Na Kremlu wściekli na Wałęsę. Eksperci ostrzegają
Moskiewscy propagandyści uderzyli w byłego prezydenta Polski. W trakcie programu na żywo w reżimowej telewizji, jeden z gości zaproponował za Lecha Wałęsę wyznaczenie 5 milionów dolarów nagrody. Kremlowi nie podoba się nawoływanie byłego polityka do twardej postawy krajów Zachodu wobec rosyjskiego reżimu.
Lech Wałęsa, podobnie jak i w ostatnich latach, często podróżuje po świecie ze swoimi wystąpieniami. Po ataku Rosji na Ukrainę, wielokrotnie w ostrym tonie wypowiadał się na temat zbrodniczej polityki Kremla. Z Moskwy płyną świadectwa, że słowa te są bardzo dobrze słyszane w Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
To dlatego w jednym z rosyjskich programów publicystycznych padła groźba pod adresem byłego prezydenta. - Poszukiwany. Pięć milionów dolarów albo euro za jego głowę! Dla dowolnego Europejczyka, który go przyprowadzi - miał wykrzyczeć jeden z gości audycji, donosi "Fakt".
Wałęsa nie ustępuje
Sam Wałęsa odniósł się do sprawy w rozmowie z "Faktem". — Pomóżmy Rosji zmienić system. A jeśli nie, to Rosja ma ponad 60 różnych narodów i obudźmy te narody, bo one były zniszczone wcześniej przez Rosję. Ja o tym głośno krzyczę. Jeżdżę po świecie i krzyczę. Po co dali za moją głowę 5 milionów dolarów nagrody? Właśnie za to, że o tym mówię. Polska powinna teraz głośno mówić o tym, o czym ja mówię – mówił Lech Wałęsa.
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał dziennik, nie należy tego typu słów lekceważyć. — Żeby podlizać się Kremlowi, to oligarchowie czasem posuwają się do takich deklaracji, ale to bardziej w stosunku do polityków WNP. Grozi się w ten sposób politykom ukraińskim, białoruskim, czy azjatyckim. I to się zdarzało. Wałęsa może spać spokojnie, ale nie znaczy to, że polskie władze powinny to lekceważyć. Bo takich gróźb się nie lekceważy – mówił Robert Cheda, były analityk Agencji Wywiadu.
Źródło: "Fakt"