z największych pracowni na rynku dla Prawa i Sprawiedliwości, konsekwencje nieudanego strajku nauczycieli odbiły się na dynamice kampanii i na ewentualnym powodzeniu kolejnych protestów sektora budżetowego. Niepowodzenie strajku nauczycieli osłabiło wizerunek zawodu pedagoga, urzędnika publicznego oraz jego potencjał w kolejnych konfliktach i sporach zbiorowych z rządem.

Co dalej z protestem pedagogów?

Jak twierdzą autorzy raportu, niepowodzenie strajku może się przełożyć na mniejszą mobilizację wyborczą opozycji, część nauczycieli za niepowodzenie protestu obwinia bowiem ogólnie - klasę polityczną i polityków - czując się wykorzystanymi. ”Nauczyciele odchodząc podczas egzaminów od swoich uczniów, przeciwstawili się własnemu etosowi, który konstytuował tożsamość tej grupy zawodowej i był ich jedynym wymiernym zasobem, na który mogli się powoływać żądając podwyżek” - głosi jedna z konkluzji przeprowadzonych ośmiu zogniskowanych wywiadów grupowych.

Oczywiście dynamika kampanii potrafi się zmieniać z dnia na dzień, ale jeśli ufać rzetelności badań wewnętrznych Zjednoczonej Prawicy, wynika z nich jeden ważny wniosek: część pedagogów, związków zawodowych i polityków źle oceniło emocje Polaków, w tym własnego elektoratu, w kontekście formy i postulatów płacowych nauczycieli.

Jeżeli zatem strajk ma wrócić we wrześniu i przynieść jakieś wymierne korzyści dla wychowawców, jego formuła musi być szersza, musi być on lepiej komunikowany rodzicom i nie zagrażać bezpośrednio wykształceniu ich dzieci. Trudne zadanie przed polską szkołą, a tym bardziej przez rządzącymi, którzy nie mogą się zadowolić jedynie nieprzychylnymi dla nauczycielami nastrojami badanych, ale wyjść z realną wizją konsensusu i jakościowej reformy polskiej szkoły.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)