Kto do odstrzału?
Czyja głowa spadnie?
Oni mogą wylecieć z rządu! Zobacz zdjęcia
W grudniu Donald Tusk zapowiadał na Twitterze poważną zmianę w rządzie. Miała jednak zdarzyć się latem. Teraz jednak stwierdził, że przy okazji odejścia z kancelarii premiera Tomasza Arabskiego, w jego gabinecie szykują się zmiany i dotyczyć one będą ministrów konstytucyjnych. Szczegóły mamy poznać w środę. Czy dojdzie do poważnych wstrząsów?
- Burza w szklance wody - tak zapowiadaną przez premiera Donalda Tuska rekonstrukcję rządu komentowała posłanka PO Julia Pitera. - Zmieńmy szefa tego bałaganu, a nie jego pomocników - apelował z kolei Adam Hofman z PiS. Innym razem rzecznik PiS stwierdzał, że "Tusk jest po czołowym zderzeniu z rzeczywistością". - To nie jest auto z zepsutym zderzakiem - tu i chłodnica, i silnik jest do wymiany. Najlepiej to auto oddać na złom i wybrać nowe - podkreślał.
Rzecznik PiS stwierdził także, że zapowiedź rekonstrukcji rządu to... dowód na strach premiera przed zgłoszoną przez PiS kandydaturą prof. Piotra Glińskiego.
(js, neska)
Gowin "spoliczkował" Tuska, premier "zamorduje go w białych rękawiczkach"?
Jarosław Gowin - minister sprawiedliwości najprawdopodobniej w rządzie zostanie, choć premier pewnie wolałby się go pozbyć, po głosowaniu ws. związków partnerskich. Na razie jednak nie może - Gowin ma za sobą zbyt wiele sejmowych szabli. Minister cieszy się też zaufaniem 30 proc. Polaków (lutowy sondaż CBOS). Najpewniej jednak Tusk mu tej niesubordynacji nie zapomni.
- Przy debacie o związkach partnerskich wykazał się grubą nielojalnością. To był policzek dla Tuska - mówił TOK FM Łukasz Gibała z Ruchu Palikota. Pytany, czy premier zemści się dymisją, przyznaje, że kiedyś na pewno. Na razie rozlewu krwi jednak - zdaniem Gibały - nie będzie. - W przeciwieństwie do Kaczyńskiego, który jest "mordercą szekspirowskim" i jest dużo krwi, Tusk jest "mordercą w białych rękawiczkach" - mówi Gibała. To jego zdaniem przyczyna, dla której Gowin może spać spokojnie: - Tusk jest mściwy, ale stara się, by nie pozostały ślady.
Jarosław Gowin już wcześniej wzbudzał kontrowersje, szczególnie przy okazji afery Amber Gold. Zaczęło się od jego szokującej wypowiedzi, że ma w nosie... literę prawa. Później zarzucono mu, że interesował się zawartością tomów akt afery sopockiej z przyczyn prywatnych. Czy i tym razem mu się upiecze?
Potknie się o autostrady i fotoradary?
20 proc. badanych w sondażu MillwardBrown dla RMF FM życzyłoby sobie zmiany ministra odpowiedzialnego za transport, budownictwo i gospodarkę morską Sławomira Nowaka. Zdaniem Zbigniewa Ziobry z Solidarnej Polski to minister transportu powinien zostać zdymisjonowany w pierwszej kolejności. Jego partia przygotowała wniosek o wotum nieufności wobec tego polityka, pod którym podpisali się posłowie Ruchu Palikota i SLD. - Być może SP pomoże podjąć premierowi Tuskowi decyzję - powiedział.
Wniosek powstał w reakcji na decyzję Komisji Europejskiej o wstrzymaniu funduszy UE na polskie drogi. Komisja domaga się, żeby w Polsce przejrzano wszystkie inwestycje drogowe realizowane przez GDDKiA, które otrzymały dofinansowanie unijne. Chodzi o potwierdzenie, że nie doszło przy ich realizacji do zmowy przetargowej.
Popularności Nowakowi nie przysporzyła także ostatnia wojna o fotoradary i dosyć zaskakujące wypowiedzi w tej sprawie: - Wczoraj uświadomiłem sobie, że mam olbrzymią rzeszę tych, którzy mnie popierają w sprawie fotoradarów, tylko że ona jest na cmentarzach i nie jest w stanie zabrać głosu. Bo jestem przekonany, że ten, który został zabity na drodze, jest pełnym zwolennikiem bardzo opresyjnego systemu, bo być może by przeżył - stwierdził w rozmowie z tygodnikiem "Wprost".
