Afera "Tęczowy Music Box". Wstrząsające wyznanie ofiary, która oskarża Krzysztofa Sadowskiego
Kolejne ofiary przerywają milczenie i opowiadają o tym, co miał im robić znany muzyk Krzysztof Sadowski. Dotarliśmy do kilku z nich. – Całe życie na to czekałam, ale do tej pory się bałam. Moje życie znów jest w gruzach, ale czas powiedzieć prawdę. Robił mi to w swoim domu, samochodzie, mieszkaniu – mówi nam Justyna.
Miała wtedy 14 lat. Była podopieczną domu dziecka. – To była jeszcze szkoła podstawowa. Śpiewałam tam w chórze. Krzysztof Sadowski się tym zajmował. Kiedyś do mnie podszedł. Zapytał, jak się nazywam, gdzie mieszkam. Gdy powiedziałam, że w domu dziecka, odparł, że ma w domu starą koszulę i może mi dać. Zaczął mnie odwiedzać w domu dziecka, zabierał do swojego domu, na wyjazdy. Mam dzisiaj ponad 40 lat, a wydaje mi się, że to było wczoraj – opowiada ze łzami w oczach Justyna.
Kobieta twierdzi, że była gwałcona przez muzyka przez cztery lata. – Zabierał mnie do domu, robił to w samochodzie, na wyjazdach. Miał małe mieszkanie w pobliżu Sejmu, tam też to robił. Stosował przemoc, ale nie bił, tylko zmuszał. Do tego przemoc psychiczna. Nie chciałam tego, ale tak ze mną postępował, że robił co chciał. Mówiłam mu, że jestem dzieckiem, a on na to: nie jesteś dzieckiem, bo miałaś trudne życie, jesteś bardziej dojrzała niż twoje koleżanki – wspomina Justyna.
Gdy miała już 18 lat, zdecydowała się uwolnić od muzyka. - Na siłę wyszłam za mąż, żeby się ode mnie odczepił. Dopiero wtedy mnie zostawił. Do tej pory jednak pamiętam tego czerwonego busa. W swoim domu na terenie dzisiejszego Ursynowa (kobieta podaje adres muzyka – przyp. red.) puszczał dzieciom bajki, a mnie brał na górę – mówi.
Zobacz także: Porażki PiS w UE. Leszek Miller wskazuje przyczyny
Kobieta mówi, że informowała o zachowaniu Krzysztofa Sadowskiego władze domu dziecka, w którym przebywała. – On tam przecież przychodził. Wszyscy to widzieli. Udawał opiekuna. Zgłaszałam im, co mi robił. Chyba uznali, że zmyślam, bo nikt mi nie pomógł – przyznaje.
Justyna wiele razy rozważała zgłoszenie sprawy do prokuratury: – Nawet się z nim kontaktowałam. Odpowiedział, że mogę go oskarżyć, ale i tak nikt nie uwierzy osobie z domu dziecka, a poza tym wszystko się przedawniło, więc nic mu nie grozi. To było dwa lata temu. Teraz wszystko wróciło. Gdy zobaczyłam tekst z jego nazwiskiem, moje życie znowu legło w gruzach, ale chciałabym dołożyć swoją cegiełkę, bo być może to pomoże zamknąć ten dramatyczny etap w moim życiu.
Po tym, gdy wyszło na jaw, że Krzysztof Sadowski miał molestować dzieci, Justyna zadzwoniła do swojej koleżanki z domu dziecka. – Powiedziała, że nią też się interesował. Cały czas się zastanawiam, czy teraz do niego zadzwonić. Ciekawa jestem, czy w ogóle odbierze.
Krzysztofa Sadowskiego broni jego była żona. – Najpierw oskarżyła go kobieta chora psychicznie. Teraz podłączają się kolejne. Pewnie chcą pieniędzy – mówi Wirtualnej Polsce. Liliana Urbańska przyznała, że zeznawała w sprawie oskarżenia Krzysztofa Sadowskiego.
Była żona Krzysztofa Sadowskiego wspomina, że "mąż zawsze pomagał biednym dzieciom". - Te dziewczyny przychodziły do domu, zawsze były mile widziane. Mąż prowadził warsztaty, dziewczyny zawsze się przy nim kręciły, jak przy ważnych osobach, ale czy to jest możliwe? Nie wiem – podkreśla.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Dziennikarz śledczy Mariusz Zielke napisał na Facebooku, że Krzysztof Sadowski molestował dziewczynki. "Niestety, z ogromną przykrością informuję, że nie ma już żadnych wątpliwości. Krzysztof Sadowski, wielka postać polskiego jazzu, wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Jazzowego, współtwórca Tęczowego Music Box, działacz Jazz Jamboree i innych programów, nauczyciel setek, a może i tysięcy dzieci, był pedofilem. Ta sprawa będzie bardzo bolesna dla całego środowiska, które w dużej części wiedziało i kryło pedofilię" - napisał Zielke.
*imię kobiety na jej prośbę zostało zmienione
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl