PolskaKoziński: "Wiosna będzie pod znakiem protestów. Nie znamy tylko ich skali" [OPINIA]

Koziński: "Wiosna będzie pod znakiem protestów. Nie znamy tylko ich skali" [OPINIA]

Protesty Strajku Kobiet po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego nawet nie zbliżyły się rozmiarem do tego, co widzieliśmy jesienią. Ale wiosną na polskich ulicach może być gęsto.

Warszawa. Demonstranci i funkcjonariusze policji podczas protestu przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w nocy z 29 na 30 stycznia.
Warszawa. Demonstranci i funkcjonariusze policji podczas protestu przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w nocy z 29 na 30 stycznia.
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Agaton Koziński

30.01.2021 11:32

Dopiero co wydany przez Sąd Rejonowy w Łodzi wyrok, z którego wynika, że nie można zakazać protestów z powodu pandemii, jeszcze podsyci chęci demonstrowania. Oczywiście, w Polsce prawa nie tworzy się na zasadzie precedensu, ale jednak nie można abstrahować od tworzącej się linii wykładniczej. Dlatego można się spodziewać, że sądowymi zakazami demonstracji zakazać się nie da.

Należy się przygotować na to, że Strajk Kobiet długo nie da o sobie zapomnieć. W ten weekend w sojusz z nim wszedł Jurek Owsiak i jego Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Widać, że organizatorki Strajku są zdeterminowane i gotowe toczyć swoją walkę. Co są w stanie nią wywalczyć?

Strajk Kobiet na ulicach. Sojusz serduszka i błyskawicy

Niewiele - przynajmniej teraz. Widać wyraźnie, że Strajk Kobiet nie ma już tego piorunującego uderzenia, którym zrobił ogromne wrażenie jesienią.

Wtedy, tuż po wyroku TK zmieniającego wydźwięk kompromisu aborcyjnego, na polskie ulice natychmiast wyszły tysiące zdenerwowanych tym kobiet. W wielkiej demonstracji w Warszawie zorganizowanej przez Strajk pod koniec października wzięło udział ok. 100 tys. osób. To był jeden z największych tego typu protestów po 1989 r. w Polsce.

W kinie zwykle jest tak, że sequel przyciąga więcej widzów niż pierwsza część filmowego blockbustera. Ale życie to nie film, a Strajk Kobiet teraz swojego jesiennego sukcesu nie powtórzy. Z kilku powodów.

Po pierwsze, jest zima.

Po drugie, nie ma już tego powiewu świeżości, wyraźnie odczuwanego jesienią.

Po trzecie, Strajku Kobiet już tak jednoznacznie nie wsparli politycy opozycji. Owszem, posłanki i posłowie Lewicy stawili się na protestach pod Trybunałem. Ale reszta już zrobiła to bardziej powściągliwie.

Parlamentarzyści Platformy najczęściej powtarzali przekaz o tym, że publikacja wyroku TK to próba przykrycia problemów rządu. Szymon Hołownia – w rozmowie z WP.pl – nawet skrytykował wypowiedź Marty Lempart. Nie było to może ostre odcięcie się od niej, ale sygnał wyraźny, że Hołownia nie zamierza klaskać w jej chórze.

To wszystko sprawia, że nie ma efektu kuli śnieżnej. Jesienią protesty codziennie były większe, masa niezadowolonych ciągle rosła. Teraz tego nie widać.

Ale nie znaczy to, że Strajk Kobiet zgaśnie. Wszystko wskazuje na to, że przejdzie on podobną ewolucję, jaką przeszła Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.

Jurek Owsiak zaczął od spontanicznej, totalnie amatorskiej akcji, ale w kolejnych latach ten entuzjazm sprofesjonalizował. Teraz co roku jego finały to dalej pokaz energii, dynamizmu i zaangażowania – ale też widać, że w tle, za kulisami, funkcjonuje świetnie naoliwiona profesjonalna maszyna ten entuzjazm napędzająca.

Strajk Kobiet już teraz działa w sposób mocno sprofesjonalizowany. Owszem, paliwem go napędzającym jest przede wszystkim wkurzenie tysięcy kobiet zbulwersowanych wyrokiem TK.

