Koronawirus w Polsce. Koniec popularnej teorii. "Nadzieja tylko w szczepionkach"
Niespełna 600 tys. Polaków mogło mieć kontakt z koronawirusem, przechodząc infekcję bezobjawowo - wynika z szacunków Ministerstwa Zdrowia. To zbyt mało, aby można było mówić o nabyciu przez społeczeństwo zbiorowej odporności, która mogłaby chronić nas przed spodziewaną podczas jesieni drugą falą zachorowań.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski i jego zastępca Witold Kraska coraz częściej wspominają o przygotowaniach do drugiej fali zachorowań na COVID-19, która ma wystąpić jesienią. Według podawanych przez nich wstępnych danych około 1,5 proc. populacji Polaków może mieć przeciwciała, które chronią przed infekcją.
- To zbyt mało, aby można było mówić o zbiorowej odporności. Wirus nadal łatwo natrafia na osoby podatne na infekcję. Dlatego epidemia nie wygasa w sposób samoistny - mówi Wirtualnej Polsce prof. Marek Sanak, genetyk z Zakładu Biologii Molekularnej i Genetyki Klinicznej Collegium Medicum UJ. - Jeśli do jesieni wirus SARS-Cov-2 nie zmutuje do łagodniejszej postaci, nadzieją na ograniczenie rozwoju epidemii pozostają dwie opracowywane szczepionki. To dzięki nim możemy nabyć odporność i zatrzymać łańcuch zakażeń - dodaje.
ZOBACZ TEŻ: "Maseczkowe" patrole. Chcą sprawdzić, czy ludzie łamią przepisy
Od początku lipca w Polsce znowu rośnie dzienna liczba nowych zakażeń. Po rekordach z ostatnich kilku dni (380-418 zakażeń) zatrzymały się nawet dwa najkorzystniejsze trendy w statystykach epidemii: spadek liczby osób chorych (obecnie to ponad 8,3 tys. osób) oraz spadek liczby pacjentów znajdujących się w szpitalach (obecnie 1626 osób, prawie setka więcej niż w ubiegłym tygodniu).
Koronawirus nie ustąpi tak łatwo. Czym jest odporność stadna?
To właściwie kończy dyskusję wokół popularnej teorii na temat uzyskania zbiorowej odporności. Wielu ekspertów miało nadzieję, że uchroni ona Polaków przed spodziewaną drugą falą zakażeń. W przypadku koronawirusa zbiorowa odporność może wystąpić, kiedy co najmniej 70 proc. populacji (26 mln Polaków) będzie miała przeciwciała, świadczące o przejściu infekcji. Różnica względem danych podawanych przez ministra Szumowskiego pokazuje, że obostrzenia zatrzymały falę zakażeń. Jednak ostatnie miesiące mogą być zaledwie początkowym etapem epidemii.
- Doniesienia naukowców z Nowego Jorku mówiły, że w niektórych grupach mieszkańców nawet 18 procent osób miało już przeciwciała, świadczące o nabyciu odporności. I to okazuje się zbyt mało, by wygasić epidemię - mówi dalej prof. Marek Sanak.
- Strategią walki z epidemią w Polsce nadal powinny pozostać zachowanie zasad dystansu społecznego oraz śledzenie nowych ognisk zakażeń. Ważna będzie ochrona przed zakażeniem drogą kropelkową, czyli noszenie maseczek, o których Polacy chcieliby już zapomnieć - podkreśla ekspert.
W rozmowie z WP odniósł się do sprawy "zielonych wysp" na mapie polskiej epidemii, czyli powiatów i regionów, które nie odnotowały dotąd dużych ognisk zakażeń (pisaliśmy m.in o Giżycku).
- Nie jest tak, że te społeczności przechorowały już koronawirusa. Najprawdopodobniej jest to kwestia mobilności ludzi, gęstości zaludnienia, występowania dużych firm z licznymi pracownikami. Gdyby istniała zbiorowa odporność, nie mielibyśmy ognisk po imprezach weselnych czy w parafiach - komentuje dalej ekspert.
Jak śledzono zakażonych?
Prof. Sanak był jednym ze współautorów pionierskich badań dotyczących obecności przeciwciał IgG u mieszkańców Krakowa. Przeciwciała te świadczą o przejściu infekcji i uzyskaniu częściowej odporności. Opublikowane w maju badania dotyczące grupy 1000 ochotników wykazały, iż około ok. 2 proc. mieszkańców Krakowa mogło już przejść zakażenie. Analiza naukowców sugerowała, że w maju w Krakowie było 15,5 tys zakażonych (w większości bezobjawowych). Podczas gdy krakowski sanepid ujawnił 410 przypadków COVID-19 (to już osoby, które najczęściej trafiały do lekarzy z objawami choroby).
Ta ogromna różnica utwierdziła naukowców w przekonaniu, że większość osób przechodzi zakażenie bezobjawowo. Zła wiadomość to fakt, że osoby zakażone mogą nieświadomie zarażać kolejne osoby, w tym seniorów z grup ryzyka.
Wyniki skłoniły Ministerstwo Zdrowia do przeprowadzenia badań na większą skalę. Testom serologicznym i genetycznym na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 poddano m.in 5 tys. policjantów z województwa mazowieckiego. Wyniki są jeszcze opracowywane przez ekspertów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl