Ociepa: Gruzja w 2008 roku, Krym w 2014 roku. To, co się dzieje na granicy, to następna odsłona
Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o ochronie granicy. - To kończy sprawę? - z takim pytaniem prowadzący program "Newsroom" WP zwrócił się do gościa, wiceministra obrony i lidera stowarzyszenia OdNowa, Marcina Ociepy. - W żadnym wypadku. Zachęcam, by patrzeć na sytuację na granicy jak na szerszy obrazek, który nie dotyczy tylko Polski, Litwy i Łotwy, ale także tego, co się dzieje na Ukrainie, a w szerszym, geopolitycznym sensie - w Afryce i na Bliskim Wschodzie. To jest rywalizacja, to jest próba, ze strony przede wszystkim Federacji Rosyjskiej, ale także jej satelitów, takich, jakim jest Alaksandr Łukaszenka na Białorusi, powrotu do pewnych neoimperialnych tradycji i korzeni, próba zdominowania państw najbliższego sąsiedztwa, na którą nie może być zgody - stwierdził wiceminister. Na uwagę, ż w latach 90. stosunki z Rosją były niemal sielankowe, odparł, że "Rosja za poprzedników Putina była krajem, który nie był agresywny". - To był kraj, który starał się reformować po upadku ZSRR, wprowadzać różnego rodzaju programy socjalne. Ja nie wiem, jak to było oceniane w społeczeństwie rosyjskim, ale na pewno w środowisku "siłowników", czyli wojska i służb specjalnych, było to odbierane negatywnie, jako słabnięcie Rosji. Rosja ma być imperium, ma się rozwijać, ma dominować, ma podbijać kraje - z taką agendą do władzy doszedł Władimir Putin. Jego poprzednicy byli krytykowani za zbytnią słabość wobec Zachodu. I widzimy, jak to jest realizowane. 2008 rok - Gruzja, ataki cybernetyczne na Estonię, następnie Ukraina - Krym, rok 2014. To, co obserwujemy, to jest tylko następna odsłona - stwierdził wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa.