Królewiec żyje nową aferą. Gwałtowne podwyżki paliwa. "Nigdy nie było tak drogo"

Przez dekady byli rajem, gdzie litr paliwa można było kupić za równowartość 2 zł. Teraz ceny na stacjach biją rekordy. - Atak na Ukrainę i wprowadzone sankcje wywołują w Rosji kryzys cen paliw. To wręcz zabawne, jak cierpi mocarstwo węglowodorów - komentuje ekspert Wojciech Jakóbik.

Władimir Putin i gubernator obwodu królewieckiego Anton Alichanow
Władimir Putin i gubernator obwodu królewieckiego Anton Alichanow
Źródło zdjęć: © Kremlin | materiały prasowe
Tomasz Molga

28.08.2023 19:55

"Zaledwie 806 litrów benzyny można kupić za przeciętną miesięczną pensję. Paliwo w obwodzie kaliningradzkim trudno nazwać przystępnym cenowo. W Moskwie mogą kupić 2500 litrów. Nasz region jest w czołówce pod względem wysokich cen benzyny" - alarmowała niedawno regionalna telewizja z Królewca - Kaskad TV.

Dla mieszkańców regionu szokiem okazały się podwyżki cen w trakcie wakacji. Litr oleju napędowego kosztuje w przeliczeniu na złotówki 2,60 zł (60 rubli), a benzyny 95 2,50 zł (57 rubli). W Polsce takie ceny wydają śmiesznie niskie, ale w obwodzie królewieckim średnia pensja wynosi około 2100 zł (49 tys. rubli). Królewieckie media przeliczają, że w porównaniu do dochodów nigdy nie było tak drogo.

Dziennikarze zaczęli pytać ekspertów o przyczyny drożyzny. Ceny paliw są wyższe w rosyjskich regionach blisko frontu, np. na Krymie albo na rosyjskim dalekim wschodzie: Kamczatce i Sachalinie. "Rosja zszokowana ceną benzyny w Kaliningradzie", "Diesel już po 60 rubli: ceny paliw w Kaliningradzie znów wzrosły", "Nocą podnieśli ceny o dwa ruble" - to tytuły w mediach. Każdy taki tekst wywoływał falę negatywnych emocji na rosyjskojęzycznym serwisie Telegram.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Burza w Królewcu. Dostają po kieszeniach

Po pytaniach od mieszkańców, zadawanych gubernatorowi w mediach społecznościowych, sprawa wywołała reakcję urzędników. Kilka dni temu na koncie gubernatora Antona Alichanowa w serwisie VKontaktie ukazał się komunikat obwodowego Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego.

"W obwodzie nie ma rafinerii, a sprzedawcami detalicznymi są Łukoil, RosNieft, Nieftiegaz, Surgutnieftiegaz i inni. Główną składową ceny detalicznej paliwa jest cena zakupu w zakładzie producenta oraz koszty transportu dostawy paliwa do Kaliningradu. (...) Sprzedający ustalają ceny towarów we własnym zakresie na podstawie ceny zakupu" - tłumaczyli urzędnicy.

Współpracownicy gubernatora poinformowali, że "osoby, które zauważyły ​​gwałtowny wzrost cen paliw, proszone są o zgłaszanie tego bezpośrednio do OFAS (Obwodowego Federalnego Urzędu Antymonopolowego)".

Burza o ceny paliw wcale nie ucichła. Telewizja Kaskad TV dopytywała ekspertów, jak to jest, że w obwodzie wydobywa się ropę naftową, a lokalne ceny paliw należą do najwyższych w Rosji. - Benzyna będzie droga w każdych okolicznościach, bez względu na to, jak bardzo władze będą starały się zapewnić dostawy do Obwodu Kaliningradzkiego - komentował Aleksiej Zubec, prorektor ds. rozwoju strategicznego Uniwersytetu Finansowego przy rządzie Federacji Rosyjskiej.

Wyjaśnił, że wąskim gardłem jest transport paliw drogą morską do obwodu. Natomiast w samym Królewcu nie ma sensu budować rafinerii (taki pomysł pojawił się w 2017 roku). Jego zdaniem potrzeby lokalnego rynku są zbyt małe, a do produkcji paliw w skali rafinerii trzeba by dowozić ropę tankowcami. - Sytuacja z cenami paliw nie będzie tragiczna - pocieszał Zubec.

W Rosji brakuje paliw

Według Wojciecha Jakóbika, eksperta ds. energetyki, redaktora naczelnego serwisu BiznesAlert.pl, mieszkańcy rosyjskiego regionu nie usłyszeli najważniejszych argumentów. - Rosja zmaga się z kryzysem paliwowym, a wpływ mają na to sankcje wprowadzone po ataku na Ukrainę. Sprzedaż paliw jest objęta rządowymi dopłatami, a te zmniejszono o połowę, ponieważ rząd szukał oszczędności w wydatkach. W efekcie rosyjskim koncernom nie opłaca się sprzedawać paliw na krajowych stacjach. Szukają zbytu na azjatyckich rynkach, próbują obchodzić sankcje - mówi WP Wojciech Jakóbik.

- To ironia losu, że kraj, który leży na surowcach naturalnych, zmaga się z takimi problemami. Ceny rosną, bo w Rosji zmniejsza się podaż paliw - dodaje.

Jakóbik przypomina, że w rosyjskiej branży paliwowej w lipcu wybuchła afera związana tworzeniem "awaryjnej rezerwy" benzyny. Miała wynosić 2 mln ton i rzekomo budowano ją od kwietnia. Gdy rafinerie zostały zamknięte z powodu sezonowych napraw, okazało się, że rezerwa istniała tylko na papierze. Paliwo nie trafiło na rynek. Sprzedawcy hurtowi nieoficjalnie wypowiadali się na ten temat w mediach (o sprawie informowała m.in. agencja Reutera i The Moscow Times).

Przypomnijmy, że sankcje gospodarcze, a szczególnie ograniczenia w transporcie produktów wywoływały już niedobory w zaopatrzeniu sklepów w Królewcu. W 2022 roku Rosjanie w panice wykupili cukier w sklepach. Brakowało też cementu, sosu pomidorowego, a także butów sportowych Nike i Adidas (firmy odcięły się od rosyjskiego rynku).

- W obwodzie odczuwalny jest brak niektórych towarów. Inne produkty osiągają z kolei wysokie ceny. Poziom niezadowolenia społecznego wobec polityki Kremla jest relatywnie wysoki. Oczywiście ktoś, kto liczył na szybkie "zduszenie" gospodarki obwodu, pewnie się przeliczył, ale z pewnością sankcje działają - komentował w WP dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kaliningradrosjapaliwa
Wybrane dla Ciebie