Krzysztof Sadowski miał wykorzystywać nieletnich. Znany dziennikarz ujawnia lawinę nowych zgłoszeń
"Krzysztof Sadowski mnie molestował" - piszą kolejne osoby do dziennikarza śledczego Mariusza Zielke, który opisał aferę. Teraz publicysta informuje, że spływają do niego nowe zgłoszenia. "Według kolejnych relacji ofiar, Krzysztof Sadowski molestował nie tylko dziewczynki, ale też chłopców" - podkreśla.
W ostatnich dniach dziennikarz Mariusz Zielke oskarżył znanego muzyka Krzysztofa Sadowskiego o molestowanie nieletnich. Twierdził, że ma niezbite dowody w tej sprawie i opublikował oświadczenie. Teraz na portalu salon24.pl Zielke pisze, że do tej pory znał jedynie czubek "góry lodowej". Gdy zaczął pisać o aferze publicznie, spłynęła fala nowych zgłoszeń.
"Według moich informacji i relacji ofiar, Krzysztof Sadowski molestował nie tylko dziewczynki, ale też chłopców" - pisze teraz dziennikarz. Na potwierdzenie swoich słów przytacza fragment zgłoszenia, które miał do niego przesłać jeden z poszkodowanych w przeszłości mężczyzn (wówczas chłopiec).
"Było to na początku lat osiemdziesiątych, byłem w podstawówce, nie pamiętam w której dokładnie klasie, ale raczej w klasach niższych. Moi rodzice organizowali wieczory artystyczne, w tym śpiewanie poezji Jana Pawła II w kościołach. Występowało na nich wielu znakomitych aktorów i muzyków, w tym Krzysztof Sadowski, który chyba grał na organach. Po koncertach księża organizowali przyjęcia i kolacje. Pewnego dnia rodzice wraz z aktorami i muzykami poszli na takie przyjęcie, a pan Sadowski został ze mną tam gdzie spaliśmy (nie pamiętam dokładnie jaka to była kwatera). W nocy wślizgnął się do mojego pokoju i zaczął mnie głaskać w miejscach intymnych. Zmroziło mnie. Nie byłem w stanie się poruszyć czy zaprotestować" - pisze jedna z ofiar. Obecnie 47-letni pan Piotr zapewnia, że jest gotowy do konfrontacji i potwierdzenia swoich doniesień w sądzie.
"Szeptał coś do mnie i mnie dotykał. Był to typowy scenariusz, mówił że będzie to nasza tajemnica i że mam nikomu nie mówić. Czekałem, nie będąc się w stanie ruszyć, aż wyjdzie. Nie zgwałcił mnie. W moim przypadku zadziałał bardzo silny mechanizm wyparcia. Właściwie nie myślałem o tym, a wspomnienie tego podłego aktu przemocy wobec mnie było schowane przez mój mózg bardzo głęboko. Jestem normalny, mam udane życie zawodowe i rodzinne. Nie powiedziałem tego nikomu, przez lata tkwiło to głęboko ukryte we mnie" - dodaje.
Zielke podkreśla, że relacje, co Krzysztof Sadowski z tymi dziećmi robił, przeważnie nie nadają się do umieszczenia w internecie. "Są niebywale wstrząsające" - zaznacza. Publikuje więc jedynie fragmenty zgłoszeń, które mają być dowodem, iż znany muzyk wykorzystywał niepełnoletnich.
Zobacz także: Robert Biedroń wyklucza poparcie Romana Giertycha w wyborach do Senatu
"Krzysztof Sadowski był kryty przez środowisko"
Krzysztof Sadowski to wielka postać jazzu, wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Jazzowego, współtwórca "Tęczowego Music Box", działacz Jazz Jamboree i innych popularnych programów. "Dostaję bardzo dużo sygnałów o tym, że środowisko kryło patologiczne skłonności i zachowania swojego przyjaciela" - pisze teraz dziennikarz Mariusz Zielke. Są też doniesienia, że w latach 90-tych rodzice krzywdzonych dzieci wymusili prowadzenie śledztwa, ale zostało ono źle przeprowadzone i winy wówczas nie udowodniono.
