Krzysztof Janik: głosowanie nad raportem to kretynizm

(RadioZet)

Obraz

Gościem Radia Zet jest Krzysztof Janik, lider SLD. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie Przewodniczący, kilka dni temu śnił mi się Pan w nocy. Śniło mi się, że przyszedł Pan do Radia Zet... Myślę, że głównie z okazji dzisiejszej rocznicy, bo dzisiaj obchodzimy piętnastą rocznicę wyborów czerwcowych. Nie, to nie było z tej okazji... Ale... Opowiedzieć o śnie czy Pan nie jest zainteresowany? Są rzeczy ważniejsze, niż Pani sny. 4 czerwca to właśnie taka ważna rzecz. Rano jak przeglądałem gazety ze zdumieniem odkryłem, że mało kto zwraca na to uwagę. Jeśli chce Pani pytać o nasze państwo i nasz szacunek do niego, to jest to jeden z elementów kształtowania tego szacunku. Szkoda, że zapomnieliśmy tak szybko. Można więc pomyśleć jak SLD kształtuje nasze państwo, skoro po piętnastu latach – jeśli nie chce Pan o moim śnie, do którego wrócimy – Adam Michnik, który zawsze był życzliwy wobec lewicy mówi w „Przekroju” o SLD, że zachowali się panowie i panie krętacko i kłamliwie podczas ostatniego
głosowania w Sejmie i że są panowie skończonymi durniami. To są słowa niebywałe jak na Adama Michnika, publicznie wypowiadane, bo prywatnie ma język dosyć dosadny. Natomiast to prawda, że wydarzenia w miniony piątek w Sejmie nie przynoszą nikomu chluby, ani nam, ze względu na brak jednoznaczności, nad czym ubolewam, bo moje stanowisko było od początku jasne, żeby nie brać udziału w głosowaniu w tym spektaklu... No, ale wziął Pan. Prezydent powiedział, że diabeł podpowiedział tę taktykę. A był oczywiście. Kto był tym diabłem? Pan, Panie Przewodniczący? Nie. Jeśli powiadam, że moje stanowisko było jednoznaczne, to nie nadaję się równocześnie do roli piekła i czyśćca. Diabłem był Leszek Miller? Nie. To już jest bez znaczenia. Jest w tym coś co bardziej mnie martwi. To, że zwyciężyła siła nad racją. Jak Pani wie, na każdym wydziale prawa w Polsce wisi napis: plus ratio quam vis. Tu się tak nie stało. „Vis” zwyciężyło. Co powie Pan na słowa Adama Michnika, który mówi o Leszku Millerze, że się skompromitował?
Proszę mnie nie zmuszać, żebym w tak uroczystym dniu, bo to 4 czerwca... Dzisiaj zajmujemy się niezwykle ważnym problemem wsi... Gdybym chciała obchodzić ten dzień, to zaprosiłabym Lecha Wałęsę, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka. Zaprosiłam Pana. Ale to dobrze, bo należę do tego grona osób, które odgrywały w życiu Polski na pewno znacznie mniejszą rolę, niż wymienieni przez Panią ludzie... Nie czuje Pan, że przyczynił się Pan do kompromitacji polskiej lewicy? Byliśmy świadkami tych ohydnych zabiegów wokół Andrzeja Leppera, tego jak Panowie mówili: „Andrzej, wyjdź!” Podobno padły nawet takie słowa: „Mamy na ciebie papiery.” Nie, nie. Bardzo proszę, nie słyszałem w ogóle tych słów i prosiłbym, żeby nie przenosić tych słów na zachowanie całego klubu, bo zdecydowana większość klubu przyjęła te słowa, jeśli one oczywiście padły, z dezaprobatą. Które słowa? To co pisano: „Andrzej, wyjdź!” O, taki cytat. Słowa Leszka Millera. Nie ma wątpliwości, że z Andrzejem Lepperem...To nie jest żaden partner do
układania się w jakiejkolwiek sprawie. To Pana kolega. Były premier chciał się układać. Nie będę komentował postępowania mojego kolegi. To jest taka rzecz, która musi być najpierw w naszych międzyludzkich stosunkach wyjaśniona, a potem publicznie. To Panowie jeszcze nie wyjaśnili sobie tego? Jeśli chce Pani wiedzieć, to nie miałem czasu. Od soboty byłem w terenie. Nie był Pan zadowolony z tych słów i nie chciał Pan, żeby Andrzej wyszedł i pomógł Wam? Jeszcze raz powtarzam: jakiekolwiek układanie się z kimkolwiek w sprawie tych raportów było bez sensu. Od początku podzielałem stanowisko tych ekspertów - a jest ich większość, być może, dlatego że tak jak i oni jestem prawnikiem – którzy mówią, że sprawozdania komisji śledczej nie głosuje się. Jakim cudem 460 facetów, z których...I pań, przepraszam...z których zdecydowana większość nie ma pojęcia o tej sprawie, nie zna materiału dowodowego, nie brała udziału w przesłuchaniach, ma w politycznym głosowaniu rozstrzygać, gdzie jest prawda. To jest przecież
