Koronawiurs w Polsce. Padł rekord zakażeń. Ekspert: "Obawiam się gwałtownego wzrostu wskaźnika"
Koronawirus w Polsce. - Rekord dziennej liczby nowych zakażeń to poważny sygnał, że wirus istnieje i nie odpuszcza - mówi dr hab. Mariusz Gujski, specjalista od zdrowia publicznego z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. I zaznacza, że koronawirus z podwojoną siłą może zaatakować jesienią.
31.07.2020 07:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rekord zakażeń w Polsce padł w czwartek. Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 615 nowych przypadkach koronawirusa. Z powodu COVID-19 zmarło 15 osób. Najwięcej chorych przybyło w województwie śląskim (160) i małopolskim (130). Na koronawirusa w Polsce zachorowało już łącznie 45 031 osób, a 1709 zmarło.
Koronawirus nie odpuszcza. "Obawiam się gwałtownego wzrostu zakażeń"
- Rekord dziennej liczby zakażeń to poważny sygnał, że wirus istnieje i nie odpuszcza - mówi dr hab. Mariusz Gujski, specjalista od zdrowia publicznego. - Gdybym miał powiedzieć, czego się obawiam, w sytuacji, w jakiej jest teraz Polska, to byłby to gwałtowny i trwały wzrost zakażeń - dodaje. Ekspert zaznacza, że znajdujemy się teraz w fazie plateau epidemii, co oznacza, że sytuacja ustabilizowała się na określonym poziomie.
- Cały czas poruszamy się w liczbie od 200 do 600 zakażeń dziennie i nie obserwujemy znacznego przyrostu, Chociaż chcielibyśmy, aby wskaźniki zakażeń malały - mówi Gujski - Kraj jest otwarty, a ludzie przemieszczają się. Przy zniesionych obostrzeniach, liczba zakażeń mogłaby być o wiele większa - dodaje.
Czytaj też: W Polsce mamy problem. Przestaliśmy wierzyć w COVID-19
Ekspert zaznacza, że prognozy, które mówiły o tym, że wirus odpuści latem, nie sprawdziły się. - Liczyliśmy na kilka miesięcy wytchnienia, ale już teraz widać, że COVID-19 jest nadal aktywny. W wielu krajach, takich jak Włochy czy Hiszpania, obserwowaliśmy nagłą falę koronawirusa. W Polsce byliśmy ostrożni, szybko podjęliśmy decyzję o zamrożeniu gospodarki i wdrożeniu restrykcji, dlatego nie oglądaliśmy włoskiego scenariusza. Doświadczenia wskazują jednak na to, że aktywność koronawirusa może zwiększyć się jesienią - tłumaczy dr hab Mariusz Gujski.
Kolejny lockdown? "Nie szukajmy radykalnych rozwiązań"
- Obostrzenia to element skutecznej walki z epidemią, ale na całkowite zamknięcie zarówno Polska, jak i wiele krajów Europy, nie może sobie pozwolić ze względów gospodarczych. Jestem przeciwnikiem ponownego lockdownu, a zwolennikiem modelu szwedzkiego, czyli budowania społecznej świadomości, namawiania obywateli do mądrych i rozsądnych decyzji - mówi Gujski.
Jak wyjaśnia, koronawirus będzie z nami w najbliższych miesiącach. - To, w jaki sposób potoczy się epidemia, zależy od mądrości Polaków. Nie możemy zapomnieć o przestrzeganiu zasad higieny osobistej. Musimy nosić maseczki, jeżeli znajdujemy się w dużych skupiskach ludzi lub w przestrzeniach zamkniętych. Pamiętajmy o dystansie społecznym, izolowaniu starszych osób. Nie powinniśmy uczestniczyć w wydarzeniach masowych, często myjmy ręce. Musimy nauczyć się funkcjonować w nowej rzeczywistości - mówi dr hab Gujski.
Ekspert komentuje też pomysł wprowadzenia kwarantanny dla Polaków wracających z wakacji za granicą. - Powinniśmy odchodzić od uniwersalnych i generalnych rozwiązań dla całej populacji. Kwarantanna mogłaby się pojawić, jeżeli wiemy, że ktoś wraca z obszaru, gdzie istniało ryzyko zakażenia koronawirusem. Wakacje w prywatnym domu we Włoszech niepokoją mnie mniej niż te w dużym skupisku ludzi na Mazurach czy nad Bałtykiem. Im mniej obostrzeń, tym większe szanse na rozprzestrzenianie się koronawirusa. Ale musimy normalnie żyć, szukać optymalnych, a nie radykalnych rozwiązań - tłumaczy Gujski.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl