Ks. Jacek Stryczek przerywa milczenie. "Zastanawiam się, czy jestem jeszcze ludziom potrzebny"

Były prezes stowarzyszenia "Wiosna" ks. Jacek Stryczek w pierwszej, po wielu tygodniach milczenia, rozmowie z publicystą WP Marcinem Makowskim atakuje Onet i przyznaje, że nie zamierza przepraszać za swoje zachowanie. To pierwszy taki wywiad po opublikowaniu przez dziennikarza Janusza Schwertnera głośnego reportażu o mobbingu w "Wiośnie".

Ks. Jacek Stryczek
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk
Michał Wróblewski

- Moje emocje jeszcze nie opadły. Onet zrobił ze mnie potwora, którym nie jestem. Z tekstu wynika, że chodziłem do "Wiosny", żeby krzywdzić ludzi, i to było moje główne zajęcie. Nie umiem się odnaleźć w tak wykreowanym obrazie, za którym - jak rozumiem - kryje się postulat wielu osób, że za coś powinienem przepraszać - mówi ks. Stryczek Marcinowi Makowskiemu w nowym wydaniu tygodnika "Do Rzeczy". 21 września dziennikarz przeprowadził pierwszą po wybuchu afery mobbigowej rozmowę z ks. Stryczkiem w Wirtualnej Polsce (można ją przeczytać tutaj)
.

W rozmowie z nami Makowski mówi dziś, że ks. Stryczek kreuje się na osobę "zaszczutą" przez media. - Stara się bronić, podkreśla to, że Państwowa Inspekcja Pracy nie dopatrzyła się nieprawidłowości, a on sam - jak przekonuje - nie złamał prawa i nikogo nie mobbował - mówi WP dziennikarz.

Makowski - jak przyznaje w rozmowie z nami - pytał Stryczka także o to, czy ksiądz będzie chciał skonfrontować się z osobami z "Wiosny", które zarzucały mu mobbing w reportażu Onetu. - Ksiądz stwierdził, że wciąż uważa ich za przyjaciół, ale nie chce się nikomu narzucać - mówi nam dziennikarz. Jak przyznaje WP Makowski, był też zaskoczony, kiedy dowiedział się od księdza o stronie internetowej... Lubimyksiedzastryczka.pl., na której ludzie wyrażają swoje poparcie dla duchownego.

Mimo to - jak mówi nam dziennikarz - sprawa opisana przez Onet wciąż nie daje Stryczkowi spokoju. - On sam przyznaje, że nie potrafi wrócić do normalnego życia. Że dla niego to wciąż jest bardzo otwarta sprawa i nie wie za bardzo, co robić. Nie ma gotowego scenariusza. Nie ma pojęcia, czy ludzie mu uwierzą, czy się wybroni. Czuje się zaszczuty - relacjonuje nam Makowski. I dodaje, że Stryczek bardzo ostrożnie waży słowa. - Trzy razy pytałem go, czy chce kogoś przeprosić. Nie chce, ponieważ uważa, że nie złamał prawa - mówi WP dziennikarz.

"Zostałem skazany"

Pomysłodawca "Szlachetnej Paczki" i założyciel stworzyszenia "Wiosna" twierdzi dziś, że "oskarżenia medialne" pod jego adresem "były na tyle sugestywne, że zamieniły się w coś na kształt wyroku". - Jak ja mam odpowiedzieć swoją historię, skoro zanim ktokolwiek mógł mnie uczciwie osądzić, zostałem "skazany"? - pyta retorycznie kapłan w wywiadzie dla "Do Rzeczy".

Jak przyznaje, w sierpniu 2017 r. był przekonany o tym, że "Szlachetnej Paczki" już nie będzie - z powodu braków kadrowych. - Na pewnym etapie, w czasie ogromnego kryzysu od 2015 r. do 2017 r, struktura "Szlachetnej Paczki" zaczęła się sypać, a to sprawiło, że właściwie nie było komu zajmować się ludźmi (...) Zadawałem sobie wtedy pytania podczas modlitwy. Dlaczego znowu jestem w takiej sytuacji? (...) Już po moim odejściu rozmawiałem z wieloma ludźmi z biznesu. Chwilę mówili o swoich sukcesach, a potem szczerze o problemach, i to podobnych do moich: braki kadrowe, niewydolność komunikacyjna, zbyt szybko rozrastająca się skala firmy (...) Trudnością mogło być dla ludzi to, że funkcjonuję w różnych rolach: szefa, społecznika, księdza, ale też filozofa (...) Mogę powiedzieć, że "Wiosny" wszyscy się uczyliśmy, również metodą prób i błędów - opowiada Stryczek.

Ale ksiądz pracę w "Wiośnie" wspomina dobrze. - To, co mi się najlepszego w "Wiośnie" przydarzyło, to to, że przez kolejne lata umiałem znaleźć fantastyczne osoby, które razem ze mną chciały brać na siebie ten ciężar (...) Być może "Wiosna" jest trudna i wymagająca, ale są tacy, którzy podobnej pracy szukali. "Wiosna" od początku była organizacją przyjacielską (...) To byli przede wszystkim moi wychowankowie z duszpasterstwa akademickiego, co przełożyło się na ogólny klimat organizacji, bogate życie towarzyskie - mówi Stryczek.

Ksiądz przyznaje, że "nie wierzy w banalne życie, w którym nie popełnia się błędów". - Gdy zatrudnialiśmy pierwszą osobę, nie wiedziałem nawet, jak wydać jej polecenie służbowe, bo byłem po prostu duszpasterzem akademickim - broni się ksiądz. Twierdzi, że z tekstu Onetu wynika, że Stryczek "zajmował się życiem prywatnych pracowników i wszystkich kontrolował", a, jak zapewnia - "to niemożliwe". - Po co miałbym to robić? Co to miałoby wnosić w moje życie? - pyta retorycznie były prezes stowarzyszenia "Wiosna".

Spowiedź Stryczka

Ks. Stryczek mówi także o swojej samotności. Zgadza się z twierdzeniem dziennikarza Marcina Makowskiego, że "nie było widać wielu, którzy chcieliby się wstawić, bronić". Kapłan twierdzi, że to właśnie "siła mediów". - Byłem sam naprzeciwko dużemu koncernowi mediowemu - mówi Stryczek. Zapewnia jednak, że "nie jest tak, że wszyscy się odcięli" od niego. - Powstała nawet strona internetowa Lubieksiedzastryczka.pl - przyznaje duchowny.

Rozlicza się także ze swoich metod zarządzania w "Wiośnie". - Daję bardzo mocną informację zwrotną. To na pewno zradykalizowało się w mojej postawie, szczególnie w kryzysie (...) Nazywałem rzeczy po imieniu (...) Uważam, że nie mogę zatrudniać osób, których praca nie przynosi efektów - wylicza Stryczek. Przyznaje, że jako prezes "nie powinien wchodzić w rolę dyrektora i menadżera".

"Prokuratura - jedyna droga"

Stryczek mówi także o roli śledczych. - Prokuratura to być może dla mnie jedyna droga, by oczyścić się z zarzutów (...) Chętnie się moją wersją wydarzeń podzielę podczas przesłuchania. I teraz pytanie: jeśli śledztwo zostanie umorzone, to co wtedy? Jak odbudować to, co straciłem? Jestem przekonany, że w żadnym miejscu nie złamałem prawa. Na razie nie zostałem wezwany do składania zeznań - przyznaje kapłan.

Na pytanie Marcina Makowskiego, czy rozważa wejście w spór prawny z Onetem, Stryczek odpowiada: - Ja nigdy nie mówię źle o ludziach, nie cierpię być w sporach. Nie wiem, jak proces z tak dużym medium mógłby się dla mnie skończyć.

"Kocham Kościół"

Stryczek, mówiąc o podejściu mediów do duchownych twierdzi, że "antyklerykalizm jest dziś łatwy, a bycie księdzem jest passe". - Nawet w późnym PRL nie było tak negatywnego nastawienia wobec nas jak dzisiaj - uważa duchowny, nawiązując także do filmu "Kler". - Dla mnie ten film nie jest prawdą o Kościele, ale po prostu formą artystyczną - twierdzi duchowny.