Prawie wyleciał za "odganianie chorych dzieci od drzwi szpitala"
27 proc. pytanych w sondażu MillwardBrown dla RMF FM wskazało ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza jako kandydata do dymisji Z kolei jak wynika z badania przygotowanego przez Press-Service Monitoring Mediów, Arłukowicz jest najbardziej krytykowanym przez media ministrem w rządzie. Jest również pod stałym ostrzałem opozycji. Pod koniec stycznia sejm głosował nad wnioskiem PiS o jego odwołanie (zabrakło jednego głosu do wymaganej do odwołania większości). Jak argumentował Bolesław Piecha, mimo wzrostu nakładów finansowych, dostęp do świadczeń zdrowotnych nie uległ poprawie, a nawet pogarsza się. Dodał, że również odczucia społeczne wobec ministra zdrowia są negatywne. Zaznaczył, że po wejściu w życie ustawy refundacyjnej odpłatność pacjentów za leki wzrosła.
Elżbieta Radziszewska (PO) uznała, że klub PiS, składając wniosek, nie poparł go merytorycznymi argumentami. - Nic nie ma (w uzasadnieniu), tylko straszenie, straszenie i straszenie - oświadczyła. Zdaniem Leszka Millera, dopóki minister Arłukowicz "nie obudzi się z pewnego snu", nie widzi możliwości, żeby pełnił urząd.
Nie ma nic bardziej hańbiącego, niż kiedy chore dzieci odganianie są od drzwi szpitala, chociażby w Centrum Zdrowia Dziecka - tłumaczył powody krytycznego podejścia do ministra Arłukowicza Leszek Miller.
Największy szkodnik w rządzie?
Minister skarbu Mikołaj Budzanowski również może stracić stanowisko. Z jego działań w sprawie LOT nie jest zadowolony premier. - Działania ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego w sprawie PLL LOT mnie nie satysfakcjonują - stwierdził Donald Tusk.
Zdaniem Tadeusza Iwińskiego, Budzanowski jest największym szkodnikiem w rządzie. Niedouczony, niekompetentny - polityk SLD nie szczędzi krytyki pod adresem ministra. - Archeolog śródziemnomorski, jak ja mówię - egiptolog, a ma za pomocnika wuefistę i innych ludzi niedouczonych - wymieniał polityk SLD.
Zdaniem Iwińskiego Budzanowski powinien wylecieć za sprawę LOT-u oraz za fatalną, zdaniem Iwińskiego, prywatyzację zakładów odzieżowych Warmia SA (spółka została sprzedana osobie prywatnej za niespełna 7 mln zł - red).
Budzanowski byłby "bezpieczny" do usunięcia, bo nie ma żadnego zaplecza partyjnego, które mogłoby niechętnie zareagować na jego dymisję. A może przeciwnie, jako minister lojalny, niestanowiący zagrożenia, zostanie w rządzie?
Szef MSW zostanie szefem kancelarii premiera?
Według informacji "Rzeczpospolitej" zmiana miałaby także dotyczyć obsady MSW - Jacek Cichocki, obecny szef resortu, miałby zastąpić Tomasza Arabskiego na stanowisku szefa KPRM. Cichockiego w MSW mógłby wówczas zastąpić obecny rzecznik rządu Paweł Graś.
Jak pisze z kolei "Nasz Dziennik" Cichocki jest szykowany na stanowisko szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Cichocki to osoba zaufana Tuska. Sprawdził się jako koordynator służb specjalnych w poprzednim rządzie. Teraz premierowi ktoś taki na czele ABW jest potrzebny - mówi gazecie jeden z posłów Platformy. Cichocki zastąpiłby Krzysztofa Bondaryka, który odchodzi ze służby.
Premier jest z niego niezadowolony?
Jak sugeruje "Rzeczpospolita", powołując się na uzyskane przez siebie informacje zapowiedziane zmiany w rządzie mogą dotyczyć m.in. odwołania Michała Boniego ze stanowiska ministra administracji i cyfryzacji. Boni miałby przenieść się do Brukseli - z przyczyn politycznych i prywatnych.
Dużo mówi, mało robi - mówi o Bonim cytowany przez dziennik jeden z polityków PO. Boniego ma niezbyt dobrze oceniać również sam Tusk. Opozycja idzie krok dalej - Jarosław Zieliński z PiS proponuje, by Tusk w ogóle zlikwidował resort, którym kieruje Boni.
"Nasz Dziennik" pisze z kolei, że Boni jest wymieniany jako jeden z kandydatów na nowego szefa MSW, po opróżnieniu tego urzędu przez Marka Cichockiego.
Pod koniec stycznia 2012 r. minister informatyzacji i cyfryzacji Michał Boni przedstawił premierowi "gotowość do rezygnacji" w związku ze wzbudzającym protesty porozumieniem ACTA. Wówczas premier dymisji nie przyjął, choć minister zdradził, że Tusk w sprawie ACTA ostro potraktował swoich ministrów, w tym jego samego.