"Koszmarnie to przeprowadzano. Kazali mi pokazać na dorosłym człowieku gdzie on mnie dotykał. Ja, dziecko, miałam dotykać dorosłego człowieka tak jak on to robił. Przecież oczywiste że się wyparłam i zaprzeczyłam. Spaliłabym się ze wstydu, żeby coś takiego zrobić. I wtedy to upadło. Naprawdę trudno mi uporać się z tymi emocjami, które teraz mam" - relacjonuje jedna z kobiet.
Kolejne z ofiar potwierdzają, że świadomość na temat skłonności Krzysztofa Sadowskiego była w środowisku powszechna. Kolejna z kobiet zapewnia, że gdy muzyk pojawiał się na danym wydarzeniu, opiekunowie natychmiast "biegali wokół dzieci" próbując zapewnić im bezpieczeństwo. "Albo coś się tam wcześniej wydarzyło albo ktoś ich uprzedził. O tym wiadomo było od dawna. To nie była żadna tajemnica. Dziwię się tylko że to dopiero teraz wypłynęło" - czytamy na salon24.pl.
"To początek wielkiego dziennikarskiego śledztwa w sprawie pedofilii i molestowania w środowiskach artystycznych. Nie odpuszczę tego tematu" - zapewnia Mariusz Zielke. Cała lista szczegółowych zgłoszeń i opisów, które otrzymał, dostępna jest TUTAJ. Do wstrząsających doniesień jednej z ofiar dotarła także reporterka Wirtualnej Polski Magda Mieśnik. TUTAJ dokładna relacja ofiary.
Krzysztof Sadowski wykorzystywał? Kim jest oskarżający dziennikarz?
Mariusz Zielke jest dziennikarzem śledczym oraz autorem książek, urodzonym w roku 1971. Wykształcenie zdobył na Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Mariusz Zielke to laureat prestiżowej nagrody Grand Press, przyznawanej od 22 lat przez branżowy miesięcznik "Press". Wyróżnienie otrzymał w roku 2005 w kategorii dziennikarstwa śledczego za cykl artykułów o zmowach giełdowych. Do Grand Press Zielke był nominowany jeszcze dwukrotnie: w 2006 oraz w 2009 r.
Dziennikarz na swoim koncie ma kilka pozycji wydawniczych. Książki Mariusza Zielke to głównie kryminały i thrillery finansowe. Jedną z najpopularniejszych jest "Wyrok" wydany w 2012 r. Publikacja o dziennikarzu Jakubie Zimnym, który bada przekręty wysoko postawionego maklera doczekała się kontynuacji w postaci 3 kolejnych tomów: "Człowiek, który musiał umrzeć" (2015), "Sędzia" (2015) oraz "Nienawiść" (2017). Mariusz Zielke napisał ponad 10 książek. Publicysta jest żonaty i ma dwójkę dzieci.
Krzysztof Sadowski wzięty w obronę. Była żona nie wierzy
Krzysztofa Sadowskiego broni jego była żona. – Najpierw oskarżyła go kobieta chora psychicznie. Teraz podłączają się kolejne. Pewnie chcą pieniędzy – mówi Wirtualnej Polsce. Liliana Urbańska przyznała, że zeznawała w sprawie oskarżenia Krzysztofa Sadowskiego.
Była żona Krzysztofa Sadowskiego wspomina, że "mąż zawsze pomagał biednym dzieciom". - Te dziewczyny przychodziły do domu, zawsze były mile widziane. Mąż prowadził warsztaty, dziewczyny zawsze się przy nim kręciły, jak przy ważnych osobach, ale czy to jest możliwe? Nie wiem – podkreśla.
Przypomnijmy, że o skandaliczne doniesienia Mariusz Zielke zapytał przedstawicieli TVP i Polsatu. "Nie otrzymałem jeszcze od nich odpowiedzi na pytania" - pisze. Odpowiedzi od Telewizji Polskiej otrzymał z kolei Pudelek.pl.
Źródło: salon24.pl