Kościół na skrzyżowaniu
Prymas Glemp odchodzi na emeryturę. Listę nazwisk jego następców otwierają Zenon Grocholewski, Józef Kowalczyk i Józef Michalik.
27.07.2006 | aktual.: 27.07.2006 09:20
Rok 1990. W pałacu prymasowskim przy ul. Miodowej w Warszawie pojawiają się Lech Wałęsa i prezydent Wojciech Jaruzelski, aby w obecności prymasa Józefa Glempa pomówić o dokończeniu procesu demokratyzacji kraju. Przechodząc przez próg, generał potyka się i omal nie pada. Obserwujący tę scenę dziennikarze wybuchają śmiechem. Ciekawe, kto podrzucił skórkę od banana– komentują. Ale wszyscy też dopatrują się w tym drobnym incydencie pewnej symboliki: w domu prymasa zachwiała się pozycja Jaruzelskiego.
To także jeden z symboli rzeczywistości, w której prymas przez ponad 20 lat przewodził polskiemu Kościołowi. Był to najpierw czas trudnego lawirowania między Solidarnością i komunistyczną władzą, a później szukania nowego miejsca dla Kościoła w świecie nieopierzonej demokracji. Teraz prymas odchodzi na emeryturę. Spędzi ją prawdopodobnie w mieszkaniu przy – wznoszonej na Polach Wilanowskich – świątyni Opatrzności Bożej.
Warszawa nie Gniezno
Rola, jaką odgrywał Glemp, i jego odejście na emeryturę skłania niektórych komentatorów do konstatacji, że właśnie teraz kończy się, trwająca od wielu wieków, era prymasów, którzy niepodzielnie rządzili polskim Kościołem. Nie odpowiada to prawdzie, bo tytuł prymasa już 16 lat temu przestał wiązać się z dużymi uprawnieniami. Prymas z woli papieża Jana Pawła II przestał być jednocześnie biskupem Gniezna i Warszawy. Dwa lata później oddzielono stanowisko Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski od godności prymasowskiej i wprowadzono zasadę kadencyjności stanowiska Przewodniczącego Konferencji. Tytuł stał się wyłącznie honorowym, związanym z Gnieznem – miejscem pochówku patrona Polski św. Wojciecha. Dlatego dominikanin o. Maciej Zięba uważa, że przy spekulacjach dotyczących następcy kard. Glempa nie należy dostrzegać wydarzenia o historycznym znaczeniu. – To będzie po prostu wymiana metropolity w jednej z polskich diecezji. Nic wielkiego się nie stanie, a każdy z kandydatów ma pozytywne cechy– mówi
"Ozonowi" o. Zięba.
Stolica czeka na pasterza
Ale wybór nowego metropolity może budzić emocje. Jako biskup stolicy będzie musiał częściej niż inni hierarchowie wypowiadać się publicznie, częściej będą pokazywały go media. Przede wszystkim jednak czeka go trudne wyzwanie, jakim jest powstrzymanie laicyzacji w swej diecezji. Jak wynika z badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego SAC, w ubiegłym roku tylko 37,4% wiernych diecezji warszawskiej uczestniczyło w niedzielnych nabożeństwach, a jedynie 15,4% przyjmowało komunię. Według badań młodzieży warszawskiej, przeprowadzonych tuż po śmierci Jana Pawła II, aż 70% młodych warszawiaków uważa za dopuszczalne współżycie seksualne przed ślubem, a ponad 75% akceptuje stosowanie środków antykoncepcyjnych. Dla 17% młodych ludzi wartością nadającą sens ludzkiemu życiu są pieniądze i dobrobyt. Religia jest tak ważna jedynie dla 12,4% badanych. Gołym okiem widać, że nowy metropolita będzie miał naprawdę sporo pracy i pozostanie jedną z najważniejszych postaci w polskim Kościele.
W sierpniu papież Benedykt XVI powinien ogłosić nominację na warszawskiego metropolitę. A lista nazwisk potencjalnych następców kard. Glempa jest długa: Zenon Grocholewski, Józef Kowalczyk, Józef Michalik, Stanisław Ryłko, Józef Życiński, Andrzej Dziuba, Leszek Sławoj Głódź – to tylko kilku poważnych kandydatów. Spekulacje wokół kard. Grocholewskiego wiążą się ze zmianami w Kurii Rzymskiej. Odeszli już Sekretarz Stanu kard. Angelo Sodano i Joaquin Navarro Valls, rzecznik Stolicy Apostolskiej. Możliwe, że z Watykanu odejdą też wieloletni współpracownicy Jana Pawła II, w tym prawdopodobnie kard. Grocholewski, prefekt Kongregacji Wychowania Katolickiego.
Kard. Grocholewski jest obecnie najbardziej wpływowym Polakiem w Watykanie i według włoskiego dziennika "Il Giornale", to właśnie on zostanie następcą kardynała Glempa. Uznawany jest za jednego z najwybitniejszych znawców prawa kanonicznego na świecie, pracuje we Włoszech już ponad 40 lat. Prof. Zbigniew Mikołejko, religioznawca z PAN, charakteryzuje Grocholewskiego jako człowieka zasadniczego o konserwatywnym sposobie myślenia. Gdy niedawno "Gazeta Wyborcza" napisała, że Grocholewski nie wystąpił w Radiu Maryja, choć przebywał w Toruniu, to kardynał następnego dnia odwiedził rozgłośnię ojca Tadeusza Rydzyka i prowadzoną przez redemptorystów Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej. Natomiast w sprawie lustracji publicznie głos zabrał dwa razy.
Gdy w minionym roku o współpracę z bezpieką oskarżono o. Konrada Hejmo, kardynał stwierdził, że nie wierzy w te zarzuty. Po majowej pielgrzymce Benedykta XVI, nawiązując do słów papieża wypowiedzianych do duchownych w warszawskiej katedrze, Grocholewski mówił w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego": Może budzić zdziwienie fakt, że ogromne zainteresowanie budzi garstka ludzi, którzy dali się może złamać. Nikogo praktycznie nie interesuje jednak ogromna machina ludzi, którzy łamali ludzkie sumienia.
Sam dementuje pogłoski o ewentualnej przeprowadzce do Warszawy. W jednym z wywiadów stwierdził, że taka nominacja byłaby dla niego trudna, bo mieszkając od tylu lat nad Tybrem, ma słabe pojęcie o sprawach polskich. Ostatnio jednak, spytany o powrót do Polski na stałe, odpowiedział bardziej dyplomatycznie: Nic o tym nie wiem. Podobnie mówił w maju 2005 r. kard. Stanisław Dziwisz. Nie wierzcie w te bzdury – komentował spekulacje włoskiej prasy o tym, że wkrótce zostanie metropolitą krakowskim. Niespełna miesiąc później "bzdury" stały się rzeczywistością. Obok kard. Grocholewskiego najpoważniejszym kandydatem na metropolitę warszawskiego jest, zdaniem watykanistów, abp Stanisław Ryłko, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich. Ten 60-letni hierarcha był także bliskim współpracownikiem Jana Pawła II – mieszka w Watykanie od ponad 20 lat. Jest głównym koordynatorem Światowych Dni Młodzieży. Był jedną z kilku osób, z którymi papież spotykał się codziennie przy stole, pisał dla papieża przemówienia, był
także obecny przy śmierci Ojca Świętego.
Paolo Luigi Rodari, watykanista "Il Tempo", twierdzi, że pogłoska o rychłej nominacji arcybiskupa krąży po Watykanie od dawna. Jego słowa potwierdza Franca Giansoldati, watykanistka włoskiej agencji ANSA, oraz Luigi Geninazzi, dziennikarz "Avvenire". Na łamach dziennika "Il Messaggero" watykanista Orazio Petrosillo stwierdził, że jeszcze do niedawna wydawało się niemożliwe, by osoba związana ze środowiskiem krakowskim mogła rządzić w Warszawie. – Benedykta XVI takie polskie niuanse mało obchodzą – zauważa watykanista. Wypowiedzi i opinii abp. Ryłko na temat spraw polskich próżno szukać. – Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że jest to jedna z najbardziej tajemniczych postaci rodzimego Kościoła– mówi "Ozonowi" ksiądz Krzysztof Mądel, jezuita.
Ambasador czy lublinianin?