Ale też widać, że "kadrowa" Strajku to grupa zawodowców gotowych działać nawet wtedy, gdy powyrokowe emocje opadną. Marta Lempart i jej najbliższe współpracowniczki są zaprawione w bojach i gotowe do akcji bez względu na koniunkturę i rozmiary poparcia. Profesjonalistki w podtrzymywaniu emocji.

W tym sensie sojusz serduszka i błyskawicy (WOŚP i Strajku Kobiet), który będziemy oglądać w ten weekend, jest symboliczny – bo obie struktury, choć całkiem inne, przeszły bardzo podobną ewolucję.

 Strajk Kobiet. Jak na Zachodzie

Strajk Kobiet może nie wygeneruje teraz takiego poparcia, jakie udało mu się wykrzesać jesienią, ale stał się istotnym elementem polskiego życia publicznego. Teraz pytanie, w którą stronę umiejętności jego działaczek zostaną wykorzystane.

Na dziś wygląda na to, że będą one funkcjonować na podobnej zasadzie jak funkcjonuje Marsz Równości, który potrafi regularnie w różnych częściach Polski organizować swoje parady. Nie są one może duże, ale mocno rezonują, mają spory wpływ na życie publiczne.

Strajk może istnieć na podobnej zasadzie. Można się zresztą spodziewać, że będzie on blisko współpracował z Marszem. Ich połączone siły na pewno nie zmienią dynamiki polskiej polityki – ale swój wpływ na nią mieć będą.

Wiadomo, że PiS będzie się zdecydowanie opowiadał przeciwko ich postulatom, opozycja będzie miała komunikację bardziej zniuansowaną. Ale w ten czy inny sposób każdy będzie musiał w jakiś sposób odnieść się do postulatów Strajku i Marszu – i już sam ten fakt jest sukcesem jego organizatorów.

Jednocześnie przeceniać znaczenia tych postulatów nie można. Najlepiej pokazały to zdarzenia roku 2019, gdy opozycja nie umiała się odciąć od działań Marszu Równości, a w konsekwencji PiS wygrał i wybory do europarlamentu (w dodatku z rekordowo wysokim wynikiem), i do parlamentu krajowego.

Można by przypuszczać, że w podobny sposób wpłynie na polską politykę Strajk Kobiet. Nawet jeśli biorąc pod uwagę fakt, że postulaty Strajku są szersze niż Marszu, to nie na tyle, by zwolennicy PiS gremialnie zaczęli popierać opozycję. To tak nie działa.

W marszach organizowanych przez Strajk nie biorą osoby, które w ostatnich wyborach głosowały na Andrzeja Dudę. Być może biorą osoby, które w ogóle nie poszły na ostatnie wybory, dzięki czemu baza wyborcza opozycji lekko się poszerzy.

Ale analizując szanse Strajku trzeba wziąć pod uwagę na dwie zmienne.

Po pierwsze, wzrost radykalnych nastrojów. Widać to było po temperaturze sporu przy okazji jesiennego protestu przeciwko wyrokowi TK – ale także po temperaturze ostatniego Marszu Niepodległości. Wystarczy zresztą przypomnieć ostatnie zamieszki na Kapitolu przy okazji amerykańskich wyborów prezydenckich, by wykazać, że spór polityczny na całym Zachodzie mocno się radykalizuje. W Polsce zachodzą te same procesy.

I jeszcze mamy pandemię. Póki co wiele procesów jest zamrożonych, ale chociażby coraz głośniejsze protesty wielu grup przedsiębiorców sprawiają rządowi sporo kłopotów. A to może być początek.

Wcale nie można wykluczyć sytuacji, że przedłużający się lockdown wpędzi w problemy finansowe nie tylko restauratorów i właścicieli siłowni, ale miliony Polaków. A gdy zaczyna brakować pieniędzy na pensje, to nastroje zaczynają się radykalizować natychmiast. Nagle może się okazać, że talenty do organizowania protestów ulicznych przez Strajk Kobiet okazują się dużo cenniejsze niż wygląda to dziś.

Wszystko wskazuje na to, że wiosna będzie stała pod znakiem protestów ulicznych. Nie znamy tylko ich skali. Ale jeśli postulaty, pod którymi protestują Strajk Kobiet i Marsz Równości, nałożą się na postulaty osób, które stracą pracę z powodu pandemii, to nagle narodzi się siła, która całkowicie zmieni rytm polityczny w kraju.

Agaton Koziński dla WP

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (835)