Wyciągają młodzież z bagna. Jak pracują streetworkerzy?

Godziny pracy spędzone "na ulicy", setki rozmów z "trudną młodzieżą" i próba zagospodarowania czasu wykluczonym - to metody pracy streetworkerów. Ludzi, którzy niesioną pomocą naprawiają Kraków.

Obraz
Źródło zdjęć: © WP | Paweł Kozioł

- Zacząłem palić jak miałem 12 lat, pić prawie w tym samym wieku. Wtedy też mój tata umarł, a mama musiała zarabiać, by utrzymać rodzinę - mówi 23-letni Marcin z Bobrka w Bytomiu. - Nie mogła dopilnować wszystkiego, więc trochę to wykorzystywałem. Trochę robiłem to z nudów - dodaje.

Marcin jest byłym podopiecznym grupy streetworkerów ze Śląska. Teraz mieszka w Krakowie i zgodził się opowiedzieć, jak udało mu się wyjść na prostą.

- W 2010 roku siedzieliśmy gdzieś na pomniku w Katowicach. Byliśmy na mefedronie (dopalacz - przyp. red.), zupełnie pozbawieni kontaktu z rzeczywistością. Podeszło do mnie dwóch facetów. Zaczęli dziwnie rozmawiać. Pewnie policja, pomyślałem wtedy - opowiada. - Chcieli się spotkać, pogadać. Mówili o jakiejś imprezie graffiti i konkursie raperskim. Zupełnie nie wiedziałem, o co chodzi. W amoku podałem im numer telefonu, bo nie byli natrętni, ale wydawali się OK - dodaje.

Po wymianie kilku SMS-ów, Marcin w końcu zaufał obcym.

- Powiedzieli, że skoro interesuję się rapem i jestem takim cwaniakiem, to mam wpaść do studia nagraniowego i zmierzyć się z najlepszymi. Nie wiedziałem jeszcze, że to jest jeden z programów streetworkerskich. Ale poszedłem - wspomina.

- Warunek był jeden - zero alkoholu, zero narkotyków i dopalaczy. Każde podejrzenie lub pozytywny wynik na testach lub alkomacie dyskwalifikuje z nagrywania w studio. No i się zaczęło. Kiedy zobaczyłem Abradaba czy Grubsona (artyści - przyp. red.), uwierzyłem, że mogę coś zrobić. Nie poznałem się jeszcze wtedy z nimi, ale samo przebywanie w dobrym towarzystwie dało mi skrzydła - relacjonuje swoje początki.

Marcin, dzięki streetworkerom oraz pomocy psychologa, odstawił dopalacze i narkotyki. Alkohol pił rzadko. Głównie w weekendy, kiedy miał wolne od wizyt w studiu nagrań.

Zgodnie z wcześniejszym porozumieniem, pracownicy socjalni zabierali go na festiwale hip-hopowe, gdzie poznawał nowych artystów. Znani raperzy inspirowali go do dalszej pracy nad sobą i rapem.

- Współpraca ze streetworkerami trwała dwa lata. Teraz ze starego życia mam tylko muzykę i papierosy. Dzięki olbrzymiemu wsparciu zdałem maturę, przeprowadziłem się do Krakowa. Kiedy tylko mogę, staram się być dobrym wolontariuszem. Przyglądam się pracy krakowskich pracowników socjalnych. Wiem, że siła, inspiracja i cel mogą wyciągnąć z największego bagna. Widziałem, jak to wygląda od środka i jak trzeba się starać - podsumowuje swoje ostatnie pięć lat życia. I dodaje: "no i nagrałem płytę".

Marcin teraz pracuje jako dostawca pizzy w Krakowie, w weekendy studiuje socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Gdy tylko pozytywnie przejdzie przez całą edukację, chce zasilić grono 11 krakowskich streetworkerów i nieść pomoc w taki sam sposób, w jaki on ją otrzymał.

By dowiedzieć się, jak wygląda praca w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Krakowie, spotkaliśmy się z pracownikami placówki.

- Ważne jest to, że praca socjalna prowadzona "na ulicy" kierowana jest do osób, które funkcjonują w przestrzeni publicznej, traktując ją jako swoiste centrum życiowe. Metoda ta łączy elementy pracy z osobą i rodziną oraz ze społecznością lokalną - mówi Wirtualnej Polsce Ewa Szczypczyk-Ścisło z krakowskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Do zadań należy nawiązanie oraz podtrzymanie kontaktu z osobami młodymi, aktywizacja społeczna, zawodowa, edukacyjna, a nawet towarzyszenie w kontaktach z instytucjami czy pomoc w załatwianiu spraw formalnych. Streetworkerzy, nazywani są przez wielu rzemieślnikami pracy socjalnej, działają tak, by pomoc była jak najbardziej skuteczna.