kretynizm. Nie było kretynizmem, że wybitni członkowie SLD, w tym Leszek Miller, głosowali za raportem Jana Łącznego, który chciał postawić prezydenta przed Trybunałem? Jeśli coś się zaczyna od kretynizmu, to zasada jest taka, że spirala kretynizmu rośnie, wciąga wszystkich i mogę powiedzieć tylko jedno. Jest mi przykro, że tak zachowaliśmy się. Jest mi przykro i w moim własnym imieniu i tych kolegów, którzy uważali od początku, że nie powinniśmy brać udziału w tym przedstawieniu - przepraszam. A może trzeba było słuchać Aleksandra Kwaśniewskiego, który mówił, że raport Anity Błochowiak jest kompromitujący, że powinniście poprzeć Tomasza Nałęcza? Pani Redaktor, żadnego raportu, żadnej komisji śledczej. Czyli jest Panu wstyd? Tak. Dzisiaj w „Gazecie Wyborczej” Marek Borowski namawia SLD do podpisania uchwały o samorozwiązaniu Sejmu i do tego, żeby wybory odbyły się 7 listopada. Czy SLD i UP zgodzą się na podpisanie takiej uchwały? Znam ten projekt. On jest przecież obecny od kilku tygodni i niestety Marek
Borowski nic w nim nie zmienił. Jego wiara w to, że w ciągu kilku miesięcy, dokładnie trzech, da się uchwalić ustawę o służbie zdrowia, da się uchwalić pakiet ustaw naprawiających finanse publiczne, razem z pakietem ustaw socjalnych, bo o tym należy pamiętać, i że w tym czasie da się uchwalić ustawy umożliwiające absorpcję środków unijnych i jeszcze zmienić ordynację... SdPl jest przeciwko zmianie ordynacji. W SLD Pan jest za, a Pana koledzy przeciw. Nie, nie, nie. Minimum tego, co ustaliliśmy nie zostawia wątpliwości. Trzeba dopisać przepisy regulujące kandydowanie i sposób pozbawiania mandatu osób skazanych prawomocnym wyrokiem. To już zupełnie inna historia. Myślałam, że Pan mówi o ordynacji mieszanej. Ordynacja to jest coś nad czym zawsze można dyskutować. Natomiast to wymaga zmiany konstytucji, więc w ogóle w tym terminie to jest niemożliwe. Wracając do planu Marka Borowskiego. Jedna rzecz zadziwia mnie u Marka Borowskiego. To jest człowiek, który jest wybitnym specjalistą budżetowym, i który przez
piętnaście lat uczył mnie, że budżet jest konstytucją roczną każdego państwa i wybory zawsze trzeba tak robić, żeby nie naruszały rytmu prac nad budżetem. On przekonywał mnie między innymi do tego i nas wszystkich, żeby wybory odbywały się na wiosnę, bo to jest bezpieczeństwo pracy budżetowej. Natomiast tu chce robić wybory w środku pracy budżetowej, więc panie marszałku Borowski, chciałem powiedzieć Panu, a także i Pani Monice Olejnik, po pierwsze w Sejmie obowiązuje zasada dyskontynuacji, więc nawet jeśli rząd przygotuje budżet, to któryś rząd musi go wnieść, a to oznacza, że w styczniu i lutym przyszłego roku nie będziemy mieli budżetu. Co więc odpowiada Pan marszałkowi Borowskiemu? Proszę bardzo, uchwalmy budżet jak najszybciej i w tym dniu możemy zacząć procedurę kampanii wyborczej. Czyli SLD nie podpisze się pod tą uchwałą? Nie. Moja propozycja jest po prostu racjonalniejsza, niż propozycja Marka Borowskiego. Marek Borowski proponuje, żebyście nie mieli wakacji. Tak naprawdę potrzebujemy pięć, sześć
miesięcy. Jeśli ktoś nie wie, co to jest ustawa zdrowotna, to ja już się przez ostatnie miesiące nauczyłem. To jest cztery, pięć miesięcy pracy. W Sejmie są ustawy hausnerowskie i SdPl też nic nie robi, żeby przyspieszyć nad nimi. Czyli tylko Belka? Jest świetnym kandydatem. Ma plan działania. Miesiąc po miesiącu możemy pokazać co będzie wnoszone do Sejmu i co Sejm powinien uchwalić po to... Czyli jak Sejm powie „nie”, to wybory? Jeśli tak, to oczywiście. To co oczywiście? Jeśli Marek Belka nie uzyska wotum zaufania, to wtedy nie ma kombinowania. Sytuacja jest jasna i czysta. Prezydent rozpisuje wybory w ostatnim możliwym wolnym terminie przed upływem 45 dni. Chce się Pan dowiedzieć jaki był mój sen? ... Śniło mi się, że przyszedł Pan do Radia Zet i powiedział, że strasznie żałuje, że powiedział o rezygnacji z funkcji przewodniczącego SLD. Bardzo Pani dziękuję. To świadczy tylko o Pani życzliwości dla mnie i dla SLD. Zrezygnuje Pan na jesieni, chociażby w związku z kompromitacją SLD, która się wydarzyła czy
żałuje Pan tych słów? Od kilku dni jestem świadkiem Pani zmasowanej kampanii w sprawie zmian kadrowych w SLD, ale nie ulegniemy. Sam pan powiedział, że chce zrezygnować. Czy nie? Proszę Panią, jesteśmy, żywą, dynamiczną partią. To widać...Słychać i czuć...Ten spadek w sondażach, to rzeczywiście potworny dynamizm! Spokojnie. Ostatnio już nie spadamy. Trzeba powiedzieć, że te 15 lat pokazuje, że lewica w Polsce jest potrzebna i dziś SLD musi być partią coraz bardziej lewicową. Niech Pan powie mi odważnie. Zrezygnuje Pan na jesieni? A może mnie Pani zapytać dzień przed konwencją? Ha! Czyli rozumiem, że Pan już nie zrezygnuje. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Krzysztof Janik. Proszę za dużo nie interpretować.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)