Ksiądz dotykał ich po udach. Sprawa ponownie umorzona
Prokuratura wraca do sprawy księdza podejrzanego o molestowanie dzieci w podrzeszowskiej szkole. - Uczniowie skarżyli się, że mają problem na lekcjach religii. Że ksiądz dotyka po udach, wkłada rękę między nogi...– opowiadała dyrektorka, która zgłosiła sprawę.
Dyrektorka podrzeszowskiej miejscowości zgłosiła zachowanie księdza do prokuratury w maju 2021 r. - Siedem dziewczynek i dwóch chłopców skarżyło się, że mają problem na lekcjach religii. Że ksiądz dotyka po udach, wkłada rękę między nogi, a kiedy głaska po plecach, ręką schodzi do pośladków – opowiedziała dyrektorka w "Wyborczej".
Kobieta zgłosiła sprawę do kurii. Następnie trafiła ona do prokuratury, ale została umorzona. W ubiegłym roku dyrektorka ponownie opowiedziała o problemie. Wtedy śledztwo ponowiła Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Za molestowanie nieletnich katecheta mógł zostać ukarany pozbawieniem wolności od lat 2 do 12.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak, śledztwo kolejny raz zakończyło się niepowodzeniem. Sprawa została umorzona. – [Katecheta] nie miał świadomości, że podejmowane przez niego zachowania: dotykanie po rękach, głaskanie po głowach i udach są przekroczeniem granic intymności uczniów - oznajmił prokurator Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Ponadto, prokurator stwierdził, że wywiady z dziećmi nie zostały przeprowadzone poprawnie. - Odbywały się bez obecności psychologa, czy seksuologa dziecięcego, dlatego wnioski, który pani dyrektor wysnuła, nie znalazły odzwierciedlenia, nie zostały potwierdzone w toku prowadzonego śledztwa - dodał.
Dyrektorka nie zdecydowała się na złożenie wniosku. - Przedstawiciel kurii na rozmowę zaprosił tylko zainteresowanych rodziców. Wyjaśnił im, jakie są procedury, że ksiądz został odsunięty od obowiązków do wyjaśnienia, że każdy to może zgłosić, nie tylko kuria czy ja – opowiedziała w rozmowie z "Wyborczą".
Co więcej, kobieta - jak mówi - doświadczyła agresji ze strony rodziców. Ci przyszli pod szkołę, żeby bronić księdza.
Źródła: Wyborcza.pl