Ksiądz zalewa sąsiadów. Inspektorzy z Ełku: to samowola budowlana
Inspektorzy budowlani z Ełku stwierdzają jednoznacznie: adaptacja strychu przez księdza to samowola. Duchowny zrzuca winę na pełnomocnika, a lokatorzy kamienicy załamują ręce, bo przez zdjęty dach deszczówka zalewa im mieszkania.
Ksiądz Andrzej pracuje w parafii w Olecku, ale strych na wielki apartament kupił w Ełku. Robotnicy zdjęli dach kamienicy przy ul. Wojska Polskiego, żeby powiększyć lokal do niemal 150 m kw. To wtedy zaczęły się problemy, bo woda spływa po ścianach mieszkań poniżej.
Lokatorzy zaczęli szukać właściciela i zdziwili się podwójnie. Ksiądz Andrzej nie tylko nie uzgodnił z nimi swoich budowlanych planów, ale przyjeżdżał "po cywilnemu", jakby chciał utrzymać w tajemnicy fakt, że inwestorem jest osoba duchowna - zauważa se.pl. Pojawiły się więc docinki o budowie "garsoniery" i luksusach, w jakich chce żyć 44-letni ksiądz z Olecka.
Szybko okazało się też, że przebudowa to samowola budowlana, a ksiądz nie ma żadnych pozwoleń.
- Inwestora zobowiązano do zabezpieczenia budowy przed dostępem osób trzecich oraz wpływami atmosferycznymi - wyjaśnia w rozmowie z portalem elk.wm.pl Andrzej Ignatowicz z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Dodaje, że wszczęto już postępowanie administracyjne. To oznacza, że ksiądz Andrzej będzie musiał prawdopodobnie odbudować dach. Duchowny nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Wyjaśnił tylko, że zawinił jego pełnomocnik.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl