Są polscy naukowcy, którzy to udowodnili, proszę państwa, i przed chwilą w poważnym naukowym piśmie opisali związek koronawirusa,
rozwoju pandemii z pogodą, mówiąc krótko, z warunkami atmosferycznymi. Jeden z tych naukowców jest teraz
gościem Wirtualnej Polski - profesor Mariusz Figurski, dyrektor Centrum Modelowania Metrologicznego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, to
jest państwowy instytut badawczy. Dzień dobry, panie profesorze, witamy w Wirtualnej Polsce.
Dzień
dobry, panie redaktorze, witam państwa.
Rzeczywiście rozwój pandemii koronawirusa
zależy od pogody?
To znaczy takie przesłanki już były kiedyś, tak, wcześniej, tyle że badania
były takie selektywne pewnych parametrów. One nigdy nie do końca były, te hipotezy potwierdzone
takimi wnikliwym badaniami. Natomiast w naszym
podejściu troszeczkę odmieniliśmy jakby to podejście. Ta hipoteza dotyczyła wielu parametrów, ale
także i też badania funkcji czasu, jak to się będzie zachowywało, jeżeli chodzi o tak zwane opóźnienie
zjawiska, tak. To właśnie to co mamy.
Tak, prosta grafika. Jak ją czytać, panie profesorze?
Rozumiem, że tutaj jest przedstawione jak warunki, różne warunki atmosferyczne wpływają na rozprzestrzenianie się koronawirusa.
Tak. To jest tak jakby konkluzja z tych naszych badań, bo to jest pierwszy artykuł, drugi powstaje
i będzie dotyczył jeszcze ciekawszych rzeczy. Ale to jest taka konkluzja tego pierwszego artykułu. Można powiedzieć tak,
że przy wysokiej temperaturze, silnym nasłonecznieniu i umiarkowanej wilgotności - umiarkowana oznacza
50% powiedzmy - ryzyko zakażeń jest zdecydowanie mniejsze niż
w przypadku niskich temperatur, małej ilości słońca oraz bardzo wysokiej albo też bardzo niskiej
wilgotności powietrza. I tutaj jest właśnie ten haczyk. Czyli albo musi być bardzo wysoka wilgotność, albo
bardzo niska. I wówczas będzie te ryzyko,
jeżeli chodzi o powiększenie transmisyjności wirusa, będzie na pewno większe. W przypadku
jeżeli chodzi o niższą, to jest właśnie ten efekt, kiedy mamy
średnią wartość umiarkowanej wilgotności, tak zwanej 50%, tak jak powiedziałem. Czyli takie warunki
jak w tej chwili są, co wszyscy widzą za oknem. One są powiedzmy takie,
które nie sprzyjają transmisji koronawirusa, więc są dla nas w miarę bezpieczne. Teraz
pytanie następne, jak bezpieczne one są? Nasze badania dowodzą, że
ten wpływ tych parametrów na wszystkie czynniki oczywiście składowe transmisji
koronawirusa to jest od 10 do kilkunastu procent. Wpływ tych warunków, o
których teraz mówimy.
Co my teraz pokazujemy, panie profesorze? Nie wiem, czy pan widzi w tej chwili nasz ekran. Pokazujemy, rozumiem, te czynniki atmosferyczne,
prawda, te czynniki kształtujące pogodę, które wpływają w największym stopniu na
rozprzestrzenianie koronawirus. Od czego głównie zależy rozprzestrzenianie się koronawirusa, jeśli idzie o pogodę?
Tak jak tutaj państwo widzicie, największy to jest wpływ temperatura.
Tyle że temperatura rozłożona. My rozłożyliśmy temperaturę na składową maksymalną, minimalną
i amplitudę zmian. Czyli chociażby w ciągu
doby między temperaturą w nocy, a dnia, czyli tą amplitudę też wprowadziliśmy. Tak że
widać, że ten dominujący wpływ to jest temperatura. Najmniejszy, jak państwo tutaj widzicie, ten
wpływ jest wiatru.
Czyli im goręcej - nawet nie musi być słonecznie, chociaż to pomaga - ale generalnie im
goręcej, im wyższa temperatura, tym koronawirus ma trudniej.
Tak, zdecydowanie. Tyle że tutaj ten element wilgotności. Wilgotność musi być tak naprawdę
na poziomie 50%. Jeżeli ona będzie za wysoka, czyli popularnie się mówi, że będzie parno,
czyli wysoka wilgotność jest, to będzie już sprzyjające, pomimo że
temperatura będzie wysoka.
Aha, czyli ta korelacja jest istotna. Panie profesorze, ale to nie jest teoria. Ja wiem, że wy to zweryfikowaliście
na podstawie historii. Wy doszliście do takich wniosków i sprawdziliście, że to się w istocie pokrywa z sytuacją,
z liczbą nowych zakażeń, z liczbą niestety
kolejnych zgonów. Że to się pokrywało w przeszłości i to nie tylko w Polsce, prawda? Wy jakby to sami sobie udowodniliście, że to
się sprawdza, że to działa.
Tak. Sprawdzeniem był ubiegły rok, przełom września i października, gdzie
obserwowaliśmy
nagły wzrost i liczby zachorowań, ale też i niestety zgonów.
Ta druga fala, prawda.
Tak, to była tak zwana druga fala. I co się okazało, był to też okres,
który rozbudowały się dziwne układy wyżowo-niżowe
w Europie Środkowej i to był początek wypychania tak
zwanego niżu adriatyckiego, który znad Adriatyku wchodził do Europy Centralnej. On
przyszedł wcześniej Austrię. W Austrii też zaobserwowano zwiększoną liczbę zachorowań, aczkolwiek tam lockdown
wcześniej wprowadzono aniżeli w Polsce. I co było ciekawe, że ilość zakażeń
była większa na południu Polski, aniżeli na północy, gdzie powiedzmy jeszcze tego zjawiska
meteorologicznego wówczas nie było. Więc to już wskazuje na to, że obserwowanie
jak się układają ośrodki wyżowo-niżowe i fronty jest
istotne dla tego, żeby obserwować w której części
naszego kraju, na przykład naszego kraju, może wystąpić wzrost lub zahamowanie rozprzestrzenienia
koronawirusa.