"Narzeczona" premiera
Jarosław Kaczyński z dużą życzliwością pisze o Jolancie Szczypińskiej, którą poznał podczas kampanii wyborczej w 1991 r. w Słupsku. Zdradza, że jako działaczkę "Solidarności", posłankę PiS zatrzymywano i bito, a po 1989 r. przez kilka lat była bezrobotna. Poza tym ma za sobą nieudane małżeństwo oraz ciężką, spóźnioną operację związaną z rakiem. "Nie ukrywam, że ten życiorys jest powodem mojej sympatii i poczucia zobowiązania wobec niej" - podsumowuje prezes PiS.
Odnosi się także do ich słynnego romansu, o którym rozpisywały się media. "Kiedy zostałem premierem, przyniosła mi róże i się zaczęło. Zaczęło się love story. I ona to złapała. Nie mam o to do niej pretensji. Umocniła swoją pozycję jako 'narzeczona' premiera czy później prezesa. Pokochały ją tabloidy. Chwyciła życie pełną piersią" - pisze Kaczyński.