W gronie potencjalnych następców kard. Glempa wymieniany jest także inny urzędnik watykańskiej dyplomacji, abp Józef Kowalczyk. W odróżnieniu od Grocholewskiego i Ryłki zna on doskonale polskie realia, bo od 17 lat jest Nuncjuszem Apostolskim w Polsce. Tak długie pełnienie funkcji ambasadora, i to w dodatku w kraju, z którego się pochodzi, jest niespotykane w dyplomacji. To czyni prawdopodobnymi domysły, wedle których rezydujący w Warszawie abp Kowalczyk zostanie nowym metropolitą. – Kowalczyk ma bardzo silną pozycję w Sekretariacie Stanu– tłumaczy jeden z polskich księży pracujących w Watykanie. – Roszady w Rzymskiej Kurii, m.in. na stanowisku Sekretarza Stanu, mogą spowodować, że dla nuncjusza będzie szukane nowe miejsce.
W kościelnych kręgach krąży pogłoska, że inny poważny kandydat, abp Józef Życiński, metropolita lubelski, nie widzi się arcybiskupem stolicy. Chciałby bowiem pracować w Watykanie, bo choć jest jedną z najbardziej znanych postaci episkopatu, to jego krytyczne poglądy na sprawy Radia Maryja nie podobają się innym hierarchom. Wyjazd Życińskiego do Rzymu jest prawdopodobny – nawet wielu jego krytyków mówi, że niedługo otrzyma kardynalski kapelusz. Cieszy się zresztą uznaniem samego Benedykta XVI, a jego praca w Konferencji Biskupów Unii Europejskiej jest oceniana w Watykanie bardzo pozytywnie. Być może w Rzymie Życiński zastąpiłby kard. Grocholewskiego, gdyby ten wrócił do Warszawy. Sekretarz czy generał?
Natomiast o szansach bp. Andrzeja Dziuby, ordynariusza łowickiego, może zadecydować poparcie prymasa Glempa. Zanim dwa lata temu został ogłoszony biskupem, przez 17 lat był najbliższym współpracownikiem prymasa jako jego sekretarz. Opinia kard. Glempa może mieć przy wyborze następcy duże znaczenie, bo zgodnie ze zwyczajem, kandydatów na nowego metropolitę proponują papieżowi ustępujący arcybiskup i nuncjusz. Ustępujący warszawski ordynariusz sam został w 1981 r. prymasem dzięki poparciu jakiego udzielił mu pod koniec życia kardynał Wyszyński.
Co najmniej równie duże szanse jak bp Dziuba ma Leszek Sławoj Głódź, arcybiskup prawobrzeżnej diecezji Warszawy, były biskup polowy Wojska Polskiego w stopniu generała dywizji. W kręgach kościelnych coraz głośniej mówi się o tym, że podział Warszawy na dwie odrębne diecezje, który nastąpił w 1992 r., był błędem. Nigdzie na świecie nie ma takiej sytuacji, aby jedno miasto miało dwie diecezje. Gdyby Watykan zdecydował się połączyć Warszawę w jedną diecezję, to 60-letni ordynariusz praski byłby naturalnym kandydatem na metropolitę.
Roma locuta
Który z hierarchów zostanie metropolitą warszawskim? Wszystko w rękach papieża. Zdaniem o. Mądela, najlepszy byłby któryś z dwójki rzymskich urzędników. – Człowiek z zewnątrz, nieuwikłany w lokalne układy, jest gwarantem, że coś się w Kościele ruszy– mówi. – Zresztą człowiek pracujący przez całe lata w Watykanie ma dużo większe doświadczenie i obycie niż którykolwiek biskup z kraju. W Warszawie doświadczenie jest bardzo potrzebne. W mojej ocenie kard. Grocholewski z całą pewnością jest lepszym kandydatem niż na przykład bp Dziuba.
Według o. Mądela nieprawdziwym jest twierdzenie, że rzymscy kurialiści są oderwani od spraw polskich. Przykładem jest obecny metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, który po przyjeździe do kraju szybko zyskał orientację w lokalnych sprawach, a w dodatku nieformalnie zajął wśród hierarchów pozycję pierwszego wśród równych. Już wkrótce w polskim episkopacie pojawi się następca prymasa – nowy primus inter pares.
Tomasz Krzyżak