Król Tajlandii chciał się ich pozbyć. Wysłał czeskiego samuraja
Sąd we Francji skazał byłego czeskiego policjanta, założyciela Praskiej Szkoły Samurajów, na cztery lata więzienia za napaść na tajlandzkich działaczy opozycji. Samuraj z Pragi jest trzecim winnym w tym szczególnym ataku, który miał się odbyć na zlecenie tajlandzkiego króla.
Czech miał zorganizować zasadzkę i pobicie dwójki tajlandzkich opozycjonistów przebywających na wygnaniu, Aum Neko i Nithiwat Wannasiri. Zbiegli oni z Tajlandii po zamachu stanu w 2014 roku. Przez Laos dostali się do Francji, gdzie w 2015 roku otrzymali azyl polityczny.
To tu znaleźć ich miał wywiad Tajlandii. Na zlecenie króla Maha Vajiralongkorna czeski nauczyciel samurajów Petr Donátka miał dokonać surowego rozliczenia z krytykami władzy.
Jak podaje czeski portal iRozhlas, do ataku doszło w listopadzie 2019 roku w Paryżu. Dwóch Czechów, Daniel Vokál i Jakub Hoška, wynajętych przez Donátkę fanatycznych zawodników MMA, dokonało realizacji zlecenia za 2 tysiące euro na osobę, pokrycie kosztów podróży samolotem i hotelu w Paryżu oraz bezpłatne napoje podczas pobytu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Napaści dokonali wieczorem, przed barem w 15. dzielnicy Paryża, gdzie kilkoro tajlandzkich emigrantów spotkało się, aby świętować urodziny. Gdy uczestnicy imprezy wychodzili z baru, wyskoczyło na nich dwóch zakapturzonych mężczyzn.
Król Tajlandii chciał się ich pozbyć. Wysłał czeskiego samuraja
Napastnicy przewrócili i skopali swoje ofiary. Następnie zbiegli z miejsca przestępstwa. Jeszcze tej samej nocy zostali zatrzymani przez policję.
Zaangażowanie 26-latka i starszego o dwa lata współsprawcy zostało przez sąd w Paryżu udowodnione i rozliczone w listopadzie 2021 roku. Mężczyźni zostali skazani na 26 miesięcy więzienia i odbyli już karę.
Ich mocodawca, który filmował cały incydent komórką z baru naprzeciwko, nie wpadł w ręce policji, bo zaraz po zdarzeniu skierował się na lotnisko i wrócił do Pragi. Paryski sąd skazał go zaocznie na 30 miesięcy więzienia za planowanie zamachu. Ale dopiero w lipcu 2022 roku podczas wakacji we Włoszech został aresztowany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania i trzy miesiące później przekazany władzom francuskim.
Jak podaje "Bild", w rozprawie apelacyjnej w zeszłym tygodniu kara więzienia została podwyższona do 4 lat, ale za to sąd uniewinnił od jednego z zarzutów. Jak podał czeski portal, Petr Donátek był zaskoczony.
"Nie rozumie wyroku. Z jednej strony sąd uniewinnił go od udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, ale z drugiej zaostrzył karę" - powiedziała po ogłoszeniu wyroku obrończyni Donátki, Pauline Marcéová.
- Jestem zadowolona z wyroku. To dowodzi, że francuski sąd nie potraktował tej sprawy po macoszemu - powiedziała działaczka tajskiej opozycji Aum Nekoová w rozmowie z Czeskim Radiem.