PolitykaKryzys w parlamencie. Stanisław Karczewski przyznaje: popełniliśmy błąd komunikacyjny. Cena jest zbyt duża

Kryzys w parlamencie. Stanisław Karczewski przyznaje: popełniliśmy błąd komunikacyjny. Cena jest zbyt duża

"Zgadzam się: cena jest zbyt duża. Było za mało rozmów, konsultacji. A informacja jest niezwykle ważna. W takiej sytuacji zawsze pojawiają się przekłamania, złe interpretacje. To obróciło się przeciwko nam" - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Stanisław Karczewski, komentując projekt zmiany regulaminu pracy mediów, który wywołał kryzys w parlamencie. Marszałek Senatu ocenił, że był to "błąd komunikacyjny".

Kryzys w parlamencie. Stanisław Karczewski przyznaje: popełniliśmy błąd komunikacyjny. Cena jest zbyt duża
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

20.12.2016 | aktual.: 20.12.2016 10:07

Karczewski zapewnił na łamach "Rz", że projekt założeń zmiany regulaminu pracy mediów zostanie zmieniony. Zwiększona ma zostać m.in. dopuszczalna liczba dziennikarzy jednej redakcji w parlamencie. W pracach mają również zostać inne postulaty przedstawicieli mediów.

Na pytanie, skąd wziął się pomysł usprawnienia pracy dziennikarzy w Sejmie, Karczewski podkreślił, że "nie dlatego, że biegają za nami dziennikarze, że nam przeszkadzają, że ktoś nie chce z nimi rozmawiać, tylko dlatego, że jest bardzo dużo dziennikarzy, olbrzymie i stale rosnące zainteresowanie". "I nie widzę powodu, aby z jednej redakcji było 20 czy 15 dziennikarzy jednocześnie i tyle samo kamer" - dodał.

"Zapoznałem się bardzo szczegółowo z propozycją, powtarzam - propozycją zmian, która została przedstawiona przez Kancelarię Sejmu. Jest w niej wiele rzeczywiście ciekawych, dobrych dla dziennikarzy rozwiązań. W żadnym przypadku nie ma intencji ograniczenia dostępu dziennikarzy do relacjonowania prac parlamentu, prac posłów i senatorów. Przeciwnie: ten dostęp powinien być swobodniejszy" - powiedział Karczewski w rozmowie z "Rz".

Marszałek Senatu przypomniał, że dotychczasowe zasady pracy dziennikarzy będą nadal obowiązywały po 1 stycznia. "Nic się nie zmieni. Prezes Jarosław Kaczyński poprosił mnie, abym porozmawiał z dziennikarzami i dopiero kiedy uda nam się dojść do porozumienia, przedstawimy nowy projekt" - wyjaśnił.

Opozycja zablokowała mównicę. Karczewski: to zaplanowana akcja

Komentując piątkowe wydarzenia Sejmie, kiedy to w proteście przeciwko wykluczeniu z obrad posła PO Michała Szczerby i planowanym zmianom w regułach pracy dziennikarzy w parlamencie doszło do zablokowania przez opozycję mównicy na sejmowej sali plenarnej, Karczewski wyraził opinię, że była to "zaplanowana akcja". "Gdyby nie doszło do wykluczenia z obrad posła Szczerby, znalazłby się inny pretekst do tych zdarzeń, które mają i miały miejsce w Sejmie" - stwierdził marszałek.

Po zablokowaniu mównicy zapadła decyzja o przeniesieniu obrad do sali kolumnowej, gdzie przegłosowano budżet i ustawę dezubekizacyjną. Opozycja uważa, że głosowania były nielegalne i domaga się ich powtórzenia. Co na to marszałek?

"To było posiedzenie absolutnie legalne, na które mogli przyjść, a nie przyszli z własnej woli, posłowie innych partii niż PiS. Takie sytuacje miały już miejsce (...) Gdy trwał remont budynku Senatu, obradowaliśmy w innym miejscu. (...) Wszyscy byli zawiadomieni i jest nagranie kamerami przemysłowymi, choć kiepskiej jakości, ale widać na nim, że było quorum" - powiedział Karczewski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (61)