Ksiądz wyjaśnia, że to były jego "miliony". Kulisy przelewu z konta parafii

Ksiądz Stanisław K. z Domostawy w Podkarpackiem wyjaśnia, że najpierw przelał dwa miliony złotych ze swojego rachunku na konto parafii, a kiedy nie mógł zrealizować zaplanowanej transakcji - wycofał przelew. "I to ten screen trafił do internetu" - tłumaczy proboszcz. Sprawa jest pod lupą prokuratury, a wewnętrzne postępowanie wszczęła też sandomierska kuria.

Proboszcz tłumaczy, że przelewał swoje pieniądze / zdj. ilustracyjne
Proboszcz tłumaczy, że przelewał swoje pieniądze / zdj. ilustracyjne
Źródło zdjęć: © East News | Lukasz Gdak
Maciej Szefer

20.08.2022 | aktual.: 20.08.2022 08:29

O sprawie poinformował pod koniec długiego weekendu w mediach społecznościowych jeden z mieszkańców okolic Domostawy. Do wpisu dołączył zdjęcie wyciągu z konta parafii, na którym było widać wszystkie dane oraz dokonane przelewy. Teraz, kiedy o sprawie zrobiło się głośno, głos zabrał proboszcz Stanisław K.

- Ja wcześniej, chyba 15 i 16 czerwca, przelałem z mojego osobistego konta na konto parafialne dwa miliony złotych, bo chciałem kupić dla parafii przed odejściem na emeryturę czteroletnie obligacje skarbowe. Okazało się, że nie mogę ich kupić na parafię, dlatego te pieniądze z powrotem przelałem na własne konto i to zostało opublikowane jako screen w internecie - mówi w rozmowie z "Super Expressem" ksiądz Stanisław K.

Odchodzący na emeryturę duchowny tłumaczy, że przez całe życie pracował na ten majątek. Stwierdził też, że to wcale nie są "gigantycznie pieniądze".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Ogromne problemy Kościoła. "Można było przewidzieć, co się stanie"

- Ja byłem wielokrotnie w Ameryce, poza tym mam też plantację borówki amerykańskiej, maliny, aronii. Od 90. roku zajmowałem się też wydawnictwem. Wydawałem zeszyty do ćwiczeń, dzienniczek duchowy dla szkół, kiedy nie było jeszcze innych ćwiczeń. Drukowałem w milionowym nakładzie do Ukrainy i w Polsce. Później byliśmy w 50 procentach współwłaścicielami drukarni. Drukowaliśmy mnóstwo rzeczy, wygraliśmy przetarg we współpracy z kurią, zaopatrzyliśmy całą diecezję w dekoracje, takie jak flagi, różnorakie druki, obrazy itp. Z tego były duże pieniądze. To była umowa z kurią biskupią, wygraliśmy przetarg w kurii, byliśmy zarejestrowani i prowadziliśmy legalną firmę. W ten sposób mogliśmy zarobić takie pieniądze. To był piękny czas, kiedy można było na różnego rodzaju akcjach, czy obligacjach pięknie pomnażać pieniądze - wyjaśniał w rozmowie z dziennikiem 70-letni duchowny, który przechodzi na emeryturę.

Kuria żąda wyjaśnień

"W związku z informacją o przelewie pieniędzy z konta parafii w Domostawie na prywatne konto Księdza Proboszcza, Kuria Diecezjalna w Sandomierzu informuje, że zaraz po otrzymaniu wiadomości Biskup Ordynariusz przeprowadził (...) rozmowę z Księdzem Proboszczem, który wyjaśnił, że chodzi o jego prywatne pieniądze przelane początkowo z osobistego konta na konto parafialne w celu zakupu obligacji dla parafii, a następnie wycofane, gdyż nie było takiej możliwości" - napisał ks. Roman Janiec, kanclerz Kurii Diecezjalnej w Sandomierzu.

"Biskup Ordynariusz wszczął kościelne postępowanie sprawdzające i mianował administratora parafii. Jednocześnie zostały powiadomione organy ścigania" - dodał przedstawiciel sandomierskiej kurii.

Zaskakujące śledztwo policji

Postępowanie w tej sprawie pod nadzorem prokuratury prowadzi też policja ze Stalowej Woli. Nie chodzi jednak o nieprawidłowości ze strony proboszcza.

- W dniu 16 sierpnia wpłynęło do nas zawiadomienie dotyczące możliwości dokonania przestępstwa i naruszenia art. 287, czyli upublicznienia wydruku konta w internecie - wyjaśniał w rozmowie z WP asp. Przemysław Paleń, oficer prasowy komendy policji w Stalowej Woli.

Źródło: "Super Express"/WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (379)