PolskaKs. Tadeusz Isakowicz-Zaleski dla WP: już tylko niewielki krok dzieli ks. Międlara od suspensy

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski dla WP: już tylko niewielki krok dzieli ks. Międlara od suspensy

- Lepiej byłoby, gdyby ks. Jacek Międlar pozostał księdzem, wyciszył się, podporządkował i w ten sposób mógłby udowodnić, że jednak chce być księdzem dobrym. Po najnowszych wypowiedziach ks. Międlara widać niestety, że już tylko niewielki krok dzieli go od pozbawienia możliwości pełnienia funkcji kapłańskich i prawach przysługujących księdzu - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski dla WP: już tylko niewielki krok dzieli ks. Międlara od suspensy
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Tomasz Pietrzyk
Jacek Gądek

18.08.2016 | aktual.: 29.08.2016 15:16

WP: Ks. Jacek Międlar jest już na prostej, by zostać zawieszonym (suspendowanym) albo wręcz odejść z kapłaństwa? Ostentacyjnie przecież łamie zakaz wypowiadania się w mediach.

Dla tak młodego księdza, jakim jest ks. Jacek Międlar, na pewno obecna sytuacja jest bardzo trudna.

Pomimo tego, że być może w niektórych sprawach może mieć rację i z tego tytułu może mu też towarzyszyć poczucie krzywdy, to zasadniczą rzeczą dla każdego duchownego jest posłuszeństwo, które ślubuje się w dniu święceń kapłańskich. Ta formuła jest następująca: biskup pyta kandydata "czy mnie i moim następcom przyrzekasz cześć i posłuszeństwo?". Takie samo pytanie zadaje zakonnikom.

Niezależnie od tego, czy ksiądz bądź zakonnik ma rację, czy jej nie ma, to w chwilach kryzysowych żelazną regułą jest podporządkowanie się przełożonym.

WP: Ks. Jacek Międlar tej reguły się nie trzyma?

No właśnie. To, co mnie bardzo zabolało w ostatnich wypowiedziach ks. Jacka Międlara, to fakt, że ewidentnie to posłuszeństwo łamie. Podkreślam: niezależnie od tego, czy ks. Międlar ma w czymś rację, czy nie. Stał się osobą medialną i znaną, więc ma prawo dochodzić swoich racji.

Przełożeni nałożyli na niego zakaz wypowiadania się, ale przecież nie jest odosobnionym przypadkiem duchownego obłożonego taką karą. Różni księża w różny sposób się w takiej sytuacji zachowywali. Ks. Adam Boniecki się podporządkował. Ks. Wojciech Lemański i ks. Piotr Natanek - nie, a są przecież na różnych biegunach Kościoła. Istotą nie jest jednak powód nałożenia kary, ale fakt trzymania się bądź nie zasady posłuszeństwa.

WP: Ksiądz też miał przed laty zakaz udzielania się w mediach.

Jest mi więc trudno się na ten temat wypowiadać, bo w 2006 r. faktycznie byłem kneblowany. Nałożono na mnie takie same zakazy wypowiadania się i udzielania komentarzy, a sprawa dotyczyła lustracji w Kościele i książki "Księża wobec bezpieki na przykładzie Archidiecezji krakowskiej".

WP: I jak ksiądz ten czas pamięta?

To były dla mnie dramatyczne chwile - chyba najtrudniejsze w życiu, jakie przeżyłem.

WP: Co wobec kar kościelnych ksiądz zrobił?

Pytałem innych księży - starszych ode mnie, do których miałem zaufanie. Mówili zgodnie: trzeba się podporządkować, a swoich racji dochodzić już w inny sposób. Bo jeżeli złamie się ślub posłuszeństwa, to ksiądz jest usuwany, bo jest krnąbrny i nie dotrzymuje ślubów.

WP: Wracając na chwilę do tego czasu sprzed 10 lat - ksiądz się podporządkował?

Tak. Ale nie dlatego, że uważam się za lepszego bądź mądrzejszego od ks. Międlara albo ks. Lemańskiego, ale dlatego, że rada starszych i życzliwych księży była słuszna. Złamanie ślubu posłuszeństwa przez księdza to jak niewierność i zdrada w małżeństwie. Później już strasznie trudno jest w ogóle dochodzić swoich racji.

Byłem wówczas atakowany przez "Gazetę Wyborczą", ale i przez media katolickie. Później jednak - już po wydaniu książki - prawda obroniła się sama. A kara nałożona na mnie została przez kard. Stanisława Dziwisza cofnięta.

WP: Ks. Międlar jest obłożony karą, ale udziela wywiadów. W jednym z nich - w "Rzeczpospolitej - mówi, że "polski nacjonalizm jest koherentny z ideą Kościoła rzymskokatolickiego".

Dla mnie m.in. w tym wywiadzie najważniejsze jest jednak to, że on oficjalnie łamie zakaz wypowiadania się w mediach. Nie zgadzam się na taką postawę - uważam, że to jest zła droga dla księdza.

WP: A tezy ks. Międlara?

Nie mogę się zgodzić z opinią, że nacjonalizm współgra z Ewangelią. Patriotyzm należy odróżnić od nacjonalizmu. Patriotes znaczy miłość ojczyzny, ale z uznaniem miłości innych narodów, ludzi o odmiennych poglądach i nieprzyjaciół. Dla mnie patriotą jest osoba, która broni swoich racji, ale przy tym nie organizuje nagonki na inne narodowości i ludzi o innych poglądach.