- Najważniejsze jest to, że kochamy ludzi i potrafimy z nimi rozmawiać. Mimo że do pracy potrzeba również kwalifikacji, to bez empatii nie poradzilibyśmy sobie w trudnym środowisku. Naprawdę chcemy i naprawdę robimy tak, by młodzież była zadowolona ze swojego życia - mówi Wirtualnej Polsce jeden ze streetworkerów.

Streetworkerzy nie mają wygodnych biur, klimatyzacji i bufetu pod nosem, a cały swój czas spędzają w otoczeniu "problemów".

- Nigdy nie ma takiego samego dnia. Raz jest to interwencja, raz próba rozmowy z napotkanym nastolatkiem. Czasami organizacja dużych imprez. Metody oraz dzień ustalamy według potrzeb. Czasami trzeba wszystko rzucić, bo w danym miejscu musimy coś załatwić, komuś pomóc. Działamy bardzo precyzyjnie i w punkt, bez zbędnej otoczki - relacjonuje.

Dlatego dopiero po wyjściu na ulicę i analizie zagrożeń płynących z otoczenia, starają się nawiązywać pierwszy kontakt z grupami.

- W toku dalszej pracy podejście staje się bardziej zindywidualizowane. Dzięki temu z precyzją docieramy do konkretnych osób. Działajmy na jakość, nie ilość - przekonuje pracownik socjalny.

- Docieramy do problemów w miejscach najczęstszego ich występowania. W przypadku młodzieży mogą to być klatki schodowe, miejsca ukryte przed wzrokiem postronnych, przestrzeń publiczna (np. parki, boiska sportowe). Pierwszy kontakt nawiązywany jest poprzez spotkanie i rozmowę - dodaje.

Dlatego praca wymaga szerokiego zaangażowania, ponieważ młodzieży zagrożonej wykluczeniem społecznym, trzeba pomóc również w środowisku rodziców oraz dalszym otoczeniu. Ale nie każdy chce od razu przekonać się do ofiarowanej przez pracowników MOPS pomocy. Bronią się i początkowo niechętnie rozmawiają. Jednak streetworkerzy mają również na to sposób.

- Organizujemy inicjatywy dla całej społeczności - turnieje sportowe, imprezy graffiti, dni pracy. Ale najważniejsze, że młodzież może korzystać z: poradnictwa psychologicznego, pomocy w nauce czy usług doradcy zawodowego - wylicza.

- Naszym zadaniem jest towarzyszenie, rzecznictwo interesów, pomoc przy pisaniu CV, pomoc przy podjęciu zatrudnienia, współpraca z innymi instytucjami i podmiotami. Tylko w ostatnim czasie pracowano z 250 podopiecznymi oraz 65 osobami z ich otoczenia - relacjonuje.

Jak przekonują rzemieślnicy pracy socjalnej, cieszy ich każda możliwość wyjścia naprzeciw problemom i stawienia im czoła, dlatego nie pracują tylko z młodzieżą. Starają się wyciągnąć również z "dołka" dorosłych, którzy zgubili się na swojej życiowej drodze.

- W ramach pracy streetworkerów, udzielamy pomocy osobom bezdomnym przebywającym w przestrzeni, nie korzystającym z powodu swojego wykluczenia ze wsparcia instytucjonalnego. Tylko w ubiegłym roku pomogliśmy 252 osobom - wspomina.

Dla ludzi pozbawianych dachu nad głową streetworkerzy przeprowadzili 252 dyżury monitorujące, w ich trakcie odwiedzali urzędy i szpitale, by rozwiązać palące problemy osób dotkniętych wykluczeniem.

Dzięki streetworkerom udało się "postawić na nogi" kilkaset osób.

- Znam wiele przypadków podobnych do mojego. Dlatego też chcę pracować w przyszłości w pomocy socjalnej. Będę bardzo szczęśliwy, jeśli choć jedna osoba dzięki mnie zmieni swoje życie na lepsze. To inspiruje, tak samo jak mnie niegdyś zainspirowali streetworkerzy - podsumowuje rozmowę Marcin.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Miliony protestujących w USA. Trump odpowiedział
Miliony protestujących w USA. Trump odpowiedział
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy