Krytyczne dni dla Ukrainy. "Amerykanie wykazali się naiwnością"
Sekretarz stanu USA Marco Rubio ogłosił, że Waszyngton zrezygnuje z wysiłków na rzecz zakończenia wojny w Ukrainie, jeśli nie uda się osiągnąć postępu w ciągu najbliższych kilku dni. - Amerykanie wykazali się naiwnością - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
- Generalnie w tej całej wypowiedzi brakuje mi tak naprawdę jednej informacji, jednego stwierdzenia: że Ukraina jest gotowa, była gotowa na negocjacje i szła na daleko idące ustępstwa, a Rosja wręcz eskalowała żądania, roszczenia - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską słowa Marco Rubio były dowódca GROM Roman Polko.
- Nawet obiektywnie patrząc, chyba sami negocjatorzy nie są w stanie wymienić jakiegoś jednego ustępstwa, gdzie Rosja by się cofnęła - podkreśla były wojskowy.
USA miały zakończyć wojnę w 24 godziny. Teraz się wycofają?
Doprowadzenie do zakończenia rozlewu krwi w Ukrainie było jednym z priorytetów prezydenta USA Donalda Trumpa. Amerykański prezydent obiecywał nawet, że zakończy wojnę w 24 godziny. Rzeczywistość zweryfikowała jednak te założenia i po prawie 100 dniach prezydentury Trumpa nie można mówić o przełomie.
- W najbliższych dniach powinniśmy ustalić, czy pokój jest osiągalny w ciągu kilku tygodni, czy też nie. Jeśli jest, to zaangażujemy się w to. Ale jeśli nie, to mamy też inne priorytety - stwierdził bez ogródek w piątek sekretarz stanu USA Marco Rubio, który w czwartek w Paryżu spotkał się z delegacjami Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińcy zauważyli czołg Rosjan. Decyzja mogła być tylko jedna
"Nie będziemy nadal latać po całym świecie"
Rubio zaznaczył przy tym, że prezydentowi USA nadal zależy na wypracowaniu porozumienia i jeśli obie strony poważnie myślą o pokoju, to Stany Zjednoczone chcą pomóc, ale na świecie dzieje się też wiele innych rzeczy.
- Mogę powiedzieć, że ta wojna nie ma rozwiązania militarnego. Naprawdę nie ma. Nie zostanie rozstrzygnięta, ponieważ żadna ze stron nie ma strategicznej zdolności do szybkiego zakończenia tej wojny - mówił Rubio.
- Nie będziemy nadal latać po całym świecie i organizować spotkania za spotkaniem, jeśli nie ma postępów - zagroził amerykański sekretarz stanu.
Gen. Polko ostro ocenia postawę amerykańskich negocjatorów
Prezydent Trump zapewniał jeszcze w czwartek, że czeka na odpowiedź z Rosji w sprawie negocjacji. - Usłyszymy to od nich w tym tygodniu, wkrótce, i zobaczymy, co się stanie. Tak naprawdę już niedługo. I zobaczymy. Chcemy, żeby śmierć i zabijanie ustały - mówił w Białym Domu.
Zdaniem gen. Polki Amerykanie przyjęli jednak od początku błędną strategię negocjacyjną z Rosją.
- Podstawowym błędem było to, że zaniechano tego, co jest podstawą w negocjacjach, czyli że spotykamy się w połowie drogi - stwierdza były dowódca GROM. - Nie podchodzi się do negocjacji na zasadzie sukces za wszelką cenę - wskazuje.
W ocenie eksperta winę za taki a nie inny przebieg negocjacji ponosi Trump.
- Ktokolwiek miał do czynienia z jakimikolwiek negocjacjami, no nawet zwykły biznesmen, który prowadzi jakieś rokowania, to łapał się za głowę, patrząc na postawę Amerykanów - zaznacza gen. Polko.
"Amerykanie wykazali się daleko idącą naiwnością"
Czy zatem wypowiedź Rubio ma związek z zapowiadaną przez Trumpa odpowiedzią? Tego nie wiadomo. Gen. Polko zwraca jednak uwagę, że być może niepowodzenia w rozmowach łączą się z osobą Steve'a Witkoffa. Specjalny wysłannik Doalda Trumpa ds. Bliskiego Wschodu w ostatnim czasie trzykrotnie rozmawiał osobiście z Władimirem Putinem.
W ocenie naszego rozmówcy Witkoff stanowi najsłabsze ogniwo amerykańskiej delegacji zajmującej się tematem wojny w Ukrainie.
- Witkoff i Amerykanie wykazali się w ogóle daleko idącą naiwnością, wierząc w te wszystkie dyrdymały. Oni sobie z niego po prostu szydzili - mówi wprost gen. Polko.
Rosja nie chce kompromisu
Były dowódca GROM przypomina też, że to Rosja jest hamulcowym dojścia do ewentualnego porozumienia. - Ze strony rosyjskiej w zasadzie cały czas słyszymy jeden warunek: żeby Ukraina przestała istnieć, bo do tego to się sprowadza - podkreśla.
Moskwa - zdaniem generała - ma także gotową wymówkę na ewentualne załamanie się rozmów.
- Strona rosyjska pewnie powie, że jest gotowa na zawieszenie broni, ale postawi takie warunki zaporowe, które będą nie do spełnienia przez stronę ukraińską. I tak będziemy się dalej kręcić, bo Rosja po prostu tę amerykańską naiwność chce wykorzystać - podsumowuje.
Skutki wycofania się USA?
Gen. Polko zwraca także uwagę na ewentualne skutki wycofania się USA z tematu wojny w Ukrainie.
Mam nadzieję, że nie tylko Europa, ale także Stany Zjednoczone będą wspierać Ukrainę, żeby miała czym się bronić. Ukraina nie chce atakować Rosji, nie chce poszerzać swojego terytorium, tylko chce bronić własnego kraju.
Ważnym aspektem pozostania Amerykanów w grze jest kwestia uzbrojenia. Część amerykańskiego wsparcia nie może być na ten moment zastąpiona przez partnerów z Europy. Z prozaicznej przyczyny - kraje europejskie nie mają pewnych możliwości. W tym kontekście rozmówca WP wskazuje m.in. obronę przeciwlotniczą (systemy Patriot - przyp. red.) czy dane wywiadowcze.
- Warto to także podkreślać dla bezpieczeństwa Polski: dopóki Ukraina się broni, to możemy spokojnie myśleć o naszym bezpieczeństwie. Jeżeli Rosja zdobędzie Ukrainę, to cały ten potencjał, który wejdzie w posiadanie czy we władanie Rosji, będzie wykorzystany przeciwko nam - podsumowuje były dowódca GROM.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski