"To współpracownicy Prezydenta nie chcieli Powązek"
Jacek Sasin z Kancelarii Prezydenta RP powiedział, że ostateczną decyzję o pochówku pary prezydenckiej na Wawelu podjęły rodziny. Inicjatywa w tej sprawie nie wyszła jednak od nich, ale od współpracowników Prezydenta.
Zobacz zdjęcia: Spoczną na Wawelu
Zobacz też: "Zniszczono mi żałobę po Lechu Kaczyńskim"
Sasin wyjaśnił w Programie Trzecim Polskiego Radia, że po katastrofie pod Smoleńskiem współpracownicy Prezydenta przekonali rodziny, aby nie chować poległych w grobie rodzinnym na warszawskich Powązkach, chociaż rodzina to właśnie planowała. - To były niekończące się dyskusje, gdzie Prezydent powinien spocząć - mówił minister.
- Ale rodzina też przyjęła argumentację, która też musiała się pojawić, że nie może to być pochówek rodzinny, że jednak jest to pogrzeb Prezydenta RP, który zginął na urzędzie, podczas pełnienia obowiązków, w dramatycznych okolicznościach, że musi to być w pewnym sensie wydarzenie ogólnonarodowe - wyjaśnił minister w TVN24.
Sasin zaznaczył, że wtedy pojawiły się trzy możliwości: Archikatedra św. Jana i Świątynia Opatrzności Bożej w Warszawie oraz Wawel w Krakowie. Współpracownicy Prezydenta skierowali wtedy do metropolitów Warszawy i Krakowa pytania o możliwość pogrzebu w tych miejscach. Powiedział, że i ze strony abp. Kazimierza Nycza i metropolity krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza była otwartość i gotowość, by pochować parę prezydencką w wymienianych miejscach. Kardynał Stanisław Dziwisz powiedział też, że napływają do niego opinie różnych środowisk, że najwłaściwszym miejscem pogrzebu byłaby katedra wawelska. Tę możliwość wybrały ostatecznie rodziny.
Według ministra Sasina uzasadnieniem decyzji o pochowaniu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu są tłumy gromadzące się od soboty pod Pałacem Prezydenckim. Trumny z ciałami pary prezydenckiej wystawione są na widok publiczny; osoby chcące uczcić ich pamięć czekają na wejście do Pałacu kilkanaście godzin. Ludzie zapalają pod Pałacem znicze i przynoszą kwiaty.
Minister Sasin nie zgodził się z opinią, że decyzja o pochowaniu Pary Prezydenckiej na Wawelu podzieliła społeczeństwo. Powiedział, że w niedzielę na trasie konduktu Prezydenta w Warszawie zebrało się około 800 tysięcy osób, a w manifestacjach przeciwko pogrzebowi na Wawelu uczestniczy tylko kilkaset osób. Sasin dodał, że jest mu bardzo przykro z powodu apelu Andrzeja Wajdy o cofnięcie decyzji o pochówku pary prezydenckiej na Wawelu. Powiedział, że pogrzeb Lecha Kaczyńskiego w tym miejscu uzasadnia choćby to, co zrobił dla sprawy Katynia.
Odnosząc się do przygotowań pogrzebowych Sasin powiedział, że są one koordynowane na spotkaniach w kancelarii premiera.
Niedzielne nabożeństwo pogrzebowe zostanie odprawione w Kościele Mariackim, do którego wejdzie jednak tylko około 700 osób. Będą to członkowie rodzin pary prezydenckiej i zaproszeni goście. Pozostali zgromadzą się na Rynku Głównym.
Według Sasina spodziewane są setki tysięcy ludzi. Dodał, że według jego informacji w Polsce nie ma już autokarów do wynajęcia, gdyż wszystkie zostały zarezerwowane na niedzielę.