Po tym blamażu była o krok od dymisji
Minister sportu Joanna Mucha jest trzecia do "odstrzału" według sondażu przeprowadzonego przez MillwardBrown dla radia RMF FM. Jej odejścia chce 12 proc. Polaków. Pani minister była już w opałach w październiku, ale wówczas premier nie przyjął jej dymisji. Odwołania Muchy domagała się opozycja, m.in. Solidarna Polska, w związku z blamażem z niezamknięciem dachu na Stadionie Narodowym, czego konsekwencją było przełożenie meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata Polska-Anglia.
Wcześniej zaliczyła wiele wpadek. Wytknięto jej m.in., ze zatrudniła na stanowisku wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu swojego fryzjera - Marka Wieczorka, właściciela salonu fryzjerskiego w Lublinie, z którego miała korzystać minister. W efekcie Wieczorek zrezygnował ze stanowiska.
Fani piłki nożnej pewnie długo nie zapomną jej wpadki związanej z nierozegranym meczem Superpucharu Polski między Wisłą Kraków i Legią Warszawa. Mecz miał się odbyć, ale nie odbył z powodów bezpieczeństwa, na Stadionie Narodowym. Joanna Mucha zapytała wówczas: "Kto wybrał drużyny do tego meczu?" (o trofeum walczy mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski - przyp. red.). Z kolei o rozmowie z Konradem Piaseckim w RMF, fani sportu wypominali jej, że nie wie ile jest lig hokeja (stwierdziła, że są 3, a są dwie - przyp. red.).