Kreml naciska na Łukaszenkę. To powstrzymuje dyktatora

Pomimo nacisków Rosji, białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka nie zamierza przystąpić do wojny w Ukrainie ze względu na możliwość wznowienia niepokojów wewnętrznych - poinformował w najnowszym raporcie amerykański Instytut Studiów nad Wojną. Według analityków, nawet gdyby Łukaszenka zdecydował się na taki krok, nie zmieniłoby to zasadniczo sytuacji na froncie.

Kreml naciska na Łukaszenkę. To powstrzymuje dyktatora
Kreml naciska na Łukaszenkę. To powstrzymuje dyktatora
Źródło zdjęć: © PAP | ANDREI STASEVICH / BELTA / POOL
oprac. BAR

"Jest niezwykle mało prawdopodobne, że Białoruś zaatakuje Ukrainę w przewidywalnej przeszłości (…). Ponadto, biorąc pod uwagę bardzo ograniczoną efektywną siłę militarną będącą w dyspozycji Mińska, ewentualna interwencja Białorusi co najwyżej na pewien czas odciągnie ukraińskie siły lądowe z innych części teatru działań" - prognozuje amerykański think tank.

ISW zaznacza, że władze Rosji prowadzą spójną operację informacyjną na temat możliwego przystąpienia sił białoruskich do rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie, a białoruskie kierownictwo, w tym Alaksandr Łukaszenka włącza się czasami w tę narrację. Jej celem jest związanie części sił ukraińskich przy granicy białoruskiej na północy Ukrainy, by uniemożliwić ich przerzucenie na inne kierunki.

Według ISW presja Rosji na białoruskie wsparcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę "jest elementem długoterminowych działań, mających na celu umocnienie przyszłej kontroli nad Białorusią".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Amerykańscy analitycy przypominają swoje wcześniejsze oceny, że Kreml zwiększył presję na Łukaszenkę, dążąc do sformalizowania integracji Państwa Związkowego (Białorusi i Rosji) po protestach przeciwko sfałszowanym wyborom, które miały miejsce w latach 2020 i 2021. W szczególności chodziło o utworzenie stałych rosyjskich baz wojskowych na Białorusi i bezpośrednią kontrolę nad jej armią. Wizyta ministra obrony Siergieja Szojgu 3 grudnia miała na celu wzmocnienie więzi dwustronnych oraz zwiększenie presji do dalszego wsparcia rosyjskiej inwazji.

"Pomoc udzielana Rosji osłabia Białoruś"

ISW podkreśla, że wsparcie okazywane rosyjskiej wojnie czyni Białoruś jej współuczestnikiem. Łukaszenka udostępnił białoruskie terytorium siłom rosyjskim do lądowego ataku na Ukrainę w początkowej fazie wojny, m.in. zapewniając kluczowe lądowe linie komunikacji w rosyjskiej ofensywie na Kijów, a także w trakcie późniejszego odwrotu z północy Ukrainy. Białoruś wspiera rosyjską ofensywę materialnie i oddaje bezpieczne terytorium i przestrzeń powietrzną do ataków bronią precyzyjną.

Pomoc udzielana Rosji najpewniej osłabia zdolność Białorusi do prowadzenia własnych operacji militarnych, m.in. poprzez oddawanie sojusznikowi części uzbrojenia, w tym – jak wynika z monitoringu projektu Biełaruski Hajun - czołgów T-72 oraz bojowych wozów piechoty. Białoruś nie posiada własnych zdolności do odtworzenia tych zasobów.

Z informacji ukraińskiego wywiadu wojskowego wynika, że Mińsk przekazywał agresorowi także amunicję artyleryjską kalibru 122 mm i 152 mm. Również według tych źródeł Białoruś jest zainteresowana produkcją amunicji na swoim terytorium i planowała w związku z tym spotkanie z przedstawicielami Iranu. Władze wojskowe Białorusi - zaznacza ISW - starają się ukryć skalę przekazywanego Rosji sprzętu.

Żołnierze mogliby się zbuntować

Na terytorium Białorusi odbywa się szkolenie rosyjskich żołnierzy, w tym tych z rozpoczętej we wrześniu mobilizacji. To z kolei może negatywnie wpłynąć na możliwości szkolenia jej własnej armii.

ISW przytacza też dane ukraińskiego wywiadu wojskowego, według których presja Rosji i ryzyko wciągnięcia Białorusi w wojnę rodzi napięcia wewnątrz białoruskiej armii. Skargi ze strony białoruskich wojskowych są także związane z zachowaniem rosyjskich żołnierzy, stacjonujących na terytorium Białorusi.

ISW ocenia, że białoruscy wojskowi są świadomi strat, jakie ponoszą w wojnie Rosjanie, w tym ich elitarne formacje. Ponadto zdaniem analityków pewna część armii mogłaby się zawahać lub wprost odmówić walki w przypadku decyzji Łukaszenki o inwazji.

Łukaszenka boi się utraty władzy

Jako element powstrzymywania udziału w wojnie ISW ocenia białoruskie działania informacyjne, według których to "NATO zamierza zaatakować Białoruś". Ma to uzasadnić konieczność utrzymywania sił na terytorium kraju.

Amerykańscy analitycy wskazują również, że przeciwko zaangażowaniu wojsk na Ukrainie działa "wewnętrzna dynamika" na Białorusi. "Łukaszenka nie chce włączać się do wojny na Ukrainie z powodu możliwości wznowienia protestów w przypadku osłabienia aparatu siłowego" - pisze ISW. Przypomina, że w tłumieniu protestów na Białorusi Łukaszenka opierał się m.in. na części armii.

Ponadto "Łukaszenka zapewne ma świadomość, że inwazja na Ukrainę podważyłaby jego wiarygodność jako lidera suwerennego państwa, ponieważ stałoby się oczywiste, że Rosji udało się ustanowić pełną kontrolę nad Białorusią".

Udział Białorusi nic nie zmieni

Oceniając ewentualny potencjał sił, które mogą być wygenerowane na północy Ukrainy przez Białoruś i Rosję, ISW wskazuje, że "w najgorszym razie czasowo doprowadzą one do przekierowania części ukraińskich sił z linii frontu". Nie będą one w stanie przeciąć linii logistycznych pomiędzy Ukrainą i Zachodem. Według ISW nie jest to możliwe bez znacznie głębszego wejścia w terytorium Ukrainy niż miało to miejsce w czasie lutowej ofensywy Rosji. Wówczas armia tego kraju była w "swojej najlepszej formie" i pomimo tego poniosła porażkę.

Nawet jeśli włączenie się Białorusi do wojny jest mało prawdopodobne, będzie ona nadal wspierać rosyjską wojnę - zaznacza ISW.

"Białoruś może oferować wsparcie materiałowe, którego Rosja nie może pozyskać z powodu sankcji (które nie dotyczą Białorusi). Udostępnianie terytorium i przestrzeni powietrznej pozwoli Rosji na wsparcie jej działań ofensywnych i ataki na cele cywilne na Ukrainie z bezpiecznego terytorium" - zaznaczono.

Wybrane dla Ciebie