Nacjonalizm ma natomiast nieco różne znaczenie w różnych językach - według mnie jest zaprzeczeniem zasad, bo stawia jeden naród ponad inne - bez względu na powody. Uznanie, że naród polski jest lepszy od innych, jest błędem. Tak samo błędem było uznawanie przez Niemców swojej wyższości. Nacjonalizm niemiecki, podobnie jak i ukraiński prowadziły do ludobójstwa i innych zbrodni.

Patriotyzm jak najbardziej można zestawiać z Kościołem, ale nacjonalizm - już nie. To jest jednoznaczne. Teza, którą ks. Międlar stara się udowodnić, jest karkołomna.

WP: Ale ksiądz Międlar jest święcie przekonany, że stoi za nim Ewangelia i Jezus Chrystus. Ma pewność, że mówi i działa w absolutnej zgodności z Kościołem.

Nikt z księży nie jest sam dla siebie, bo żyje we wspólnocie, którą jest właśnie Kościół. Dla księdza Jacka bezpośrednim otoczeniem jest nie diecezja, ale zgromadzenie zakonne. I to od niedawna...

WP: ...bo święcenia przyjął w minionym roku. Teraz ma 27 lat.

Jest bardzo młodym człowiekiem, który na pewno ma swoje życiowe ideały. Ale nie może mówić, że wszyscy jego przełożeni kompletnie na niczym się nie znają, bo wtedy neguje własną wspólnotę zakonną.

Oczywiście, są w Kościele "niepokorni" tak jak o. Pio, który był obłożony zakazami, czy s. Faustyna - nie były to osoby, które na początku spotykałyby się z aprobatą swoich przełożonych. Ci święci potrafili jednak w duchu posłuszeństwa głosić swoje poglądy, dawać świadectwo swoim życiem i w ten sposób pokazywali słuszność swojej drogi.

Natomiast ks. Międlar, który księdzem jest od raptem roku, już neguje ogromną liczbę rzeczy w Kościele. Nawet gdyby miał w czymś rację - powtarzam: "nawet gdyby", bo w wielu sprawach się z nim nie zgadzam - to i tak na samym wstępie przegrywa, bo neguje posłuszeństwo, mądrość Kościoła, itd.

WP: To co by mu ksiądz radził?

Niech najpierw się wykaże swoją działalnością duszpasterską i zaangażowaniem, niech stara się poprzez swoją pracę i troskę o ludzi - bo słyszałem o nim też bardzo pozytywne opinie jako o księdzu. Niech idzie drogą księdza i pokazuje chrześcijańskie zasady.

WP: A teraz co robi?

A teraz idzie na wojnę ze wszystkimi. Jest więc na przegranej pozycji - tak jak mój młodszy kolega ks. Piotr Natanek, którego znam dobrze i wiem, że w niektórych sprawach miał rację. Ks. Natanek ruszył do przodu jak czołg, taranował wszystko po drodze - tak się jednak w Kościele nie da.

WP: Ks. Jacek Międlar zarzuca najwyższym przedstawicielom Kościoła w Polsce ignorancję - to np. pod adresem przewodniczącego Episkopatu abp. Stanisława Gądeckiego. Podobne zarzuty czyni też wobec nuncjusza apostolskiego w Polsce.

Przywołam raz jeszcze przykłady o. Pio i s. Faustyny. Gdyby te osoby przyjęły postawę ks. Międlara, czyli wojowanie z własnym zakonem, twierdząc, że zwierzchnicy nie mają racji, a wszystko należy wywrócić do góry nogami, to i o. Pio, i Faustynę szybko wyrzucono by ze zgromadzenia zakonnego. I rzecz druga: wojująca postawa byłaby też argumentem za tym, że ich racje są fałszywe, bo przecież buntowaliby i niszczyli zakon. Święci jednak cierpieli - w tym znaczeniu, że byli upokorzeni i blokowani przez przełożonych. Taka była ich męczeństwa droga w posłuszeństwie.

Wielokrotnie widzę wśród duchownych, że wojna ze wszystkimi, jaką wypowiedział teraz ks. Międlar, do niczego dobrego nie prowadzi. Można bronić swoich racji i nawet się spierać, ale robić to w jakichś ramach. Nikt przecież ks. Międlara nie zmuszał do wstąpienia do zakonu.

WP: Ksiądz sądzi, że jak może się rozwinąć albo zostać przecięta historia ks. Międlara?

Niestety wcześniej wyprorokowałem, że i ks. Natanek, i ks. Lemański zostaną suspendowani. Tak też się stało. Moim zdaniem po wywiadzie dla "Rz" sam ks. Międlar podłożył się swoim zwierzchnikom tak mocno, że mogą go teraz suspendować. To będzie fatalny scenariusz, bo ks. Międlar zostanie wtedy wypchnięty poza działalność duszpasterską.

Cięgle obserwuję, co się dzieje z ks. Natankiem, który został już tak wypchnięty. Jest mi go osobiście bardzo żal, bo znalazł się w głębokim narożniku i nawet gdyby miał w czymś rację, to nic już w życiu nie może.

W Kościele są ludzie, którzy krytykują i nie akceptują wypowiedzi biskupów, domagają się reform i zmian w Kościele. Tak, ale jak ksiądz idzie na wojnę z przełożonymi, to historia pokazuje, że przegrywa.

WP: A pozytywny scenariusz?

Lepiej byłoby, gdyby ks. Międlar pozostał księdzem, wyciszył się, podporządkował i w ten sposób mógłby udowodnić, że jednak chce być księdzem dobrym. Po najnowszych wypowiedziach ks. Międlara widać niestety, że już tylko niewielki krok dzieli go od pozbawienia możliwości pełnienia funkcji kapłańskich i prawach przysługujących księdzu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (649)