Krwawa niedziela w Bagdadzie - zginęło 147 osób
Do 147 wzrosła w niedzielę wieczorem liczba ofiar śmiertelnych dwóch zgranych w czasie zamachów bombowych, których dokonano rano tego dnia w centrum Bagdadu. Ostateczny bilans może się okazać jeszcze tragiczniejszy. Rannych zostało ponad 700 ludzi. Były to najkrwawsze zamachy w Iraku od dwóch lat.
W samym centrum miasta eksplodowały dwa samochody-pułapki, zdetonowane przez zamachowców-samobójców. Do ataków doszło w odstępie kilku minut około godziny 9.30, gdy ulice dzielnicy rządowych siedzib pełne były ludzi.
Pierwszy samochód-pułapka eksplodował przed budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości, także niedaleko siedziby Ministerstwa Pracy, na ulicy Haifa. W kilka minut później drugi samochód został wysadzony w powietrze w tej samej dzielnicy, lecz przed siedzibą władz irackich prowincji i gubernatora Bagdadu.
Biuro premiera Iraku Nuriego al-Malikiego podało, że zamachy miały zasiać zamęt w Iraku, podobnie do ataków z 19 sierpnia na ministerstwa finansów i spraw zagranicznych, w których zginęło co najmniej 100 osób.
"Zbrodnie Baas i Al-Kaidy nie zablokują procesu politycznego i wyborów. To te same ręce, które splamiła krew ofiar ataków z 19 sierpnia. Będziemy karać wrogów Iraku" - napisał w oświadczeniu premier Maliki, który odwiedził miejsce zamachów.
Obama: bezsensowny mord na niewinnych
Prezydent USA Barack Obama powiedział, że niedzielne samobójcze zamachy bombowe w Bagdadzie są "oburzające". Uznał je za próbę udaremnienia postępu w Iraku.
- Te zamachy bombowe nie służą niczemu prócz mordowania niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci, i świadczą tylko o nienawistnych, destrukcyjnych planach tych, którzy odmawiają narodowi irackiemu przyszłości, na jaką zasługuje - podkreślił prezydent Obama. Zapewnił, że USA są zdeterminowane, by pomóc narodowi irackiemu w osiągnięciu pokoju, bezpieczeństwa i sprawiedliwości.
Biały Dom poinformował, że na wiadomość o zamachach w Bagdadzie Barack Obama zatelefonował do premiera Malikiego i do prezydenta Iraku Dżalala Talabaniego, przekazując im wyrazy współczucia.