I zapewnia: - Kocham Kościół. Czuję się za niego współodpowiedzialny.

Domyślny opis zdjęcia na stronę główną
© Materiały prasowe | Sylwia Dąbrowa "Powołani"

"Nie wiem, czy się obronię"

A czym zajmuje się Stryczek dziś? Jak zdradza Marcinowi Makowskiemu, współtworzy na krakowskim Podgórzu Wspólnotę Indywidualności Otwartych, która zrzesza ok. 300 osób. - Prowadzę tzw. czwartki, czyli spotkania, w których co tydzień uczestniczy 150 osób. Poza tym Męska Strona Rzeczywistości, Perła Kobiecości - programy rozwojowe dla kobiet i mężczyzn - opowiada Stryczek. Przyznaje, że wciąż prowadzi niedzielne msze o godz. 20.

Ale nie ukrywa, że coraz częściej zastanawia się, "czy jest jeszcze w ogóle ludziom potrzebny". - Na razie ludzie, z którymi pracują, mówią, że mnie potrzebują - twierdzi kapłan.

Przyznaje też po raz pierwszy publicznie, że chciał odejść z "Wiosny". Jak mówi: - Jest w ostatnich wydarzeniach sporo ironii, bo to, że nie chcę być prezesem "Wiosny", komunikowałem współpracownikom od dawna. Moje serce wyrywało się gdzie indziej, bo i moje życie składa się z dwóch części. Jedna to działalność spółeczna i publiczna, a druga to samotność. Coś, co nazywam "jaskinią". Dużo czasu spędzam samotnie, myślę i się modlę (...) Podchodzę do przyszłości z pokorą (...) Nie wiem, czy się obronię. Życie toczy się dalej.

Źródło: "Do Rzeczy"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Wypadek na DK11 pod Lublińcem. Zderzenie się trzech pojazdów
Wypadek na DK11 pod Lublińcem. Zderzenie się trzech pojazdów
Andrzej Kołakowski nie żyje. Pożegnał go Karol Nawrocki
Andrzej Kołakowski nie żyje. Pożegnał go Karol Nawrocki
Tragedia w żłobku w Kołobrzegu. Prokuratura o nowych ustaleniach
Tragedia w żłobku w Kołobrzegu. Prokuratura o nowych ustaleniach
"Złamię mu nogi". Rumuńska europosłanka grozi Wołodymyrowi Zełenskiemu
"Złamię mu nogi". Rumuńska europosłanka grozi Wołodymyrowi Zełenskiemu
Chamenei drwi z Trumpa. "Niech dalej śni"
Chamenei drwi z Trumpa. "Niech dalej śni"
Eksplozje na Nord Stream. Strona polska nie odwoła się od decyzji sądu
Eksplozje na Nord Stream. Strona polska nie odwoła się od decyzji sądu
Trump atakuje kolejnego prezydenta. "To szaleniec"
Trump atakuje kolejnego prezydenta. "To szaleniec"
Pogrzeb Marcina zagryzionego przez psy. Zaskakujące wyznanie księdza na kazaniu
Pogrzeb Marcina zagryzionego przez psy. Zaskakujące wyznanie księdza na kazaniu
Andrzej Duda o nowej posadzie. "Dziękuję panu prezesowi"
Andrzej Duda o nowej posadzie. "Dziękuję panu prezesowi"
Traktorem na dyskotekę. Nastolatkowie podwędzili go dziadkowi
Traktorem na dyskotekę. Nastolatkowie podwędzili go dziadkowi
Wyroki dla Psycho Fans. "Maślak" skazany na 10 lat więzienia
Wyroki dla Psycho Fans. "Maślak" skazany na 10 lat więzienia
Był ścigany przez 13 prokuratur. Oszust internetowy wpadł w Ostrołęce
Był ścigany przez 13 prokuratur. Oszust internetowy wpadł w Ostrołęce