Po tym blamażu była o krok od dymisji
Minister sportu Joanna Mucha jest trzecia do "odstrzału" według sondażu przeprowadzonego przez MillwardBrown dla radia RMF FM. Jej odejścia chce 12 proc. Polaków. Pani minister była już w opałach w październiku, ale wówczas premier nie przyjął jej dymisji. Odwołania Muchy domagała się opozycja, m.in. Solidarna Polska, w związku z blamażem z niezamknięciem dachu na Stadionie Narodowym, czego konsekwencją było przełożenie meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata Polska-Anglia.
Wcześniej zaliczyła wiele wpadek. Wytknięto jej m.in., ze zatrudniła na stanowisku wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu swojego fryzjera - Marka Wieczorka, właściciela salonu fryzjerskiego w Lublinie, z którego miała korzystać minister. W efekcie Wieczorek zrezygnował ze stanowiska.
Fani piłki nożnej pewnie długo nie zapomną jej wpadki związanej z nierozegranym meczem Superpucharu Polski między Wisłą Kraków i Legią Warszawa. Mecz miał się odbyć, ale nie odbył z powodów bezpieczeństwa, na Stadionie Narodowym. Joanna Mucha zapytała wówczas: "Kto wybrał drużyny do tego meczu?" (o trofeum walczy mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski - przyp. red.). Z kolei o rozmowie z Konradem Piaseckim w RMF, fani sportu wypominali jej, że nie wie ile jest lig hokeja (stwierdziła, że są 3, a są dwie - przyp. red.).
Minister edukacji ze świadectwem z czarnym paskiem
Minister edukacji Krystyna Szumilas należy do grona ministrów najrzadziej obdarzanych zaufaniem (w badaniu CBOS niezmiennie na poziomie 7 proc.). W pewnym momencie mówiło się nawet, że premier zakazał jej występów w mediach, bojąc się, że może sobie nie poradzić z krytyką. Od posłów PiS, Solidarnej Polski i Ruchu Palikota, którzy w maju chcieli jej odwołania z funkcji, otrzymała "świadectwo z czarnym paskiem za zniszczenie polskiej edukacji". We wniosku jej trwające od listopada 2011 r. urzędowanie podsumowano krótko: "festiwal chaosu, niekompetencji, zaniechań, opóźnień i żenującej beztroski". Mówiono nawet, że szefowa MEN jest najgorszym ministrem w historii wolnej Polski - od 1989 r. Obroniły ją głosy PO i PSL. SLD wstrzymał się od głosu.
Szumilas jest krytykowana m.in. za "falę likwidacji szkół" oraz spóźnioną decyzję o przesunięciu do 2014 r. odroczenia obowiązku szkolnego sześciolatków, skutkująca - w opinii krytyków - chaosem i niepotrzebnymi emocjami rodziców i samorządów planujących swoje budżety.
Największą gafę popełniła w ubiegłym roku. Podczas spotkania z lokalnymi działaczami PO w Częstochowie podzieliła się taką oto refleksją:
"Mój 26-letni dziś siostrzeniec był pierwszym rocznikiem, który uczył się w nowo powołanym gimnazjum. I on nie zainwestował w Amber Gold. Swoje oszczędności ulokowali tam ci, którzy są w większości ze starej szkoły. Gdyby byli lepiej wyedukowani ekonomicznie, nie uwierzyliby w cuda".
Na reakcję długo nie trzeba było czekać. Choć Szumilas stwierdziła, że nie chciała urazić poszkodowanych przez AG, a jej wypowiedź tak nie brzmiała, na głowę szefowej resortu edukacji posypały się gromy. Adam Hofman z PiS stwierdził w wywiadzie dla Wprost.pl, że to kompletna bzdura. Dodał, że z słów minister wynika, że gdyby Michał Tusk chodził do gimnazjum, nie pracowałby dla OLT Express.
Minister finansów w pierwszym szeregu do odstrzału?
Zdaniem gen. Zbigniewa Nowka, byłego szefa Agencji Wywiadu minister finansów Jacek Rostowski powinien zostać zdymisjonowany po sprawie Amber Gold. Gen. argumentował, że ma on więcej wyspecjalizowanych służb, które powinny się zająć taką aferą, bo to afera typowo finansowa.
W lutym 2012 r. ministra finansów jako pierwszego do dymisji wymieniał z kolei Jarosław Kaczyński "naprawdę minister Rostowski powinien być w pierwszym szeregu, może nawet przed pewną młodą minister, bo w końcu to dużo ważniejszy resort".
(js, neska)