Zamienił się w Mr Hyde'a
Prezes PiS stwierdza, że Donald Tusk "nigdy nie robił jakiegoś szczególnie dobrego wrażenia", a zna go słabo. "Leszek, który znał Tuska znacznie lepiej i dłużej ode mnie, mówił o nim i jego środowisku, że można z nimi pogadać, ale umówić się z nimi trudno, bo bardzo często zmieniają zdanie" - pisze. Tusk uraczył go ponoć na początku lat 90. tezą, że "dziewczyny są najważniejsze, a polityka to jednak nie sprawa najważniejsza", a w latach 1997-2001, kiedy mieli incydentalne kontakty, na pytanie "co robisz?", odpowiadał: - Nic nie robię, przecież jestem wicemarszałkiem senatu.
Kaczyński wspomina też rozmowy o listach senackich w wyborach 2005 r., które odbyły się w Bristolu: "Tusk zastrzegł, że może iść, ale pod warunkiem, że ja płacę. Najwidoczniej wiedział, jakie tam są ceny. Ja nie wiedziałem". Prezes PiS pisze, że Tusk w cztery oczy zachowuje się zupełnie inaczej, czyli "normalnie", niż wtedy, gdy jest większe grono, szczególnie jego współpracownicy. "W tym drugim wypadku demonstrował agresję" - stwierdza.
Zdaniem Kaczyńskiego po wyborach w 2005 r. w Tusku dr Jekyll zamienił się w Mr Hyde'a. Ponoć często zdarzało mu się wpadać we wściekłość, dostawał ataków agresji, także wobec kobiet i "rzucał mięsem": "Musiałem nawet niekiedy na to ostro reagować". Prezes PiS sugeruje, że Tusk często sięga po "znane środki rozluźniające"
Zdaniem Kaczyńskiego wizja Polski Tuska jest swoistym "modelem konsumpcji, który polega na zaspokojeniu bardzo podstawowych potrzeb materialnych i ma zapewniać minimum prestiżu.
"Donald Tusk jest człowiekiem, który uważa, że w Polsce za dużo zdziałać się nie da. Nie można wchodzić w jakiekolwiek konflikty z silniejszymi, z wszystkimi trzeba się ułożyć. Najważniejsze są Niemcy. Ale Niemcy wymagają, żeby się ułożyć z Rosją, wobec tego trzeba to zrobić za każdą cenę. Mamy do czynienie z polityką, która przyjmuje najgłupsze sformułowanie od czasu, gdy mówiono, że Polska nierządem stoi" - podsumowuje filozofię władzy wg. Donalda Tuska.