Krwawe zamachy w Izraelu
Jerozolima (AFP)
10 osób i dwóch terrorystów poniosło śmierć, a ponad 170 zostało rannych w wyniku zamachu dokonanego w sobotę przed północą na zatłoczonej ulicy w centrum Jerozolimy. Ulica Ben Yehuda jest deptakiem pełnym sklepów, kawiarń i restauracji, które w sobotni wieczór odwiedzają tłumy ludzi. Właśnie tam dwóch Palestyńczyków - zamachowców-samobójców zdetonowało w odstępie kilku sekund swoje ładunki. Do zamachu przyznała się islamska organizacja Hamas. Co najmniej 15 osób zginęło, a ok. 40 jest rannych po niedzielnej eksplozji w autobusie w centrum izraelskiego miasta Hajfa. I tu również do zamachu przyznał się Hamas.
02.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Półtorej godziny przed zamachami w Jerozolimie otrzymaliśmy anonimowy telefon z ostrzeżeniem - poinformował przedstawiciel izralelskiej policji. Chociaż co tydzień otrzymujemy dziesiątki telefonów tego typu, wysłaliśmy na miejsce patrole oraz saperów. Nie zauważyli oni jednak nic, co wskazywałoby, że ma dojść do ataku terrorystycznego. Zamachowcy pojawili się na miejscu dopiero półtorej godziny później.
Strona izraelska obarczyła odpowiedzialnością za zamachy przywódcę palestyńskiego Jasera Arafata.
Władze Autonomii Palestyńskiej potępiły zamachy. Palestyńskie radio podało w niedzielę, że Arafat ogłosił stan wyjątkowy na ziemiach palestyńskich - w Strefie Gazy i Zachodnim Brzegu Jordanu. W ramach stanu wyjątkowego wprowadzony zostanie zakaz noszenia broni, który obowiązywał będzie wszystkich Palestyńczyków z wyjątkiem policji. Organizacje, które złamią zakaz, zostaną zdelegalizowane.
Prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush stanowczo potępił zamachy. Wezwał Arafata do aresztowania osób odpowiedzialnych za tragedię. Podkreślił również, że Arafat musi teraz czynem udowodnić swe oddanie w walce z terroryzmem.
Przebywający w USA szef rządu izraelskiego chce wrócić wcześniej do kraju. Ariel Szaron oświadczył, że reakcja Izraela w odpowiedzi na zamachy będzie zdecydowana i twarda. (an, as)