Grozi mu do 10 lat więzienia. Jest podejrzewany o stworzenie piramidy finansowej
Policjanci z Krakowa zatrzymali 55-letniego mężczyznę. Podając się za doradcę finansowego miał oszukać kilkadziesiąt osób na łączną kwotę ponad 10 mln zł.
13.06.2017 | aktual.: 13.06.2017 12:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
55-letni mężczyzna został zatrzymany w mieszkaniu, w którym ukrywał się przed swoimi wierzycielami. Podczas przeszukania znaleziono przy nim 3 laptopy, 5 telefonów komórkowych i różnego rodzaju nośniki danych.
Zatrzymany krakowianin usłyszał m.in zarzuty o przestępstwa z art. 286 § 1 kk. Na wniosek prokuratora podejrzany został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Śledczy dotychczas ustalili 42 pokrzywdzonych. Jednak takich osób było znacznie więcej.
Obiecywał duże zyski
Według śledczych, mężczyzna zaczął tworzyć piramidę finansową w sierpniu 2012 r. Podając się za doradę finansowego oferował atrakcyjne możliwości zarobienia pieniędzy. W krótkim czasie miał inwestować pieniądze klientów na rynkach finansowych. Zapewniał ich, że inwestycja jest bardzo bezpieczna, a zyski wynoszą nawet kilkanaście proc. w skali miesiąca.
55-latek wzbudzał zaufanie oszukiwanych osób. Podpisywał z nimi umowy, w których obiecywał konkretne zyski. Po 90 dniach klienci mogli odebrać swoje pieniądze lub ponownie je zainwestować. Zazwyczaj większość klientów nie widząc pieniędzy podpisywała następne umowy i polecały jego usługi swoim rodzinom i znajomym.
Podejrzenia wzbudziły problemy finansowe
Oszustwo wyszło na jaw dopiero w czerwcu 2016 r., kiedy krakowianin przestał wypłacać zyski. Tłumaczył niezadowolonym klientom, że ma przejściowe problemy z płynnością finansową. Jednak jego tłumaczenia wzbudziły podejrzenia, a "biznesem" zainteresowała się prokuratura.
Według ustaleń śledczych, mężczyzna nigdy nie zainwestował żadnych pieniędzy. Rzekome zyski wypłacał z późniejszych wpłat innych osób. Jego "biznes" rozpadł się, gdy więcej osób chciało wypłacić pieniądze niż je wpłacić.
Źródło: policja, PAP